Przyszłość wojny rosyjsko-ukraińskiej pozostaje niepewna, nawet po osiągnięciu porozumienia na linii Waszyngton–Kijów. Kto i jak może mieć wpływ na rozwój sytuacji?

Jak zauważył bardzo szanowany brytyjski think tank Chatham House, Europa może i powinna wykorzystać różne możliwości. Przede wszystkim zaś do działań na rzecz sprawiedliwego pokoju przekonać Chiny. Jak podkreślił w swej analizie Chatham House, „angażowanie Chin niesie ze sobą ryzyko (…). [Ale] Chiny wyraziły chęć opracowania planu pokojowego i wezwały Ukrainę i Europę do obecności na rozmowach pokojowych. Mają również wpływ na Rosję”.
ROSJA UZALEŻNIONA OD CHIN
Swoje stanowisko przedstawiciele władz w Pekinie przedstawili po raz kolejny kilka dni temu. – Chiny popierają wszelkie wysiłki, które przyczyniają się do pokojowego rozwiązania kryzysu – oznajmiła rzeczniczka MSZ Mao Ning. – Oczekujemy i mamy nadzieję, że strony osiągną sprawiedliwe i trwałe rozwiązanie, które będzie akceptowalne dla wszystkich stron. Chiny są również gotowe kontynuować współpracę ze społecznością międzynarodową, aby odegrać konstruktywną rolę w politycznym rozwiązaniu kryzysu – dodała.
ChRL uważnie śledzi rozwój wydarzeń. Mało kto zauważył niedawne podpisanie w Kijowie dwóch umów bilateralnych, otwierających chiński rynek dla ukraińskiego grochu oraz m.in. ryb i innych produktów morskich. – Potencjał współpracy rolnej między Chinami a Ukrainą jest ogromny, ponieważ oba kraje w dużym stopniu się uzupełniają w tym sektorze – oznajmił ambasador Chin na Ukrainie Ma Shengkun. – Chiny są gotowe na dalsze wzmocnienie współpracy z Ukrainą dla dobra obu narodów – stwierdził.
Brzmi to dość zaskakująco, bo wiadomo, że dla ChRL kluczowe jest przede wszystkim współdziałanie z Rosją. Ale też Pekin wielokrotnie podkreślał swoje poparcie dla ukraińskiej suwerenności i integralności terytorialnej. I najwyraźniej bardzo chce wziąć udział w kształtowaniu przyszłego kształtu ładu międzynarodowego, a pokój między Ukrainą i Rosją będzie jego kluczowym elementem.
A wpływ Chin na Rosję jest przemożny. Już po zajęciu Krymu i interwencji w Donbasie, kraje Zachodu nałożyły sankcje na Federację Rosyjską. Sankcje te zostały zintensyfikowane po rosyjskiej agresji na Ukrainę. A potem państwa UE stopniowo rezygnowały z importu rosyjskiego gazu i ropy. Tymczasem budżet tego kraju uzależniony jest od efektów sprzedaży tych surowców; one same stanowiły w minionych latach 30–50 proc. przychodów budżetu. A jak utrzymać kraj bez pieniędzy? Nie mówiąc już o prowadzeniu wojny…
Ponieważ Chiny są głównym partnerem Rosji, już pod koniec 2022 r. gospodarka rosyjska stała się zdecydowanie uzależniona od chińskiej. Bardziej od niej uzależniona jest jedynie Korea Północna. ChRL stała się głównym dostawcą towarów, których zakup od krajów Zachodu jest dla Moskwy niemożliwy (właśnie ze względu na sankcje), a zarazem odbiera znaczącą część rosyjskich surowców energetycznych, i to po bardzo niekorzystnych dla Moskwy cenach. I tak np. gaz Rosjanie sprzedają Chińczykom aż 23 proc. taniej, niż wynoszą ceny w Europie, a wkrótce zniżka ta ma sięgać aż 30 proc. – ale też nie mają realnych możliwości sprzedania go gdziekolwiek indziej po lepszych cenach. Gwałtownie wzrasta też liczba firm zakładanych przez obywateli ChRL w Rosji – wcześniej na pierwszym miejscu byli Białorusini. A w miarę jak Rosja staje się coraz bardziej izolowana na arenie międzynarodowej, jej zależność od Chin rośnie. Gdy w styczniu 2022 r. doszło do gwałtownych zamieszek w Kazachstanie, na prośbę Astany przybyli żołnierze rosyjscy. Pomogli zaprowadzić porządek i… błyskawicznie się wynieśli. Podobno zażądał tego Pekin.
POLSKA MOŻE SPRÓBOWAĆ
W USA Chiny są widziane jako kluczowy przeciwnik. Waszyngton – i nie dotyczy to wyłącznie prezydenta Donalda Trumpa – niechętnie widziałby udział ChRL w rozmowach pokojowych Moskwa–Kijów. Ale z polskiego punktu widzenia najważniejsze jest nie tylko zakończenie wojny za naszą wschodnią granicą, ale też to, by Ukraina tej wojny nie przegrała.
Chiny prowadzą własną, szczególną politykę międzynarodową. Oficjalnie głoszą pięć zasad pokojowego współistnienia: wzajemny szacunek dla suwerenności i integralności terytorialnej, wzajemna nieagresja, nieingerencja w sprawy wewnętrzne każdej ze stron, równość i wzajemne korzyści oraz pokojowe współistnienie. Ale też ambicje Pekinu są bardzo duże, wręcz globalne. ChRL chce odgrywać w świecie znaczącą rolę. Przykładem działań może być inicjatywa „Jeden pas, jedna droga”, dążąca do odtworzenia tzw. jedwabnego szlaku. Ma polegać m.in. na rozbudowie sieci infrastruktury łączącej Chiny, kraje Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu, Afryki i Europy. Jeden z głównych korytarzy łączy Chiny z Europą Zachodnią i wiedzie przez Rosję, Białoruś i Polskę. Miejscem styku jest terminal przeładunkowy w Małaszewiczach. I dlatego jesteśmy dla Pekinu ważni. W pierwszej połowie 2024 r. przez Małaszewicze przetransportowano około 1,2 mln ton ładunków, niemal dwa razy więcej niż w pierwszym półroczu 2023 r.
Między innymi dzięki wizytom prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach nasze relacje są dobre. Rozwija się współpraca gospodarcza (oprócz żywności Chińczycy są szczególnie zainteresowani tworzonymi w naszym kraju grami komputerowymi!). I to właśnie Polska mogłaby odegrać pozytywną rolę w zaangażowaniu władz w Pekinie do działań na rzecz pokoju. Mając dobre stosunki i z kluczowymi krajami Unii Europejskiej, i z USA, jesteśmy w dobrej sytuacji. Pytanie tylko, czy będziemy mieli dość sił i umiejętności, by to wykorzystać. Być może trzeba będzie znaleźć takie kraje UE, które zechcą z nami w tej sprawie współdziałać.
TURCJA I INDIE
Polska dyplomacja już teraz zaktywizowała się na kierunkach dotąd niewykorzystywanych. Niedawna wizyta premiera Donalda Tuska w Turcji, kraju, który ma drugą co do wielkości armię w NATO, jest tego dobrym przykładem. Wcześniej z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem spotykał się Andrzej Duda. Turcy już wykazali swoją skuteczność, choćby organizując w 2022 r. negocjacje w Stambule. Niewiele z nich wyszło, ale to już wina Rosjan. Powiodły się natomiast inne rozmowy, w których pośredniczyła Turcja – w kwestii umożliwienia eksportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne. Stambuł ma dobre relacje z Moskwą, choć zarazem przez wieki Rosja i Turcja były wrogami. Ma też znakomite stosunki z Ukrainą.
Jest też inny kraj, który mógłby przyczynić się do zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Chodzi o Indie, które mają dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i z Europą, przyjazne relacje z Ukrainą i, co najważniejsze, bardzo blisko współpracują z Rosją.
Indie nigdy oficjalnie nie skrytykowały rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ale dla Delhi zakończenie działań zbrojnych byłoby bardzo korzystne. Rośnie bowiem ryzyko, że Rosja stanie się bardziej zależna od Chin, będących strategicznym przeciwnikiem Indii. Ponadto długo trwający konflikt mógłby osłabić zdolność Moskwy do wysyłania broni do New Delhi. Według rosyjskiego państwowego Rosoboronexport w latach 2005–2025 Indie kupiły od Rosjan uzbrojenie o wartości 50 mld dolarów. Hindusi dysponują rosyjskimi samolotami Su-30 MKI, fregatami typu Talwar (unowocześniona wersja rosyjskich Krivak III), czołgami T-90 i rakietowymi zestawami przeciwlotniczymi S-400. Teraz zaczęły kupować samoloty z Francji i USA, a drony z Izraela. Stąd też dobrym sygnałem był przyjazd do Polski w sierpniu ub.r. premiera Indii Narendry Modiego. Także dlatego, że według niektórych analiz do 2030 r. Indie staną się drugą gospodarką w regionie Azji i Pacyfiku oraz trzecią na świecie.
Polscy politycy mają świadomość, że Stany Zjednoczone i ich prezydent nie stanowią jedynej siły, która mogłaby zakończyć krwawą wojnę za naszą wschodnią granicą. Są inne kraje i inni politycy, nie tak mocni, ale bardzo wpływowi – i mogą okazać się bardzo skuteczni. To oczywiste, że z takich możliwości koniecznie trzeba skorzystać. W ten sposób wzmacniamy i nasze bezpieczeństwo, i naszą pozycję.