11 listopada
wtorek
Marcina, Batlomieja, Teodora
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Oswajanie z atomem

Ocena: 5
238

Czy świat przygotowuje się do użycia broni jądrowej?

fot. Freepik/AI

We wrześniu poważny amerykański think tank CSIS, zajmujący się sprawami bezpieczeństwa i mający status nieomal półoficjalny, co oznacza, że jego analizy są uważnie czytane przez elity władzy, opublikował książkę o wojnie i współczesnym polu walki, zawierającą analizy oparte na ostatnich wydarzeniach w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Rozdział o sprawach nuklearnych został zatytułowany w sposób niepokojący: „Powrót do ery rywalizacji i ryzyka nuklearnego”.

Jeszcze bardziej niepokojąca była jedna z konkluzji. Zdaniem autorów nadszedł czas, w którym „wiedza nuklearna powinna zostać rozprzestrzeniona wśród wszystkich zajmujących się obroną”. Oznacza to, że powinni oni „oswoić się z psychologicznymi i fizycznymi efektami użycia” tej broni. Powinni też opanować „umiejętności i procedury pozwalające na walkę i zwycięstwo” w warunkach, gdy użyto broni jądrowej.

Autorzy tego tekstu są poważnymi ludźmi i nie zamierzali nikogo straszyć. Jednak koncepcja „oswajania się” jest dość przerażająca. Nasze myślenie o broni jądrowej jest bowiem ukształtowane maksymą ze słynnego spotkania Michaiła Gorbaczowa i Ronalda Reagana, gdy zgodzili się oni, że „wojny nuklearnej nie można wygrać, więc nie może być rozpoczęta”. Patrzymy na to przez pryzmat czasu, gdy dwa wielkie mocarstwa, stojące na czele dwu wielkich bloków politycznych, za obopólną zgodą gwarantowały sobie wzajemne zniszczenie, więc żadnemu z nich nie opłacało się rozpoczynać konfliktu.

W umysłach wszystkich ludzi ewentualność użycia broni jądrowej oznaczała, a zapewne nadal oznacza, nieuniknioną zagładę, więc psychologicznie zepchnęliśmy taką ewentualność na margines. Co się takiego stało, że amerykańscy eksperci, bynajmniej nie podżegacze wojenni, piszą o tym, że trzeba się „oswoić” z jej efektami? Co się zmieniło?

 


PAŃSTWA NUKLEARNE

Dawno minął już czas, gdy naprzeciw siebie stały dwa bloki polityczne, uzbrojone po zęby w arsenały nuklearne, ale też wzajemnie się kontrolujące i szachujące, a więc pozostające w równowadze, której nikt w gruncie rzeczy nie chciał naruszyć. W końcowym okresie zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Radziecki związały się wieloma traktatami ograniczającymi zbrojenia, co sprawiło, że liczba głowic nuklearnych, która gwałtownie wzrosła w latach 60. i 70., została ograniczona.

Owszem, nie udało się całkowicie opanować rozprzestrzeniania się broni jądrowej po świecie. W jej posiadanie weszły Francja, Wielka Brytania, Chiny, Indie i Pakistan, a zapewne też Izrael, czego oficjalnie nikt do tej pory nie chce potwierdzić. Udało się jednak pokojowo skłonić do porzucenia planów budowy bomby Republikę Południowej Afryki, co było dużym sukcesem. Mniej pokojowo zrobiono to z Irakiem. Kiedy rozpadał się Związek Radziecki, jego arsenały zostały skoncentrowane w jednym kraju, Rosji. Mocarstwa doprowadziły do rozbrojenia nuklearnego powstającej Ukrainy. Można się zastanawiać, co by było, gdyby także ten kraj posiadał obecnie broń jądrową.

Jednak na tym sukcesy się skończyły i w XXI w. przybył kolejny kraj nuklearny, w dodatku niezwykle wojowniczy: Korea Północna. Bombę miałby obecnie najprawdopodobniej także Iran, gdyby nie amerykański i izraelski atak lotniczy w czerwcu, który zniszczył położone pod ziemią kompleksy, w których trwały prace nad jej wyprodukowaniem. Atak ten był niezwykle efektowny i pozornie bardzo skuteczny, bo udało się uszkodzić fabrykę znajdującą się prawie 100 m pod ziemią. Jednak co do tego, czy trwale uniemożliwił on Republice Islamskiej wejście w posiadanie broni nuklearnej, zdania są podzielone. Wolno sądzić, że Izrael, który zapewne byłby głównym celem Iranu, uważnie śledzi sytuację i nie zawaha się ponownie zaatakować, więc szanse Iranu na wejście do grona państw nuklearnych są na razie nikłe.

 


CHCĄ MIEĆ WŁASNĄ

Większym problemem jest postawa Chin, które są jednym ze starszych posiadaczy technologii jądrowych, bo dokonały pierwszej eksplozji ponad 60 lat temu. W ciągu ostatniej dekady gwałtownie przyspieszyły i będą chciały stać się równym rywalem USA także w tej dziedzinie. Do początku XXI w. dwa najważniejsze mocarstwa nuklearne posiadały po około 1,5 tys. głowic, bo układ START zezwalał na 1550. Pozostałe kraje nie ujawniały swojego stanu posiadania, jednak nie przekraczał on w każdym przypadku 300 głowic. Chiny postanowiły dołączyć do największych i wg amerykańskich ocen do 2030 r. będą miały około tysiąca głowic. W dodatku Pekin nie jest związany żadnym z zimnowojennych układów ograniczających zbrojenia i od lat konsekwentnie nie odpowiada na amerykańskie zaproszenia do rozmów. Świat dwubiegunowy staje się więc na naszych oczach światem wielobiegunowym.

To jednak nie wszystko. Korea Północna wyrosła w czasie wojny z Ukrainą na pełnoprawnego sojusznika Rosji i Chin. O ile jeszcze niedawno oba te kraje oficjalnie opowiadały się za jej rozbrojeniem nuklearnym, o tyle obecnie już tak nie jest. Co więcej, ostatnio południowokoreański wywiad doniósł, że Rosja miała dostarczyć reżimowi Kima małe reaktory stosowane do napędzania łodzi podwodnych. Było to zapewne rozliczenie za miliony sztuk amunicji i tysiące żołnierzy wysłanych na ukraiński front.

Koreańczycy, którzy mają technologię produkcji rakiet balistycznych, stają się powoli krajem groźnym dla całego świata. Atomowy okręt podwodny wyposażony w rakiety balistyczne z głowicami nuklearnymi to coś, co może zagrozić nawet Ameryce. Bardziej jednak prawdopodobne jest, że Kim użyje broni nuklearnej przeciwko swojemu sąsiadowi z południa. Formułował już takie groźby. Korea Południowa może więc być kolejnym krajem, który wejdzie w posiadanie broni ostatecznej, bo będzie chciała mieć coś, czym może odpowiedzieć na groźby Północy. Amerykański parasol nuklearny Koreańczyków nie przekonuje. Ostatnie sondaże pokazują, że 70 proc. z nich chce mieć własną broń jądrową.

 


TAKTYCZNE I STRATEGICZNE

Jest jeszcze jedna kwestia, która budzi niepokój. Otóż Amerykanie są doskonale uzbrojeni i wyposażeni, aby odpowiedzieć strategicznymi rakietami na strategiczny atak. Innymi słowy – aby całkowicie zniszczyć przeciwnika, ryzykując oczywiście swoją własną zagładę i przy okazji anihilację reszty świata. Są natomiast stosunkowo słabo przygotowani do tego, aby odeprzeć atak na mniejszą skalę. Taki przy użyciu nie głowic, których moc liczona jest w dziesiątkach megaton, ale w pojedynczych kilotonach. Kiedy jakiś oddział lub okręt zostanie zniszczony przy użyciu głowicy taktycznej, odpowiadanie na nią głowicą strategiczną jest ryzykowaniem katastrofy. Do tego trzeba mieć odpowiednią liczbę małych głowic, aby ewentualny przeciwnik wiedział, że i na tym poziomie eskalacji dostanie należytą odprawę.

Rosjanie mają obecnie ok. 1800 takich taktycznych pocisków, natomiast Amerykanie mniej niż 200, w dodatku rozmieszczonych głównie w Europie. Gdyby więc Kim chciał zaatakować wojska Korei Płd. za pomocą małych głowic, może się okazać, że w odpowiedzi trzeba będzie użyć bomby wielkiej mocy. A to może skłonić Chiny lub Rosję do podobnej odpowiedzi. Wykrycie bowiem startu wrogiej rakiety balistycznej z głowicami jądrowymi oznacza alarm i postawienie przed koniecznością podjęcia decyzji o starcie własnych rakiet. To ogromne ryzyko uwikłania się w światowy konflikt. Dlatego o jakichkolwiek próbach wystrzeliwania rakiet-nosicieli strony starannie się informują, nie chcąc niczego zostawić przypadkowi.

 


NADGONIĆ CZAS

Amerykanie zdają sobie sprawę, że ich pozycja w przypadku użycia broni taktycznej byłaby trudna, więc starają się nadgonić stracony czas, kiedy Rosjanie, Chińczycy i Koreańczycy zbroili się, oni zaś czuli się bezpieczni pod parasolem broni strategicznej i nie uważali za możliwe, aby ktokolwiek mógł zacząć wojnę nuklearną na małą skalę. Bo taką wojnę, gdy strony używają tylko pocisków taktycznych i starannie dbają, aby nie przekroczyć progu wojny totalnej, niestety, można wygrać. Wygląda na to, że analitycy i wojskowi zaczynają się z tą myślą oswajać. Potem będą musieli się z nią oswoić zwykli ludzie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 11 listopada

Wtorek, XXXI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Marcina z Tours, biskupa
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 17, 7-10
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz

Pod koloratką - kanał na YouTube



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter