Jezus daje jasno do zrozumienia, że Abraham żyje i ucieszył się na oczekiwane przyjście wyzwalającego Słowa, tymczasem wskazujący na Jego ziemski wiek Żydzi, wciąż nie wychodząc poza doczesność, nie dostrzegają, że mają do czynienia z Przedwiecznym.

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: dr hab. Anna Rambiert-Kwaśniewska
Pierwsze czytanie: Rdz 17, 3-9
Wieczne przymierze Abrahama z Bogiem
Posłuszny sługa, pełen wiary czciciel, Abraham słusznie uchodzi za ideał wyznawcy. Nie pisnął nawet słowem, gdy Bóg wyrwał go z miasta i skierował na tułaczkę w nieznane (Rdz 12,1). Nie protestował, gdy Najwyższy żądał od niego ponadludzkich wyborów (21,12). Nie polemizował, gdy jako starzec otrzymał obietnicę licznego potomstwa (17,5). Wiedział i nigdy nie stracił wiary w to, że słowo Boga jest mocne, decyzje ostateczne, a wierność bezgraniczna. Trudno wymarzyć sobie lepszych kontrahentów do zawarcia umowy na wieczność, nawet jeśli jeden z nich wychodzi z nieskończenie niższej pozycji – z perspektywy całej ludzkości wciąż trudno o doskonalszego. Co jest przedmiotem obietnicy Boga? Sprowadza się ona do trzech słów, które dają zdecydowanej większości ludzi poczucie spełnienia: rodzina, dom i życie. Bóg jednak nie obiecuje pięknych i zdrowych dzieci, ale potomków zdolnych do oddawania Mu czci; nie obiecuje ciepłego zapiecka, ale ziemię zdobytą na drodze konfliktów i przepłaconą krwią. Ostatecznie zapewnia o wieczności przymierza, a więc o życiu wykraczającym poza ludzką rachubę lat. Jak się to stanie? Abraham o to nie pyta, tylko przyjmuje z wiarą objawioną mu prawdę Bożej obietnicy.
Psalm responsoryjny: Ps 105
Dziedzictwo potomków Abrahama
Prawo dziedziczenia wydaje się całkiem naturalnym przywilejem. Co jednak uczynić, gdy dziedziczy się nie tylko dobra materialne, ale również obowiązki? Bóg jest nie tylko stroną przymierza, ale również Jego permanentnym gwarantem. Dlatego przymierze zawarte z Abrahamem w równym stopniu dotyczy współczesnych jego potomków. Wierność temu przymierzu potwierdzał Bóg wielokrotnie: ocalając ród Jakuba przed klęską głodu, wyprowadzając Hebrajczyków z niewoli egipskiej, a później babilońskiej, ustanawiając Paschę; poprzez namaszczenie królów, w budowach i odbudowach świątyni jerozolimskiej, a w końcu zsyłając swojego Syna. A co ze stroną ludzką? Stale zawodziła. Dopiero gdy pomyślimy o tej dysproporcji pomiędzy zobowiązanymi przymierzem stronami, możemy dojść do jednego wniosku – Bóg musi być nieskończenie miłosierny, skoro nie tylko nie odstąpił od umowy, ale postanowił ją odnowić, podpisując krwią Syna oraz rozszerzyć na całą ludzkość.
Ewangelia: J 8,51-59
Spełnienie obietnicy względem Abrahama
Niezrozumienie pomiędzy Jezusem a Żydami osiąga apogeum, zaś szczyt konfliktu wyznacza postać patriarchy Abrahama. Interlokutorzy Chrystusa w całym rozdziale 8 wielokrotnie dali wyraz swojemu niezrozumieniu, z Kim mają do czynienia. Przepaść zamiast zmniejszać się, stale się pogłębia. W jaki sposób? Po pierwsze, Jezus obiecuje życie wieczne tym, którzy przyjmą Jego naukę, tymczasem Żydzi nie potrafią wyjrzeć poza doczesność argumentując, że Abraham, który w Jezusie również osiągnął wieczność, umarł; po drugie, Jezus argumentuje o prawdziwości swoich słów, skoro tylko On zna prawdziwie Boga, nie może być kłamcą. Kłamstwem jest natomiast to, że Boga znają Żydzi – gdyby Go znali rozpoznaliby również Mesjasza; po trzecie wreszcie, Jezus daje jasno do zrozumienia, że Abraham żyje i ucieszył się na oczekiwane przyjście wyzwalającego Słowa, tymczasem wskazujący na Jego ziemski wiek Żydzi, wciąż nie wychodząc poza doczesność, nie dostrzegają, że mają do czynienia z Przedwiecznym. Jezusowi nie pozostało więc nic innego, jak ponowne ujawnienie własnej tożsamości wprost. Tym razem jednak Jego „Ja jestem” wzburza w słuchaczach krew, zamiast rozpalić ich ducha. Czy mamy do czynienia z fiaskiem? Oczywiście, że nie – wszak historia zbawienia musiała się wypełnić.


Co? Gdzie? Kiedy?



