Dalsza eskalacja konfliktu i włączenie się kolejnych państw groziłoby zmianą regionalnego i globalnego układu sił. - mówi Kamil Wysokiński, analityk ds. Bliskiego Wschodu, w rozmowie z Barbarą Stefańską

Jakie mogą być skutki zaangażowania się USA w konflikt między Izraelem i Iranem?
Jest to naturalna konsekwencja realizacji przyjętej przez Waszyngton polityki i strategii USA w odniesieniu do regionu Bliskiego Wschodu. W lipcu 2022 r. Joe Biden w trakcie swojej wizyty w regionie podpisał z ówczesną administracją Izraela wspólną deklarację o partnerstwie strategicznym. Znalazł się w niej zapis, że „Stany Zjednoczone nigdy nie zgodzą się na posiadanie przez Iran broni nuklearnej i są przygotowane do użycia wszystkich elementów swojej siły narodowej do osiągnięcia tego celu”. Wtedy też USA m.in. zgodziły się na zwiększenie finansowania Izraela i przekazały środki na uzupełnienie zapasów systemu Żelazna Kopuła. Analogiczne zapisy znalazły się w przyjętej w październiku 2022 r. strategii bezpieczeństwa narodowego USA w kontekście polityki bliskowschodniej.
Dlaczego USA włączyły się w tym momencie?
Atak izraelski z 13 czerwca był symboliczny, jeżeli weźmie się pod uwagę cel całkowitej neutralizacji irańskiego programu nuklearnego. Izrael nie dysponuje bronią, która byłaby w stanie zniszczyć najlepiej zabezpieczoną infrastrukturę nuklearną Iranu, jak chociażby ośrodek wzbogacania uranu w Fordo. Izraelskie bomby GBU-28 są zbyt słabe. USA użyły silniejszych bomb GBU-57, które są w stanie niszczyć obiekty ulokowane kilkadziesiąt metrów pod ziemią.
Powodem ataku mają być zaawansowane prace nad programem jądrowym. To pretekst czy Iran pracował nad bombą?
Ostatnie doniesienia prasowe, powołując się na dane wywiadowcze Izraela mówiły, że Iran jest w posiadaniu takiej ilości wzbogaconego uranu, która pozwoliłaby wybudować w ciągu najbliższych trzech tygodni dziewięć głowic atomowych. Trudno jednoznacznie się do tego odnieść, bo strona irańska twierdzi, że ich program był rozwijany w celach pokojowych. Od 2015 r. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej rozmawiała z Iranem o dostępie do ośrodków jądrowych, takich jak ten w Fordo. Zarzucano Irańczykom brak transparentności, wskutek czego Donald Trump za swojej pierwszej prezydentury w 2018 r. jednostronnie zerwał porozumienie nuklearne z Iranem. Rodzi się pytanie, czy Iran rzeczywiście wykorzystywał późniejszy okres, by budować bombę.
Izrael twierdzi, że to było uderzenie wyprzedzające. Czy to usprawiedliwienie?
W retoryce izraelskiej rozbudowa programu nuklearnego Iranu jest traktowana jako zagrożenie egzystencjalne. W swojej strategii bezpieczeństwa kraj ten podkreślał niebezpieczeństwo ze strony Teheranu. Z kolei w Iranie od czasów rewolucji islamskiej z lat 70. XX w. Izrael jest traktowany jako „mniejszy szatan”; „większym szatanem” jest USA. Konflikt z Izraelem jest także wpisany w retorykę Islamskiej Republiki Iranu.
Opinia międzynarodowa obawia się rozpętania wojny podobnej do tej w Iraku – długiej i destabilizującej region.
Dalsza eskalacja konfliktu nie leży w niczyim interesie. Po pierwsze, jest to obszar o znaczeniu strategicznym dla świata, także dla Polski. Parlament Iranu przegłosował zablokowanie cieśniny Ormuz, przez którą codziennie przepływa 20 mln baryłek ropy, co stanowi 1/5 światowego zapotrzebowania na surowiec. Jeśli tak by się stało, skutki będą odczuwalne na całym świecie. Ponadto Iran utrzymuje bliższe kontakty z Rosją i Chinami. Ten drugi kraj jest głównym odbiorcą ropy naftowej z Iranu. Po drugie, dalsza wymiana ciosów powodowałaby ogromne obciążenie ekonomiczne dla obu stron. Szacuje się, że Izrael dziennie wydaje na ten konflikt nawet 200 mln dolarów. Irańczycy również drenują swój budżet.
Konflikt izraelsko-irański odwróci uwagę od Strefy Gazy i Ukrainy?
Gdyby doszło do większej eskalacji, to najpewniej USA traktowałyby konflikt bliskowschodni jako priorytetowy, co w konsekwencji mogłoby poskutkować odsunięciem na bok kwestii Ukrainy. Atak na Iran po części odwraca uwagę od Strefy Gazy. Gaza była niejako preludium dla Izraela, badaniem międzynarodowej opinii publicznej, jak dalece można się posunąć. Myślę, że dalsza eskalacja konfliktu i włączenie się kolejnych państw groziłoby zmianą regionalnego i globalnego układu sił.
Istnieje ryzyko wciągnięcia w wojnę państw NATO?
Kiedy w październiku ub.r. nastąpiła wymiana ciosów Izrael–Iran, w zestrzeliwaniu irańskich rakiet brały udział wojska brytyjskie i francuskie. Te kraje w przypadku ewentualnej eskalacji mogłyby się włączyć.
Obecnie Izrael dysponuje zaledwie siedmioma ponad 50-letnimi tankowcami. Czy byłyby one w stanie zapewnić wystarczającą ilość paliwa, by tankować izraelskie samoloty biorące udział w nalotach? Stąd pojawiają się pytania, czy USA zaangażowały się w konflikt izraelsko-irański już od początku, czyli 13 czerwca.