– Najważniejszym wydarzeniem w dziejach jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, a Triduum Paschalne jest liturgią, która te zbawcze wydarzenia wspomina i czyni je obecnymi. Jest to jedna liturgia, która się zaczyna w czwartek wieczorem, a kończy się błogosławieństwem po rezurekcji, po procesji rezurekcyjnej. To wyjątkowy czas, kiedy wszystko, co robimy, jest wpisane w liturgię – mówi kard. Grzegorz Ryś.

WIELKI CZWARTEK
Msza krzyżma świętego
I przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychowywał. Według swego zwyczaju, wstąpił w szabat do synagogi i stanął, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Otworzył księgę i znalazł miejsce, w którym było napisane: Duch Pana spoczął na mnie, gdyż namaścił mnie. I posłał mnie, abym głosił ubogim dobrą nowinę, bym uwięzionym przepowiadał wolność, a niewidomym możność widzenia; abym uciśnionych puszczał na wolność, ogłaszając rok łaskawości Pańskiej. A potem zamknąwszy księgę oddał ją słudze i usiadł. A oczy wszystkich, którzy się znajdowali w synagodze, były zwrócone na Niego. On zaś tak zaczął do nich mówić: Oto dziś spełniły się dopiero co usłyszane przez was słowa Pisma (Łk 4,16-21).
Koncentrujemy się wokół osoby Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana. Uwielbiamy Jego jedyne, wieczne kapłaństwo. Także dlatego, że tym kapłaństwem dzieli się z nami wszystkimi. Każdy z nas od chwili chrztu nosi w sobie królewską godność kapłańską. Część z nas nosi też godność kapłaństwa służebnego, ale słowo adresowane jest do nas wszystkich. Wszyscy jesteśmy kapłanami Pana. Uwielbiamy kapłaństwo Jezusa Chrystusa i próbujemy się w nim odnaleźć, skoro zostaliśmy do niego wezwani.
Pan Jezus przekazuje nam słowo: Otworzył księgę i znalazł miejsce, w którym było napisane … „Znalazł”. W niektórych starych przekładach jest „natrafił”, ale tu jest podkreślone „znalazł”. To nie tak, że otworzył Pismo na chybił-trafił. Ludzie czasem bawią się Pismem Świętym: otwierają i co im się otworzy, to czytają. Nie, Jezus nie natrafił na ten tekst przypadkowo: On go szukał i do niego dotarł, dlatego że to był tekst, w którym od długiego już czasu widział siebie samego. Rozumiał, że tymi słowami Bóg czyta i określa Jego życie, tożsamość i posługę. Ów tekst jest tym, co pomaga Zbawicielowi zrozumieć samego siebie. Ale też jest i nam w szczególny sposób zadany, ponieważ potrzebujemy rozumieć i przeżywać swoje kapłaństwo identycznie jak Jezus Chrystus. Powiada nam wyraźnie: „Przymierzcie się do tego słowa, sprawdźcie, czy jest prawdą o was, czy się na was spełnia”. Ewangelia tak się kończy: Oto dziś spełniły się dopiero co usłyszane przez was słowa Pisma. Czyli Jezus miał wszelkie prawo powiedzieć w synagodze w Nazarecie: „Zobaczcie, jak we Mnie to słowo staje się ciałem”. To jest to, do czego jesteśmy wezwani – powiedzieć światu: „Zobaczcie, to słowo spełnia się na nas!”. To – słowo – spełnia – się – na nas. Macie odwagę tak powiedzieć?!
Przyjrzyjmy się czterem aspektom tego słowa i zobaczmy, na ile ono na nas się spełnia.
- Pierwszy: Duch Pana spoczął na mnie (por. Iz 61, 1: Duch Pana Boga nade mną).
To znaczy, że Jezus odnajduje się w działaniu Ducha Świętego…Jest Duch, który prowadził historię zbawienia i prowadzi dzieje zbawienia dzisiaj. Jest Duch, który jest Panem Kościoła i dziejów. Jest Duch, który działa i który mówi. Jest Duch pełen mocy i miłości. Jest Duch, który jest pełen młodości. Jezus mówi: „On jest nade Mną”. To także deklaracja posłuszeństwa wobec Ducha i wrażliwości na Jego poruszenia. Deklaracja nasłuchiwania, w którą stronę Duch prowadzi.
Ważne jest również pragnienie, by włączyć się w działanie Ducha. Najgorsze, gdyby się okazało, że moje działanie, słowa, aktywność i energia są do Niego równoległe i nie dzieją się w Nim, ale gdzieś obok, a ja nie nadążam za Duchem, czasami może nawet nie jestem go ciekaw.
- Kolejny aspekt: Duch namaścił mnie.
Oznacza to nic innego, tylko, że wszyscy jesteśmy pomazańcami Bożymi od dnia naszego chrztu; zaś mający święcenia kapłańskie stają się dodatkowo Christi Domini – „namaszczeni Pana”...
Pierwszy raz motyw namaszczenia pojawia się w Biblii w Księdze Wyjścia, gdy Mojżesz i Aaron sporządzają święty olej i znaczą nim wszystkie przedmioty Przybytku, a potem także Aarona i jego synów. To oznacza przynależność do Boga. Tak jak ołtarz należy do Pana i nikt nie będzie na nim urządzał hucznych imprez, jak świątynia należy do Pana i nikt nie zrobi z niej dyskoteki – tak i my należymy do Pana. Pomazani, staliśmy się Jego własnością.
Przynależność winna przekładać się też na naszą niesłychaną godność, którą pragniemy szanować w sobie nawzajem, rozumiejąc, że każdy człowiek obecny obok mnie, a należący do Pana od chrztu, jest pomazańcem. „Nie dotykajcie moich pomazańców” (1 Krn 16, 22) – winniśmy sobie wzajemną godność i szacunek. Bierze się to stąd, że przynależymy do Boga. Jesteśmy Jego własnością. Przyrzeczenia kapłańskie to przyrzeczenia Boskiej przynależności…
- Trzecie słowo: I posłał mnie, abym głosił ubogim dobrą nowinę, bym uwięzionym przepowiadał wolność, a niewidomym możność widzenia; abym uciśnionych puszczał na wolność
Owa godność, którą w sobie nosimy, nie służy oddzielaniu. Namaszczenie jest posłannictwem ukierunkowanym na drugiego. Namaszczenie nie jest po to, żeby się nim obnosić, żeby się jego mocą stawiać, wynosić ponad innych i wyróżniać. Ono ma służyć temu, żebyś jego mocą odczuł w sobie przynaglenie pójścia do innych. Namaszczenie nas popycha i zbliża do innych.
W namaszczeniu jest posłanie, nierozerwalnie związane z pytaniem: do kogo? Do biednych i do niewidomych, do uwięzionych i do uciśnionych. Nie mamy wątpliwości, że to Jezusowe priorytety. Czy są to też nasze priorytety? Na pewno? Policzmy czas spędzany z różnymi ludźmi. Dla kogo mamy go najwięcej? Komu poświęcamy go najchętniej?
- I ostatnie słowo: „Abym obwoływał rok łaski Pana”.
Abym wykrzyczał łaskę Pana. To jest zawarte w określeniu keryzo – „bym przepowiadał z mocą”. Co? Łaskę! Łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Są sercem Jezusowego posłania: łaska i obdarowanie. To te elementy, które współtworzą tożsamość nas samych, naszej misji, naszego przepowiadania. głosisz łaskę! Więc jak to jest, że o wiele łatwiej nam ogłaszać ludziom prawo? Ile razy jest tak, że w spotkaniu z wiernymi zaczynamy nie od łaski, tylko od przepisu, ograniczenia, wymagania, nakazu, zakazu, zobowiązania i mówimy: „Dobra nowina”. Nie dziw się tedy, że możesz usłyszeć: „Sam sobie żyj taką dobrą nowiną, zostaw nas w spokoju!”.
Ewangelia i Łaska są dobrą nowiną. Człowiek, który słyszy mnie przepowiadającego Jezusa Chrystusa, musi usłyszeć, co jest mu obiecane, co jest mu dane, jaką rzeczywistość, jaką przestrzeń wolności, widzenia i bogactwa królowania Boga otwiera przed nim spotkanie z Jezusem Chrystusem, Nie chodzi o to, że w słowie, które Jezus przepowiada, nie ma przykazań, nie ma nakazów i zobowiązań. Są! Tylko, że Chrystus nigdy nie miałby odwagi ich formułować, gdyby najpierw nie pokazał łaski, jaką przynosi od Boga. Nie pokazujcie ludziom wymagań, jeśli im nie pokazujecie źródła mocy, żeby je wypełniać; jeśli nie pokazujcie sensu, dla którego mają je wypełniać.
Msza Wieczerzy Pańskiej
Zbliżało się święto Paschy. Jezus wiedział, że nadeszła już godzina Jego przejścia z tego świata do Ojca. Zawsze miłował tych, którzy zostali w świecie, i pragnął miłować ich do samego końca. A podczas wieczerzy, gdy szatan wstąpił już w serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, z pokusą, żeby Go wydać, wtedy On, widząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga wraca, 4. wstał od stołu, złożył swe szaty, wziął prześcieradło i przepasał się nim. Potem napełnił naczynie wodą, zaczął umywać uczniom nogi i ocierać je prześcieradłem, którym był przepasany. Gdy zbliżył się do Szymona Piotra, ten rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? A Jezus na to: Tego, co ja teraz czynię, ty na razie nie rozumiesz, zrozumiesz to jednak później. Rzekł do Niego Piotr: Ależ nie, Panie! Ty mi nigdy nie będziesz umywał nóg. Lecz Jezus odpowiedział mu: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał nic wspólnego ze Mną. Tedy rzekł do Niego Szymon Piotr: Panie, umyj mi nie tylko moje nogi, ale i ręce, i głowę. A Jezus na to: Kto jest już po kąpieli, temu wystarczy, że umyje sobie tylko nogi, bo cały jest czysty. Wy też jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go miał wydać, i dlatego mówił: Nie wszyscy jesteście czyści. Biblia Warszawsko-Praska Kiedy już umył im nogi, znów przywdział swoje szaty, wrócił na swoje miejsce przy stole i zapytał ich: Czy wiecie, co oznacza to, co wam uczyniłem? Wy nazywacie Mnie Nauczycielem i Panem. Dobrze mówicie, bo jestem nim. Jeżeli wobec tego Ja, Pan i Nauczyciel wasz, umyłem wam nogi, to czyż wy nie powinniście sobie również nawzajem nóg umywać? Zostawiłem wam przykład, żebyście sobie nawzajem to czynili, co Ja wam uczyniłem (J 13,1-15).
Zostaliśmy pobłogosławieni przepiękną Ewangelią. Jest ważne, żeby przyjąć to błogosławieństwo, które ona w sobie niesie. To jest słowo i wydarzenie Jezusowe, które jest mocne, może być stwórcze i jest niezwykle dobrą nowiną. Jest fascynującą dobrą nowiną, ale też, jak widzieliśmy choćby w reakcji Piotra, wcale niełatwą do przyjęcia. Nie tylko Piotr, ale zapewne my również, jakoś nie rozumiemy tego, co Jezus uczynił…
Nazywamy go mandatum – przykazanie. „Dałem wam przykazanie, byście czynili to, co Ja uczyniłem”. W każdym kościele można ten gest Jezusowy wykonać.
Podchodzimy do tego wydarzenia, jak do jakiegoś absolutnie wyjątkowego gestu, który się dzieje raz do roku. To jest dokładnie odwrotnie, niż Jezus myślał tamtego wieczoru. To nie jest gest wyjątkowy. To nie jest znak jednorazowy. To nie chodzi o to, że raz za swojego życia Jezus wstał od stołu, zdjął z siebie szaty i umył uczniom nogi. Nie, nie chodzi o gest wyjątkowy. U św. Jana w Ewangelii opisem tego wydarzenia został zastąpiony opis ustanowienia Eucharystii. To musi zastanawiać.
Jan był na Eucharystii, był na Ostatniej Wieczerzy, nawet miał miejsce najbliższe Jezusowi, trzymał głowę na Jego piersi – i co? I Jan, który tego wieczoru był centymetry od Jezusa, nie usłyszał słów: „To jest moje Ciało za was wydane, to jest moja Krew Nowego Przymierza za was wylana. To czyńcie na moją pamiątkę”? Jan tego nie usłyszał? Jak to jest możliwe, że tego nie zapisał? Zapisał, ale właśnie w tej formie.
Jan chce pokazać, o co chodzi w Eucharystii, co znaczy przeżywać Eucharystię. Co znaczy przeżywać Eucharystię? To znaczy przeżyć ten właśnie moment, że Jezus klęka przed tobą z miednicą w ręce i z prześcieradłem na sobie i chce ci umyć nogi. To jest Eucharystia, to jest to, o czym Jezus mówi: „To czyńcie na moja pamiątkę”. Czynić Eucharystię na pamiątkę Jezusa nie znaczy tylko wziąć i odprawić Mszę.
Przeczytajcie sobie w Pierwszym Liście do Koryntian, jak Paweł o tym przypomina. Paweł przypomina uczniom w Koryncie, w jaki sposób Jezus ustanowił Eucharystię, a potem mówi im: „Ale wy, kiedy się schodzicie na wieczerzę, to nie przeżywacie Eucharystii – u was nie ma Wieczerzy Pańskiej”. To jest tak ostro powiedziane. Co znaczy nie ma? Przecież odprawiają! Mają chleb i wino, mają wszystko, wypowiadają słowa przeistoczenia, a Paweł mówi nie ma wśród was łamania chleba, a to co robią, nie jest Eucharystią.
Ten tekst Pawła jest szokujący. Oni odprawiają – ale co to z nimi czyni, co to zmienia w relacjach między nimi? Przeżyli to kiedykolwiek tak naprawdę, że Jezus klęknął im u nóg i wymył im te nogi? Przeżyli to choć raz? Mogliby wtedy być wobec siebie tacy sami, jacy są? Schodzą się niby jako wspólnota i jeden przychodzi głodny, a drugi przychodzi nasycony potąd, bo jadł już cały dzień. Tamten umiera z głodu, a tamten jest nietrzeźwy. I niby są razem, tylko jeden na drugiego nie patrzy, nikt nie widzi, jakie który ma potrzeby. Nie ma wśród was łamania chleba, mówi Paweł. Co z tego, że odprawiacie? Co znaczy: „To czyńcie na moją pamiątkę”? Obrzęd wykonać?
Jezus nie zrobił mandatum raz w życiu. Nie chodzi o to, że Pan Jezus raz w życiu ukląkł przed Apostołami i umył im nogi, i nie chodzi o to, żeby to jednorazowo przypomnieć, i na pewno nie chodzi o to, żeby to odegrać. Czyli liturgia Wielkiego Czwartku to jest taki pobożny teatr, średniowieczne misterium, tak? Odgrywamy to, co zrobił Pan Jezus dwa tysiące lat temu? Nie, nie odgrywamy. To nie jest teatr. To jest liturgia. Jezus nie zrobił tego jednorazowo w Wieczerniku. To, co Jezus zrobił, pokazuje, kim Bóg wobec nas jest zawsze, w jaki sposób Bóg postępuje względem nas zawsze.
Jest taki tekst św. Augustyna. Augustyn komentuje tę Ewangelię przepięknie. Mówi tak: Dziwi cię to, że wstał od stołu i zdjął szaty? Przecież mówimy o kimś, kto będąc w postaci Bożej, ogołocił samego siebie. Co dziwnego, że przepasał się prześcieradłem – mówi dalej Augustyn – „przecież mówimy o kimś, kto przyjął postać sługi i został uznany za człowieka. To, co Jezus zrobił w czasie Ostatniej Wieczerzy, tylko pokazuje, co czyni odwiecznie. Bo odwiecznie w Synu Boga jest decyzja, żeby ogołocić samego siebie z bóstwa, żeby się zaprzeć samego siebie w swoim bóstwie i się stać człowiekiem, i kiedy się ogałaca z bóstwa, to jest właśnie to, że wstaje od stołu i zdejmuje z siebie szaty. A potem – mówi Augustyn – czemu się dziwisz? Stał się człowiekiem! Stał się tym, kim nie był, wyrzekł się tego, kim był. Stał się tym, kim nie był, stał się niewolnikiem, dlatego wkłada na siebie prześcieradło i zaczyna pełnić funkcję, która jest funkcją niewolnika: myje swoim uczniom nogi. Czemu się dziwisz?
On się stał niewolnikiem własną decyzją, zapłacili za Niego trzydzieści srebrników, bo taka była cena niewolnika. Umarł na krzyżu, bo krzyż był śmiercią dla niewolnika. Stał się niewolnikiem – to jest Jego decyzja życiowa. To nie jest Jego decyzja na pięć minut w czasie Ostatniej Wieczerzy – Bóg jest taki!.. Chrystus klęka przed tobą jako niewolnik, bo pokazuje, jaka jest rzeczywiście relacja Boga do człowieka.
***
Komentarze do Ewangelii zaczerpnięte z serii: Klucze do Ewangelii autorstwa Kardynała Grzegorza Rysia – Wydawnictwo M