20 maja
wtorek
Bazylego, Bernardyna, Aleksandra
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Źródło naszej nadziei

Ocena: 4.6
167

Boże miłosierdzie rodzi nadzieję i nowe życie. Na tym właśnie polega największy cud Bożego miłosierdzia. - mówi ks. prałat Andrzej Kozakiewicz, proboszcz i kustosz Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku, w rozmowie z Magdaleną Prokop-Duchnowską

fot. arch. ks. Andrzeja Kozakiewicza

Dlaczego Białystok to Miasto Miłosierdzia?

Pierwszy raz nazwał miasto w ten sposób abp Stanisław Szymecki, metropolita białostocki w latach 1993–2000, gdy w homilii mówił o kulcie miłosierdzia Bożego i jego głosicielu, o funkcjonujących tu licznych dziełach chrześcijańskiego miłosierdzia, m.in. Caritas, ośrodkach pomocy osobom ubogim i bezdomnym oraz samotnym matkom. Hasło przyjęło się i jest w użytku do dziś. Jego korzenie sięgają jednak znacznie dalej.

Obraz Białegostoku jako Miasta Miłosierdzia kształtował się od 1947 r., od momentu, w którym swoją posługę w tym mieście rozpoczął ks. Michał Sopoćko i spędził tu prawie 30 lat życia. Kapłan, który podczas pobytu w Wilnie spowiadał i kierował duchowo św. Faustynę Kowalską, stał się gorliwym propagatorem i apostołem kultu miłosierdzia Bożego. Uroczysta beatyfikacja ks. Sopoćki odbyła się w 2008 r. w naszym sanktuarium i zgromadziła blisko 70 tys. wiernych. W 2016 r. ks. Sopoćko został patronem Białegostoku. Choć od jego śmierci mija już 50 lat, współtworzone przez niego dzieło miłosierdzia promieniuje dalej, i to już nie tylko na naszą diecezję i kraj, ale na cały świat. Ksiądz Michał odszedł, a my nadal doświadczamy jego obecności, działania i wstawiennictwa.

 

Białostoczanie szczególnie mocno odczuli je 9 marca 1989 r.

Tamtej nocy w pobliżu kaplicy przy ul. Poleskiej, w której niegdyś posługiwał ks. Sopoćko, oraz domu, w którym mieszkał, wykoleił się pociąg towarowy ciągnący 12 cystern wypełnionych żrącym, silnie trującym chlorem o stężeniu 99,9 proc. Specjaliści twierdzą, że gdyby doszło do wycieku większej ilości substancji, katastrofy nie przeżyłaby większość mieszkańców. Na szczęście żadna cysterna nie rozszczelniła się i akcja ratunkowa – choć bardzo trudna – zakończyła się pomyślnie. Od samego początku wielu białostoczan głęboko wierzyło, że była to Boża ingerencja. „Miłosierdzie Boże uprzedziło nas łaskami, zachowując od nagłej i niespodziewanej śmierci, od kalectwa i strasznych cierpień” – wkrótce po cudownym ocaleniu pisali w memoriale do abp. Edwarda Kisiela białostoccy wierni.

Drugiej niezwykłej ingerencji doświadczyliśmy, gdy w Godzinie Miłosierdzia, dzięki wstawiennictwu ks. Michała Sopoćki białostoczanin został uzdrowiony z zatrucia środkiem chemicznym. W 2007 r. Watykan oficjalnie potwierdził uznanie przez papieża Benedykta XVI tego cudu, co otworzyło drogę do beatyfikacji kapłana. Takich niezwykłych uzdrowień – nie tylko fizycznych, ale także psychicznych i duchowych – było znacznie więcej. Do sanktuarium trafiają ogromne ilości próśb o modlitwę, zanoszoną codziennie o godz. 15.00 w koronce i Mszy św.

 

Docierają do sanktuarium wieści o owocach tych modlitw?

Dziękczynienia spływają do nas różną drogą: listownie, mailowo, telefonicznie i osobiście. Najczęściej dotyczą otrzymanych łask zdrowia, ale nie tylko. Nie o wszystkich owocach się dowiadujemy. Na niektóre trzeba z nadzieją i zaufaniem poczekać. Ale czy miłosierny ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym także nie musiał czekać?

 

Chce Ksiądz powiedzieć, że miłosierdzie łączy się z ufnością i nadzieją?

„Nie ma dla człowieka innego źródła nadziei jak miłosierdzie Boga” – mówił św. Jan Paweł II. Ufność zawsze będzie zwracała nas do Chrystusa. Do wiary w to, że jest obecny, prowadzi i czuwa nad każdą sferą życia. Że w każdej sprawie możemy się do Niego zwrócić, prosić, a jeśli robimy to z wiarą i ufnością, to On wypraszanych łask nam udzieli. W wolności – którą w swoim nieskończonym miłosierdziu niesie Bóg – rodzi się bowiem nadzieja. Widać to chociażby w sakramencie pojednania. Człowiek, który szczerze przystępuje do spowiedzi, od konfesjonału odchodzi jakby lżejszy, z przywróconą wiarą i sensem życia. Właśnie dlatego, że Boże miłosierdzie rodzi nadzieję i nowe życie. Na tym właśnie polega największy cud Bożego miłosierdzia.

 

Współczesny człowiek potrzebuje miłosierdzia bardziej niż kiedykolwiek?

Człowiek potrzebował go, odkąd na ziemi pojawił się pierwszy grzech. Współczesne czasy są jednak pod tym względem szczególne. Myśl ludzka coraz częściej oddala nas od Boga. Ksiądz Sopoćko już wiele lat temu mówił, że „Bóg i Jego przykazania są rugowane z ludzkiego życia”. Trudno temu zaprzeczyć, gdy widzimy, jak Boga, Stworzyciela świata, i Jego Syna, najmiłosierniejszego Zbawiciela, skutecznie usuwa się z tego świata. Świadczy o tym chociażby coraz większa ilość okrucieństw, wojen i przemocy w świecie. Tej destrukcji przeciwdziałać może jedynie przywracanie oblicza Boga w przestrzeniach, w których żyjemy. I wzywanie do tego samego Kościoła oraz świeckich – po to, by przybliżać ludzi do niewyczerpanego źródła Bożego miłosierdzia.

 

Jak robić to w praktyce dnia codziennego?

Ksiądz Sopoćko propagował formy kultu Bożego miłosierdzia przekazywane przez samego Jezusa siostrze Faustynie: obraz Jezusa Miłosiernego, święto Miłosierdzia Bożego, koronka i Godzina Miłosierdzia oraz apostolstwo. Robił to mimo piętrzących się przed nim trudności. Kult miłosierdzia był wówczas czymś nowym i niesprawdzonym, budzącym często nieufność. Kiedy jednak ks. Michał zyskał pewność, że działa w Bożej sprawie, ani myślał się poddać. Dzięki jego determinacji obraz Jezusa Miłosiernego, który trafiał do serc zarówno w czasach wojny, jak i pokoju, znajduje się dziś w większości domostw. Koronkę do Bożego miłosierdzia na co dzień odmawia się nie tylko w kościołach, ale i w wielu rodzinach. Podobną popularność zyskał „Dzienniczek” św. Faustyny, który spowodował – i powoduje dalej – wśród czytających go liczne nawrócenia. Szerzeniem kultu miłosierdzia, a jednocześnie spełnieniem jednego z największych pragnień ks. Sopoćki była budowa Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku. Tu także nie brakowało przeszkód, problemów i trudności. W ramach apostolstwa Bożego miłosierdzia powstał szereg wspólnot, grup i organizacji. W efekcie za sprawą bł. Michała Sopoćki doszło do prawdziwego „wybuchu” Bożego miłosierdzia. Ponieważ eksplozja z natury rzeczy może działać także destrukcyjnie i siać spustoszenie, kapłan stał na straży, by wybuch ten rodził wyłącznie dobre owoce.

 

Miłosierny, czyli jaki?

Starający się o dobro. Ale o dobro właściwie pojmowane: takie, które kosztuje i wymaga ofiary. To dobro nie potrzebuje fajerwerków, bo jest stylem życia, codzienną praktyką. Wielu ludziom może się wydawać, że czynią dobro, podczas gdy to dobro jest przez nich źle rozumiane. Między innymi po to, by umieć rozróżnić jedno od drugiego, powinniśmy czerpać z czystego źródła. Takim czystym źródłem jest sam Bóg, Jezus Chrystus i łaski płynące z sakramentów świętych, zwłaszcza z sakramentu pokuty i Eucharystii. Źródłem jest też ufna modlitwa i zagłębianie się w słowo Boże. Współczesny człowiek czerpie często ze źródeł, które owszem, pięknie wyglądają, ale nie dostarczają zdrowej wody. Miłosiernym, dobrym może być człowiek, który jest świadkiem miłosierdzia; który go sam – ze strony Boga lub drugiego człowieka – doświadczył. I to właśnie na dzieleniu się tym doświadczeniem polega praktykowanie miłosierdzia na co dzień.

 

Niektórzy utożsamiają miłosierdzie z pobłażliwością i przymykaniem oka na zło…

To jest właśnie przykład złego pojmowania tego, czym miłosierdzie i dobro w rzeczywistości są. A są one nierozerwalnie związane z wymaganiem. „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – mówił św. Jan Paweł II do młodych. Jezus stawiał konkretne wymagania tym, którzy Go słuchali i pragnęli Mu towarzyszyć. Dobry, mądry spowiednik stawia wymagania swoim penitentom. Wiemy doskonale, że rodzice, którzy kochają – wymagają. Czy ojciec syna marnotrawnego był wobec niego pobłażliwy? Owszem, wyprawił na jego cześć ucztę, odział w szatę i sandały. Tylko proszę zauważyć, że zrobił to dopiero po tym, jak syn podjął decyzję o nawróceniu i zmianie dotychczasowego stylu życia, a potem ze skruchą do ojca powrócił. W rzeczywistości dużo go to odrodzenie kosztowało: wysiłku, pracy nad sobą, rezygnacji z dotychczasowego stylu życia. To też pokazuje, że miłosierdzie – w przeciwieństwie do krytyki i pogardy – rodzi nadzieję na przemianę człowieka, któremu jest okazywane. Miłosierdzie jest darem od Boga. Tylko że Bóg nikomu nie wciska go na siłę. To my mamy zechcieć je przyjąć.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, fotografka, absolwentka dziennikarstwa w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. M. Wańkowicza


magda.prokop@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 maja

Wtorek, V Tydzień Wielkanocny
Dzień Powszedni albo wspomnienie
św. Bernardyna ze Sieny, prezbitera
+ Czytania liturgiczne (rok C, I):  J 14, 21-26
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Rity 13-21 V
Nowenna do św. Urszuli Ledóchowskiej
20-28 V


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter