14 czerwca
sobota
Bazylego, Elwiry, Michala
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Śmierć Marszałka

Ocena: 0
103

Przed 90 laty, w niedzielę, 12 maja 1935 r. o godz. 20.45 Józef Piłsudski odszedł do wieczności w obecności żony, córek, adiutantów i lekarzy.

fot. Jan Blink "Światowid"/Wikipedia/domena publiczna | Józef Piłsudski po powrocie z Wilna 21 marca 1935 r. Ostatnie znane zdjęcie Marszałka

Przy konającym znalazła się jeszcze jedna osoba spoza wspomnianego kręgu. Był nią ks. Władysław Korniłowicz, duszpasterz środowisk inteligenckich, wieloletni współpracownik bł. Matki Elżbiety Czackiej przy Zakładzie dla Ociemniałych w Laskach. Został sprowadzony do Belwederu, aby udzielić umierającemu ostatniej posługi.

Aleksandra Piłsudska była ślepo przekonana, że mąż wróci do zdrowia. Dlatego inicjatywa sprowadzenia księdza wyszła nie od niej, ale od mjr. Antoniego Stefanowskiego. Jako osobisty lekarz Piłsudskiego zdawał sobie sprawę z krytycznej sytuacji i już cztery dni wcześniej uprzedził ks. Korniłowicza, aby nie opuszczał Lasek i czekał pod telefonem. Po sobotnim krwotoku Stefanowski wykazał ogromną determinację i przełamując opór marszałkowej, narażając się na niezrozumienie niektórych adiutantów, osobiście przywiózł samochodem z podwarszawskiej miejscowości kapłana i zdążył na czas.

Lekarz działał zgodnie z poufną wolą umierającego, gdyż osiem lat wcześniej był świadkiem rozmowy Marszałka z ks. Korniłowiczem. Było to 30 kwietnia 1927 r., kiedy ów kapłan w kościele św. Aleksandra w Warszawie udzielał ślubu chrześniakowi Piłsudskiego, Władysławowi Józefowi Sieroszewskiemu. Po uroczystości Marszałek zagadnął: „Ksiądz prałat tak rzetelnie przygotował młodych do sakramentu małżeństwa. Proszę pamiętać o mnie, gdy przyjdzie chwila do ostatniej posługi”. Skoro więc w ocenie Stefanowskiego ta chwila przyszła, sprostał zadaniu. Jak później wspominał, najwyżsi oficjele byli mu wdzięczni, że „uratował sytuację”.

W raporcie dla kard. Aleksandra Kakowskiego ks. Korniłowicz relacjonował: „Choremu udzieliłem absolucji sakramentalnej, nałożyłem oleje święte i udzieliłem odpustu na godzinę śmierci”. Marszałek zmarł po katolicku.

Katolicyzm wyniósł z domu rodzinnego i tak naprawdę nigdy go nie zatracił, pomimo późniejszych kolei życia wiążących go ze środowiskiem socjalistycznym, w którym kwestię wiary traktowano swobodnie. Jako mąż stanu nie afiszował się swoim stosunkiem do religii. Nigdy nie tłumaczył się z kwestii duchowych i nie zgadzał się na składanie wyjaśnień, zarówno z faktu swojej kilkunastoletniej przynależności do Kościoła ewangelicko-augsburskiego, jak też z powrotu do katolicyzmu.

Protestantem Piłsudski stał się ze względów praktycznych. Maria z Koplewskich, którą chciał poślubić, była rozwódką, więc zmienił wyznanie i wziął ślub w Kościele ewangelicko-augsburskim. Małżeństwo ułatwiło obojgu działalność konspiracyjną w Polskiej Partii Socjalistycznej. Później, podczas wojny na froncie wołyńskim, czując zagrożenie życia z powodu ciężkiej grypy, Piłsudski podjął decyzję o rekonwersji i 27 lutego 1916 r. złożył wobec kapelana Henryka Ciepichałły akt wyrzeczenia się protestantyzmu. Co ciekawe, jako gimnazjalista doznał traumatycznego przeżycia przy łożu śmierci matki, która zmarła bez wiatyku, gdyż wzywany ksiądz odmówił przybycia. Można domniemywać, że to doświadczenie z młodości skłoniło go do zadbania, ażeby w jego przypadku sytuacja się nie powtórzyła.

Piłsudski praktykował pobożność maryjną. Wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej miał zawsze przy sobie, do niego się modlił i ostatecznie jako ryngraf spoczął on w jego trumnie. Przebywając w Wilnie, zawsze okazywał swoje oddanie Maryi w ostrobramskiej kaplicy. W 1912 r. w rozmowie z Wandą Pełczyńską wyznał, że choć jest starym socjalistą, w ważnych sprawach radzi się Matki Bożej. O jego religijności rozpisywał się św. Maksymilian Kolbe na łamach „Rycerza Niepokalanej”. A św. Faustyna w „Dzienniczku”, pod rokiem 1935, opisuje wizje ludzkiej duszy, o której zbawienie „walczy” Matka Boża. Miała to być dusza Marszałka.

Piłsudski z wyprzedzeniem zadbał więc, aby przy przekraczaniu progu wieczności asystował mu ks. Korniłowicz. Kierował się szczególną atencją względem tego kapłana, który skądinąd miał otrzymać propozycję objęcia funkcji kapelana w Belwederze (i ją odrzucił). Był już wtedy dobrze znanym i szanowanym duchownym. Piłsudski mógł o nim usłyszeć już w okresie strzeleckim i legionowym. Dwaj bracia księdza byli legionistami i służyli w Pierwszej Brygadzie. Jeden z nich, Tadeusz, jeszcze przed wojną mieszkał w Zakopanem i gościł u siebie Bronisława Piłsudskiego, starszego brata Józefa. Najstarszy zaś brat księdza, Rafał, był profesorem akademickim w Zurychu razem z Gabrielem Narutowiczem, którego Marszałek znał i traktował jak przyjaciela. Piłsudski z pewnością śledził karierę duchownego i wiedział, że od 1916 do 1921 r. był on kapelanem polowym w szeregach Legii Akademickiej, Szkoły Podchorążych oraz Garnizonu Wojskowego we Włocławku. Swoim dawnym uczniom w żołnierskim mundurze ks. Korniłowicz służył nadal, dawał im przykład odwagi i wspierał ich rozmową.

Owe żołnierskie rozmowy w okopach dały początek formie duszpasterstwa, jakie praktykował. Przyjęło ono formę „kółek” skupiających młodych ludzi o wybitnych zdolnościach, którzy szukali ugruntowania intelektualnego swojej wiary. Ich grono ciągle się powiększało, a osoby na spotkaniach reprezentowały różne, często odmienne, a nawet skrajne zapatrywania polityczne. Sporą grupę stanowili konwertyci. Sam ksiądz współpracował z międzywyznaniowym, skupiającym także protestantów, Chrześcijańskim Związkiem Akademickim. „Kółkowicze” przyczynili się do ukształtowania elity katolickiej w Polsce. Owocem ich aktywności był kwartalnik kulturalno-społeczny „Verbum”, uznawany ówcześnie za najlepsze czasopismo katolickie. Po Warszawie, Włocławku i Lublinie głównym ośrodkiem działalności ks. Korniłowicza stały się Laski. Nie powinno więc dziwić, że Piłsudski dostrzegł w nim kapłana, który będzie mu bliski duchem i umysłem.

Warto nadmienić, że w gronie wychowanków ks. Korniłowicza jako profesora seminarium we Włocławku był Stefan Wyszyński, który widział w nim swojego mentora, a później przyjaciela. Jeden z listów Prymasa Tysiąclecia zawiera informacje dotyczące relacji Piłsudskiego z ks. Korniłowiczem, dla którego obecność przy konającym Marszałku musiała być ważnym doświadczeniem, skoro zwierzał się z niej swojemu byłemu seminarzyście. „Trzeba zdjąć z siebie uprzedzenia, predyspozycje, jakie się posiada, trzeba zbliżyć się do człowieka, niezależnie od tego, kim on jest” – te słowa kapłana, stanowiące istotę jego pracy, są najlepszym dowodem trafności wyboru Marszałka.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 czerwca

Sobota, X Tydzień zwykły
Wspomnienie bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): 
Mt 5,33-37

+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter