Święto Niepodległości zbiega się z liturgicznym wspomnieniem św. Marcina z Tours. Tego dnia w cukierniach królują rogale świętomarcińskie, a na stołach gęsina. Skąd się wzięły te zwyczaje?

Na wizerunkach św. Marcin najczęściej przedstawiany jest jako żołnierz na koniu. Urodził się w rodzinie pogańskiej ok. 316 r. w Panonii, na terenie dzisiejszych Węgier. Jego imię Martinus prawdopodobnie pochodzi od boga wojny Marsa. W młodości poszedł w ślady ojca i wstąpił do armii Cesarstwa Rzymskiego, panującego wówczas na rozległych terenach. Znane jest podanie, jak to w zimowy wieczór spotkał u bram Amiens (dziś północna Francja) żebraka w łachmanach proszącego o jałmużnę. Wtedy odciął mieczem połowę swojego płaszcza i dał żebrakowi. Następnej nocy miał mu się ukazać Chrystus odziany w jego płaszcz, mówiący do aniołów, że to Marcin Go okrył.
OD HOMILII DO WYPIEKU
W roku 1891 r. w Poznaniu ks. Jan Lewicki, miejscowy proboszcz, głosił kazanie nawiązujące do zbliżającego się wspomnienia liturgicznego patrona parafii – św. Marcina. Wzywał do wspierania ubogich, wzorem świętego. Słowa te trafiły do serca poznańskiego cukiernika Józefa Melzera. Przygotował kilka blach rogali, przyniósł pod kościół i rozdał potrzebującym. Jego przykład zainspirował innych piekarzy i cukierników, którzy przyłączyli się w kolejnych latach do tej inicjatywy. Bogatsi poznaniacy kupowali, a biedni otrzymywali rogale za darmo. W 1901 r. organizację tego wydarzenia przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I i II wojnie światowej udało się ocalić rogalową tradycję przed zapomnieniem.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 45 (1040), 09 listopada 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 listopada 2025


Co? Gdzie? Kiedy?



