Pan wywraca do góry nogami ludzką hierarchię wartości. Być sługą? – to w dzisiejszych czasach nie do pojęcia.

Czwartek, IV Tydzień Wielkanocny
komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: s. Ewa Maria od Męki Pańskiej OCD
Pierwsze czytanie: Dz 13, 13-25
Mowa Pawła z Antiochii Pizydyjskiej wskazuje na ogrom Bożej troski o człowieka. Warto właśnie tak spojrzeć na przytoczone przez Kościół słowa, bo w nich możemy odkryć wspaniałość miłości, jaką obdarza nas Pan. Pierwsza rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to fakt, że nie jesteśmy kimś nieważnym w oczach Boga. Tak jak Pan wybrał Izraela, tak wybiera każdego z nas. Każdy z nas jest tym jedynym, wybranym, którego Bóg nie tylko powołuje, wzywa, wskazuje, ale i wywyższa, o którego walczy, by móc dać mu obiecane dziedzictwo. Wspomniana historia Saula, uświadamia nam jednak, że obietnice Boże nie spełniają się auto-matycznie. Bóg ceni naszą współpracę i od niej uzależnia wypełnienie swych pragnień. Nie-mniej nasze nieposłuszeństwo nie przekreśla Bożych zamysłów, choć dla danego człowieka może ono oznaczać odrzucenie – odebranie konkretnych łask. Pan jednak, choćby innymi drogami, potrafi dokonać tego, co zamierzył mimo naszych grzechów i niewierności. Właśnie ta świadomość daje nam poczucie bezpieczeństwa. Kształtuje się ono również, gdy zachowujemy postawę Jana Chrzciciela, który uznawał się niegodnym wykonywania najniższych posług w służbie Chrystusowi Panu.
Psalm responsoryjny: Ps 89
O ile wywód św. Pawła przytoczony w pierwszym czytaniu mszalnym ukazał ludzkie spojrzenie na dokonujące się zdarzenia, o tyle psalm responsoryjny wskazuje na Boży sposób widzenia spraw. Przywołany fragment Psalmu 89 niemal w całości powołuje się na słowa Boga, który potwierdzając myśli Apostoła, objawia swoją troskę o wybrańca. W miejsce Dawida możemy podstawić samych siebie. Jesteśmy przecież wybranymi przez Pana, odnalezionymi na drogach naszego życia. On nie tylko namaścił nas swoim świętym olejem podczas chrztu i bierzmowania, ale nieustannie trwa przy nas i umacnia swym ramieniem. Znając naszą słabość Bóg udziela nam swojej wierności, swojej łaski, byśmy mogli podążać drogą, jaką nam wyznaczył.
Jest jednak coś więcej. Bóg objawia swoją tęsknotę za nami, pragnienie, byśmy uznali Go za Ojca. On pragnie być dla nas Skałą, na której prawdziwie i bezpiecznie możemy się oprzeć. Czy odpowiemy na to pragnienie, na tę tęsknotę Bożego Serca?
Ewangelia: J 13, 16-20
Można powiedzieć, że dzisiejsza perykopa ewangeliczna łączy w sobie tematy poruszone zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w psalmie responsoryjnym: tęsknotę Boga za człowiekiem i współpracę tego ostatniego z Bożą łaską. Jezus utożsamia siebie ze swoimi posłańcami. Co więcej, stwierdza, że przyjęcie Jego wysłańca jest przyjęciem samego Ojca. Bóg stał się dla nas tak bliski jak drugi człowiek. To jest tajemnica Jego tęsknoty za nami, tęsknoty, która nie ogranicza się do uczuć, myśli, pragnień, ale wyraża się w konkretnych czynach Stwórcy i Zbawcy. Jednym z tych czynów przywołanych w obecnej liturgii było umycie uczniom nóg przez Jezusa. Był to czyn tak szokujący, że wywołał oburzenie Piotra. Czyn ten wstrząsnął uczniami, bo tej czynności nie mógł nawet wypełnić niewolnik-Hebrajczyk. Jakież uniżenie! Tu możemy zobaczyć, jak Pan wywraca do góry nogami ludzką hierarchię wartości. Być sługą? – to w dzisiejszych czasach nie do pojęcia. A Chrystus pokazuje, że nie ten, kto jest obsługiwany, jest panem. On jako Pan może dać wiele i dlatego daje. Czerpmy z Bożych skarbców, abyśmy mogli udzielać innym z bogactw otrzymanych od Zbawcy nie lękając się, że służba innym pozbawi nas godności, jaką obdarzył nas Pan.