11 listopada
wtorek
Marcina, Batlomieja, Teodora
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Komentarz do czytań, 7 września

368

Czy jestem uczniem Chrystusa, bo chodzę do Kościoła i staram się żyć w zgodzie z Jego nauką? Jak Ty, Panie, oceniasz moje życie?

Tekst czytań

Fot. Pixabay - CC0

Dwudziesta Trzecia Niedziela zwykła

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: Damian Jakubowski

 

Pierwsze czytanie: Mdr 9, 13-18

Fragment, występujący w dzisiejszym pierwszym czytaniu, to końcowa część modlitwy o Mądrość przypisywana Salomonowi. W Księdze Królewskiej możemy także odnaleźć pewnego rodzaju nawiązanie do tej modlitwy przez, jakże pełne pokory, słowa prośby króla Salomona skierowane we śnie do Boga: „Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła...” (1Krl 3,9). Król nie prosił Boga o siebie, prosił o Mądrość, by mógł skutecznie sprawować ziemską władzę. Zdawał sobie sprawę ze swoich ograniczeń i doskonale wiedział, że bez natchnienia Bożą Mądrością nie podoła w realizacji ciążących na nim monarszych obowiązków. 

Modlitwa o Mądrość podkreśla niedostateczność i niewystarczalność ludzkiego rozumu do samodzielnego poznania Boga i Jego zamysłów. Wszystkie sprawy ziemskie i materialne, które nas otaczają i wydawałoby się są w zasięgu naszych możliwości, rozpoznajemy z wielkim trudem i mozołem. O ileż trudniejszy jest wobec tego proces poznawania Boskich tajemnic – bez Jego pomocy? Czy jest w ogóle możliwy? W odpowiedzi na te pytania autor wyraźnie wskazuje, że kluczem do poznania woli Boga jest Boża Mądrość, której nie należy rozumieć jedynie jako intelektualne poznanie, ale także jako zdolność do wybierania tego, co jest zgodne z Jego wolą. Modlitwa o Mądrość to prośba o światło prowadzące do właściwych decyzji i życia zgodnego z Boskim zamysłem i planem. 

Bardzo często wydaje się nam, że jesteśmy nieomylni, że umiemy doskonale przewidywać różnorakie zdarzenia i ich następstwa. Wzbogaceni o najnowsze technologie podpieramy się sztuczną inteligencją i urządzeniami, które wspierają nas w podejmowaniu różnorakich decyzji. Wydaje się nam, że jesteśmy coraz doskonalsi, coraz mądrzejsi i samowystarczalni. Rzadko dociera do naszej świadomości ta informacja, że ten ziemski plan któregoś dnia się zakończy, dla każdego z nas. Może warto w tym pędzie cywilizacyjnym odwołać się do Modlitwy o Mądrość? Może warto pamiętać, że ciało jest tylko „ziemskim namiotem” dla duszy i rozumu? A może warto także dokonywać wyborów, zgodnych z Boskim planem?

Psalm responsoryjny: Ps 90(89) 3-4. 5-6. 12-13. 14 i 17

Obecny dziś w Liturgii Słowa fragment Psalmu 90 to swoisty opis przemijalności życia ludzkiego. Czytając tekst odnosi się wrażenie, iż składa się on z dwóch zasadniczych części: swoistego porównania życia ludzkiego do Boskiej wieczności oraz z części zbudowanej na prośbach kierowanych do Boga. To porównanie życia ludzkiego jest nadzwyczaj specyficzne, gdyż autor starał się je minimalizować poprzez odniesienie do czasu trwania straży nocnej (ok. trzech godzin). Przez ten zabieg uwypuklił tę istotną różnicę pomiędzy skończonym życiem ludzkim, a wiecznością Boga. 

Ta pierwsza część psalmu wydaje się być trochę pretensją do Pana Boga, że stworzył nas śmiertelnych i przemijających. W przedstawionym zestawieniu ukazane życie ludzkie jest niewyobrażalnie krótkie i niedostatecznie dobre. Jako środek wyrazu autor użył tu m.in. porównania do trawy, która „rankiem zielona i kwitnąca, wieczorem więdnie i usycha.” Ludzkie życie w stosunku do wieczności, jest jak noc, która niknie wraz z nadejściem poranka i należy już do przeszłości. Psalmista nie narzeka wprawdzie na długość ludzkiego życia, które jest w ręku Boga, ale czyni w ten sposób w wielkiej pokorze słowne przygotowanie pod złożenie prośby o mądrość serca i Jego opiekę oraz wsparcie każdego dnia. 

Czytając ten psalm, warto się czasem zastanowić nad własnym życiem i jego przemijaniem. Te myśli, a może modlitwę, skierujmy do Pana Boga prosząc o mądrość serca, tak potrzebną w naszej doczesności. Może nie tylko dla nas…

Czytanie drugie: Flm 9b-10, 12-17

Fragment Listu św. Pawła do Filemona jest nadzwyczajnym przejawem mądrości Apostoła. Oto główny bohater tego listu – Onezym, zbiegły niewolnik – ma zostać zwrócony właścicielowi, którym jest zamożny Filemon, mieszkaniec Kolosów. Prawo rzymskie było bezwzględne w przedmiocie traktowania cudzej własności i nakazywało wydać niewolnika właścicielowi pod groźbą surowej kary – głównie finansowej powiązanej z oddaniem własnego niewolnika. Niewolnik nie posiadał bowiem osobowości prawnej i był traktowany jako rzecz, należąca do majątku pana. Zbiega po schwytaniu traktowano okrutnie – wypalano na czole piętno (literę F od łac. figitivus – zbieg), zakładano obrożę, kierowano do ciężkich prac, a za poważniejsze przewinienia karano torturami, a nawet śmiercią. 

Św. Paweł, który w tym czasie sam był więźniem, miał świadomość odpowiedzialności na jaką narażał się sam, a także okrutnej kary fizycznej, która dotknęłaby Onezyma. Wie, iż nie jest w stanie dokonać zmiany prawa, ale może swoim słowem dokonać zmiany w relacji pan – niewolnik. Nie prosi o przebaczenie win, o wyzwolenia Onezyma. On prosi o przemianę serca, gdyż ma świadomość mocy miłości. To mądrość, która dostrzega inny wymiar, niż tylko reguły prawne i dobra materialne.

Tak bardzo by się chciało, by ta mądrość Pawłowa towarzyszyła nam każdego dnia. Nie szum informacyjny, gorąc wirów walk politycznych, spory i swary… Ale mądrość miłości…

Ewangelia: Łk 14, 25-33

Za Jezusem podąża tłum. On go nie unika, widzi w nim potencjalnych uczniów, ale jednocześnie ma wrażenie, że wielu z nich kieruje się raczej powierzchowną motywacją. Ot, może zobaczą jakiś cud, a może zaspokoją swoje doczesne potrzeby. Mając świadomość tej powierzchowności Syn Boży stawia wyzwanie, które w pierwszej chwili wydaje się być nawolywaniem do nienawiści wobec bliźnich i siebie samego, jakże sprzeczne z Jego nauczaniem. Aby podkreślić wagę danej kwestii Jezus posłużył się tu wyolbrzymieniem, swoistą hiperbolą. Zapewne nie miał na myśli dosłownej nienawiści, sprzecznej z miłością bliźniego, ale prymat miłości do Boga, która winna być ponad wszelkie inne przywiązania. Tę relację Jezus stawia na pierwszym miejscu. Jeżeli miłość do ojca, matki, braci, sióstr, bliźnich przysłania miłość do Boga, to taki człowiek nie może być uczniem Chrystusa. To wezwanie do uwolnienia się od wszelkich więzów, zarówno relacji rodzinnych, dóbr materialnych, czy osobistych ambicji, które mogłyby stać na przeszkodzie w pełnym oddaniu się Bożej Opatrzności. 

Jezus w argumentacji przywołuje dwie przypowieści – o budowniczym wieży i królu, przygotowującym się do wojny. Służą one uświadomieniu tłumu, że podążanie za Nim nie może być decyzją pochopną. Podkreślają potrzebę świadomej decyzji i oceny własnych możliwości. Być uczniem Chrystusa, to znaczy w pełni i świadomie zaangażować się w niesienie Dobrej Nowiny, bez względu na konsekwencje. To służba Bogu.

Zawsze gdy czytam lub słyszę ten fragment, to czuję swoistego rodzaju niedosyt w moim własnym zaangażowaniu. Czy jestem uczniem Chrystusa, bo chodzę do Kościoła i staram się żyć w zgodzie z Jego nauką? Jak Ty, Panie, oceniasz moje życie? Czy uważasz, że zasłużyłem na miano Twego ucznia? Te pytania dziś pozostają bez odpowiedzi. Warto jednak zadawać je sobie samemu. Codziennie…

PODZIEL SIĘ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 11 listopada

Wtorek, XXXI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Marcina z Tours, biskupa
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 17, 7-10
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz

Pod koloratką - kanał na YouTube



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter