Rosyjski prezydent Władimir Putin naciska na białoruskiego przywódcę Alaksandra Łukaszenkę, chcąc podporządkować sobie Białoruś.
Formalnie ma się to nazywać „budowaniem państwa związkowego”. Związek Białorusi i Rosji, w Polsce popularnie nazywany „ZBiR”, formalnie powstał w 2000 r., ale do faktycznej integracji obu krajów nie doszło.
Putin rozmawiał z Łukaszenką 29 grudnia i 3 stycznia, ale wielogodzinne dyskusje do niczego nie doprowadziły. Według rosyjskiego politologa Andrieja Piontkowskiego, cytowanego przez portal RBK-Ukraina, podobnie było i dawniej, bo Łukaszenka co rok przyjeżdżał do Moskwy i obiecywał „pogłębione zjednoczenie”. – Wypijał szklankę wódki, pięknym gestem ją rozbijał, zabierał 10-12 mld dolarów subsydiów na kolejny rok i spokojnie odjeżdżał do domu – wskazuje Piontkowski. Ale Moskwa ma tego dosyć, a Putin chce kolejnego sukcesu.
– Putin pragnie być „carem”, ale sytuacja ekonomiczna w Rosji się pogarsza i jego notowania spadają – powiedział tygodnikowi „Idziemy” były kandydat na prezydenta Białorusi Aleksander Milinkiewicz. – Rosyjski prezydent nie ma narzędzi, by poprawić poziom życia w swym kraju, sankcje też robią swoje. I, jak to w imperiach, pozostaje mu ten sam scenariusz: wskazanie kolejnego wroga i poszerzenie swego terytorium. Nowy Krym znów uczyni Putina bohaterem narodowym. Najłatwiejsza do wzięcia jest Białoruś. Mimo że sojusznik, lecz niewdzięczny: nie uznał aneksji Abchazji, Osetii Południowej i Krymu, nie chce rosyjskich baz wojskowych – wylicza Milinkiewicz.
Oficjalnie premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział w grudniu, że jego kraj chce – w ramach ZBiR – wspólnej waluty i unii celnej. Wiadomo, że Rosjanie chcą też stworzyć na terytorium Białorusi bazę lotniczą. Ten ostatni pomysł Łukaszenka po raz kolejny skrytykował w grudniu. Tymczasem prywatne rosyjskie radio Echo Moskwy przeprowadziło badanie opinii publicznej, zadając pytanie, kto w razie powstania wspólnego państwa powinien nim kierować. Zarówno w internecie, jak i w badaniu telefonicznym zdecydowanie wygrał prezydent Białorusi.
Andriej Piontkowski jest zdania, że przed następnymi wyborami prezydenckimi na Białorusi (przełom 2019/2020) Kreml spróbuje jakoś „unieszkodliwić Łukaszenkę”. I wtedy ten „ostatni dyktator Europy” może okazać się prawdziwym obrońcą niepodległej Białorusi.