Św. Mateusz ukazuje nam w dzisiejszej Ewangelii rodowód Jezusa oraz opis Jego narodzin.

Poniedziałek, XXIII Tydzień zwykły - święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny
komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: Damian Jakubowski
Pierwsze czytanie: Mi 5, 1-4a
Stosunkowo niewiele wiemy o życiu i działalności proroka Miecheasza. Dziś – w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny – czytamy właśnie jeden z najbardziej znanych i proroczych fragmentów jego Księgi. Michaesz – osiem wieków przed Chrystusem – wskazuje Betlejem, jako miejsce narodzin Mesjasza. Dla jednoznacznego określenia miejsca i odróżnienia od Betlejem w ówczesnym Zabulonie, używa podwójnej nazwy „Betlejem Efrata”. Efrata to starsza nazwa regionu, wywodząca się prawdopodobnie od imienia żony Kaleba, jednego z dwunastu szpiegów Mojżesza, wysłanych do Kanaanu – ziemi obiecanej przez Boga Izraelitom. Wskazanie Betlejem jako miejsca narodzin Mesjasza ma charakter wielce symboliczny, gdyż z tej miejscowości wywodził się także król (a wcześniej pasterz) Dawid. Służy to podkreśleniu historycznego i genealogicznego pochodzenia Mesjasza. Pominięcie centrum władzy – Jerozolimy i wskazanie małego, wielce skromnego Betlejem uwypukla znakomicie moc Bożych wyborów, które często stoją w sprzeczności z ludzką logiką. W proroctwie Micheasza odnajdujemy również odniesienie do Maryi, matki Jezusa. To ukazanie kobiety, która urodzi Mesjasza i tej, która stanie się początkiem nowego istnienia, nowego Kościoła.
Psalm responsoryjny: Ps 13(12), 6
Dziś w Liturgii słowa występuje tylko ostatni werset jednego z krótszych psalmów lamentacyjnych. Werset ten jest jednak pełen radości i optymizmu; jawi się jako przypomnienie, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach, głębokiej rozpaczy i opuszczeniu, możemy odnaleźć wsparcie w Bożym miłosierdziu. Psalmista bezgranicznie zaufał Bogu. To nie jego siła, czy też zasługi sprawiają, że trwa w nadziei wyzwolenia i zwycięstwa, ale sprawia to niezmienna natura Boga, Jego wierność ludziom i dobroć. Werset kończy się zapowiedzią śpiewania Panu. To wyraz chwały, uwielbienia i dziękczynienia. Psalmista wskazuje w ten sposób, że modlitwa pełna lamentu może skutecznie przekształcić się w uwielbienie, gdy dostrzeżemy dobra otrzymane od Boga.
Drugie czytanie: Rz 8, 28-30
Św. Paweł z wielką i niezachwianą pewnością objawia nam kamień węgielny chrześcijańskiej nadziei. Wskazuje na aktywną rolę Boga w życiu wierzących. Bóg nie jest biernym obserwatorem. Jego działanie obejmuje nasze dobre postępowanie, złe doświadczenia, sukcesy i porażki, radości i smutki. Wszystko to On wykorzystuje dla naszego dobra. Nie oznacza to jednak, że wszystko co nam się przytrafia w życiu jest samo w sobie dobre. W swym działaniu Bóg potrafi jednak przekształcić także te złe okoliczności w dobro, które jest zgodne z Jego planem. To działanie jest aliści uwarunkowane autentyczną relacją miłości, zaufania i posłuszeństwa, które nie wynika wyłącznie z inicjatywy człowieka. To Bóg go powołuje do siebie, zaś odpowiedzią człowieka na to powołanie jest odwzajemnienie miłości.
W swoim „Liście…” św. Paweł objawia nam ostateczny cel Bożego planu – upodobnienie do Syna Bożego. Przez całe ziemskie życie trwa nasz proces uświęcenia. Bóg nie tylko zamierza nas zbawić od wiecznego potępienia, ale chce dokonać w nas przemiany na podobieństwo Jezusa. W ten sposób Apostoł podkreśla centralną pozycję Syna Bożego. To wzór, a my jesteśmy Jego braćmi i współdziedzicami.
W tym stosunkowo krótkim fragmencie św. Paweł przedkłada również swoistą mapę drogową, ukazującą kolejne kroki Bożego dzieła w życiu wierzącego. Są to powołanie, usprawiedliwienie i uwielbienie. Kolejność tych etapów nie wydaje się być przypadkowa. Skuteczne powołanie ma doprowadzić do wiary i nawrócenia. To wewnętrzne konkretne wezwanie skierowane do wybranych przez Boga. Usprawiedliwienie to tyle co uniewinnienie. To akt Boży ogłoszenia grzesznika sprawiedliwym. Ostatnim etapem jest uwielbienie, często także określane jako „doprowadzenie do chwały”. Odnosi się ono zasadniczo do stanu ostatecznego, jakim jest zbawienie i życie w obecności Boga na podobieństwo Jezusa Chrystusa.
Słowa Apostoła są niezwykle znamienne i przedstawione w takiej formie, że wydają się być pewnikiem. Wywołują w nas przekonanie Bożej wierności oraz bezpieczeństwa zbawienia, znajdującego się w Jego rękach.
Ewangelia: Mt 1, 1-16. 18-23
Św. Mateusz ukazuje nam w dzisiejszej Ewangelii rodowód Jezusa oraz opis Jego narodzin. Genealogia do dziś na Bliskim Wschodzie nie jest bez znaczenia, a w czasach bliskich Chrystusowi niezwykle ceniono sobie wiedzę o własnych przodkach. W sposób szczególny dotyczyło to kapłanów, wysokich urzędników państwowych czy dowódców, którzy musieli się wylegitymować rodowodem bez skazy, niebudzącym najmniejszych zastrzeżeń. Wielce pożądane było udowodnienie jak najstarszego pochodzenia, a na nadzwyczajny szacunek zasługiwał ten, kto wywodził się z rodu królewskiego – dawidowego. Biorąc pod uwagę fakt, iż swoją Ewangelię św. Mateusz kierował głównie do Żydów, którzy przeszli na chrześcijaństwo, łatwo dość się zorientować dlaczego właśnie taki rodowód Jezusa autor przedstawił już na samym początku, w pierwszym rozdziale. Starannie ułożona genealogia ma na celu udowodnienie Jego królewskiego pochodzenia, zgodnego z proroczymi zapowiedziami Starego Testamentu, które oznajmiały o Mesjaszu pochodzącym z bezpośredniej linii Dawida. Taka narracja wprowadza czytelnika w historię Zbawiciela, prawdziwego człowieka i potomka Abrahama oraz Dawida, poczętego z Ducha Świętego, zatem jedynego i prawdziwego Boga.


Co? Gdzie? Kiedy?



