Ostatnio rozmawiałam ze znajomą, która „siedzi w domu”, jak niektórzy zwykli mówić o kobietach zajmujących się domem i dziećmi.
fot. Joanna Lenkiewicz
Poprosiłam ją, żeby podzieliła się kilkoma radami dla młodych mam. Dla innych czytelników tej rubryki jej wskazówki będą może kolejnym bodźcem, by docenić pracę kobiet w domu.
„Mój dzień zaczyna się różnie – mówi znajoma. – Zwykle budzi nas starszy syn, który ma niespełna dwa lata; przychodzi do naszego pokoju o szóstej rano. Wtedy wstaję. Najpierw biorę młodszego syna z łóżeczka i przebieram go. Starszy, widząc to, mówi: „Mama! Pu-pu!” – co oznacza, że teraz jego kolej na zmianę pieluchy. Zmieniam ją więc, a następnie daję starszakowi brudne pampersy, które on zanosi do kosza, radośnie wołając: „Pu-puuu!”. To uroczy widok. Już gdy miał rok, uczyłam go wyrzucać pieluchy do kosza, i zawsze chwaliłam go okrzykiem: „Brawo!”. Za dwa miesiące zaczniemy naukę korzystania z nocnika.
Po wszystkim idę przygotować śniadanie. Starszemu gotuję kaszę ryżową, owsianą lub mannę. Sobie robię cappuccino i cieszę się nim. Ostatnio miałam poważną rozmowę z dziećmi: powiedziałam im, że trudno mi się funkcjonuje bez kawy, i poprosiłam o wyrozumiałość. Widok dwulatka i trzymiesięcznego niemowlęcia patrzących na mnie z poważnymi minami, jakby wszystko rozumieli, był naprawdę zabawny. Po śniadaniu razem ze starszym synem opróżniamy zmywarkę – on podaje mi naczynia, a ja odkładam je na miejsce. Następnie idziemy myć zęby, a ja robię sobie lekki makijaż. W tym czasie młodszy zazwyczaj siedzi w bujaczku. Potem przebieram chłopców w ubrania domowe. Bardzo lubię tę rutynę – starszy syn jest już do niej przyzwyczajony i pozwala się ubrać. Oczywiście czasem coś się wydarzy, ale zazwyczaj wszystko idzie sprawnie.
Kiedy wszyscy jesteśmy gotowi na nowy dzień, starszy bawi się w swoim pokoju – gotuje w zabawkowej kuchni, układa klocki albo jeździ samochodzikami. Czasem przychodzi do kuchni i pomaga mi w przygotowaniu obiadu. Pozwalam mu, na ile to możliwe, np. obcinam końcówki zielonego groszku, syn wkłada strąki do durszlaka, a końcówki wyrzuca do kosza. To dla mnie podwójna korzyść: uczę go samodzielności, a on nie dokucza bratu. Potem biorę woreczek i idę zbierać śmieci z koszy w łazience, toalecie i pokoju syna. Angażuję w to dwulatka. Następnie biorę odkurzacz i ścierkę i zaczynam szybkie sprzątanie. Całe mieszkanie odkurzam co drugi dzień, a kuchnię, sypialnię i jadalnię – codziennie”.
Jeśli ktoś ma ochotę na więcej inspiracji, zapraszam za tydzień.