Apostazje stały się modne i głośne kilka lat temu. Ciszej mówi się o powrotach do wspólnoty wierzących.

Ksiądz Bogusław Kowalski, proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła w Warszawie, już kilka razy uczestniczył w powrotach na łono Kościoła katolickiego. – Najbardziej zapadła mi w pamięci historia chłopaka pochodzącego z katolickiego domu, który na studiach zetknął się z mocno antyklerykalnym środowiskiem. W dobrym tonie było pochwalić się odejściem z Kościoła. On również złożył apostazję. Nawet po tym akcie odruchowo się modlił, ale czuł, że jest jakiś mur między nim a Panem Bogiem, czuł się pusty, wyjałowiony – wspomina kapłan. Po czterech latach młody człowiek zwrócił się do niego o pomoc. – Powiedział mi wprost: „Ja już nie wyrabiam bez spowiedzi i Komunii Świętej”.
Zupełnie odmienna była historia młodego mężczyzny, który nawrócił się pod wpływem narzeczonej. Wiedział, że mogą wziąć jednostronny ślub kościelny, nawet jeśli był apostatą. Jednak przewartościował swoje życie i zapragnął powrócić do Kościoła. Ksiądz Kowalski wspomina także młodą kobietę, która zbuntowała się przeciw Panu Bogu, gdy zachorowała na nowotwór, i postanowiła złożyć apostazję. – Po jakimś czasie wyszła całkowicie z choroby i kiedy zorientowała się, co zrobiła, przyszła z pokorą prosić o przyjęcie na nowo do Kościoła – opowiada.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 16 (1012), 20 kwietnia 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 26 kwietnia 2025