Film o krótkiej karierze, sławie i przedwczesnej śmierci brytyjskiej piosenkarki Amy Winehouse z pewnością wzbudzi pewne wątpliwości u czytelników „Idziemy”.

Trudno się temu dziwić, ta młodziutka artystka o wielkim talencie wokalnym zmarła bowiem w wieku 27 lat w wyniku przedawkowania alkoholu i narkotyków. Zabiły ją, jak twierdzą badacze jej kariery, trawiące dziewczynę namiętności, niemoralny tryb życia, prywatne żądze, nawiedzające ją demony, a także złe przykłady ze środowiska show-biznesu i rodziny. Kult, jaki ją otacza po śmierci, ma więc mocno dwuznaczny charakter, chociażby z powodu nie najlepszego wpływu na młodzież. Można jednak zrozumieć ten kult, od wieków bowiem w kulturze europejskiej sławę zdobywali artyści wyklęci (malarze, pisarze, muzycy, często zanurzeni w tradycji chrześcijańskiej), tworzący wybitne dzieła, lecz wcześnie umierający z powodu samotności, chorób, niemoralnego życia oraz rozmaitych uzależnień. Można wymienić wiele takich przykładów, chociażby z okresu PRL.
Warto więc napisać o tym filmie chociażby z uwagi na wyrażenie przestrogi przed przesadnym uwielbieniem artystki i jej nagrań ze strony młodych fanów. Obiektywna informacja i krytyczna analiza filmu o karierze i śmierci gwiazdy wydaje się więc bardzo ważna i pożyteczna dla czytelników. Większość komentatorów i krytyków (pomijając zachwyty naszych piosenkarskich gwiazd i gwiazdeczek) wyraża opinie, że film nie oddaje pełnej prawdy o wydarzeniach z życia Amy. Jest przesadnie ugrzeczniony, a nawet na siłę romantyczny. W rzeczywistości życie piosenkarki było bardziej brutalne. Oglądamy perypetie młodej dziewczyny z prostej rodziny z Londynu, która nie mając oparcia w najbliższym otoczeniu, zaczęła prowadzić niemoralne życie, próbując jednocześnie rozwijać talent wokalny. Nie interesowała jej modna muzyka rockowa, lecz ambitniejsze motywy jazzowe. Interpretowała więc piosenki, w których anarchistyczne teksty śpiewane były niezwykłym głosem, przypominającym wykonania czarnoskórych gwiazd amerykańskiego jazzu. Może właśnie dlatego Amy była nagradzana w Nowym Jorku, gdzie jej nagrania cieszyły się wielkim powodzeniem.
Trudno więc jednoznacznie ocenić film o tragicznym życiu Amy – z uwagi na wspomnianą wyżej dwuznaczność wymowy utworu. Z jednej strony obraz jest wielką przestrogą dla młodzieży. Równocześnie jednak trzeba stwierdzić, że kryje się za tym pewna fascynacja ludzkim dążeniem do autodestrukcji. Widzowie powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, jak interpretować ten film. Musimy bowiem przyjąć do wiadomości, czy tego chcemy czy nie, że tak wygląda dziś schyłkowa moralnie zachodnia kultura popularna.
„Back to Black. Historia Amy Winehouse”. Wielka Brytania/USA/Francja, 2024. Reżyseria: Sam Taylor-Johnson. Wykonawcy: Marisa Abela, Jack O’Connell i inni. Dystrybucja: Kino Świat