Wszyscy chcemy księdza pokornego, podobnie jak chcemy biskupa pokornego, nie księdza przede wszystkim inteligentnego, przedsiębiorczego czy ładnego. To z powodu braku pokory, z powodu buty i wyniosłości pasterzy ludzie bardzo dziś cierpią i odchodzą od Boga, a na pewno od Kościoła - powiedział abp Adrian Galbas SAC podczas Mszy świętej z poświęceniem Krzyżma Świętego w archikatedrze warszawskiej.

Eucharystię wraz z metropolitą warszawskim koncelebrowali biskupi pomocniczy, arcybiskup senior kard. Kazimierz Nycz oraz księża archidiecezji warszawskiej.
W homilii abp Galbas powiedział, że pierwszy raz przewodniczy Mszy Krzyżma świętego w warszawskiej archikatedrze, choć bardzo rzadko w tej Mszy nie uczestniczył. Zawsze natomiast czekał na nią "z niecierpliwością serca i potrzebą, by znów spotkać się na modlitwie z biskupem miejsca", uczestniczyć w poświęceniu olejów i odnowić kapłańskie zobowiązania, a przez to powrócić duchowo do momentu swoich święceń prezbiteratu".
Następnie skupił się na rozważaniu różnych aspektów kapłańskiego powołania. Wspomniał przede wszystkim o "pokorze księdza, bo pewnie, gdyby zapytać wiernych, jakiego pasterza potrzebują, właśnie to byłaby cnota pierwsza lub jedna z pierwszych".
– Tak, wszyscy chcemy księdza pokornego, podobnie jak chcemy biskupa pokornego. Nie przede wszystkim księdza inteligentnego, przedsiębiorczego, wymownego, sprytnego, wysportowanego czy ładnego. Chcemy takiego, który, jak pisał ks. Jan Twardowski, sobą nie zasłania Boga, potrafi się schować, uniżyć, umniejszyć, uniewidocznić, by bardziej widoczny był Pan – mówił abp Galbas.
"To z powodu braku pokory, z powodu buty i wyniosłości pasterzy ludzie bardzo dziś cierpią i odchodzą od Boga, a na pewno od Kościoła" – podkreślił metropolita warszawski.
Jak stwierdził, człowiek pokorny, także pokorny ksiądz, to oczywiście nie ktoś taki, kto pozwala siebie upokarzać, traktować przemocowo i niegodnie lub kto woli się nie odzywać i siebie nie ujawniać. – To nie człowiek bezradny, nie ciapa i nie milczek – wskazywał hierarcha.
Pokora – tłumaczył – przejawia się w zdrowym oglądzie siebie i innych, świata i rzeczy, we wdzięczności z powodu otrzymanych łask, darów i talentów. – To także równowaga w rozeznaniu tego, co jest dla nas i dla innych dobre. To zdolność do zrobienia nieraz kroku wstecz, by spojrzeć na potrzeby innych. Pokora pozwala innych prosić o pomoc i jest gotowością, by pomoc od innych przyjąć – powiedział arcybiskup.
Pokorze przeciwstawia się pycha. – W pysze jest zawsze bezczelna arogancja, chcąca ustawić wszystkich i wszystko, podporządkować to sobie – zaznaczył.
Zestawił też ze sobą łacińskie słowa "humus" (ziemia) i "humilitas" (pokora), podkreślając: "Jakiż kochany jest przez ludzi ksiądz, który nie jest daleko od ludzi, od zwykłych, przyziemnych spraw, przyziemnych trosk, przyziemnych szczęść i nieszczęść". Bycie pokornym w kapłańskiej posłudze "oznacza więc także gotowość realnego pójścia do wszystkich".
Zaapelował do zgromadzonych w katedrze księży, aby byli "nie tylko przy roześmianych i zdrowych", ale "także, a nawet szczególnie przy cierpiących, niezależnie od wieku". – Cierpiących tak na ciele, jak i na duszy. Przy ludziach wyczerpanych, zniszczonych, samotnych. Bądźcie przy starszych, którzy w znacznej części wypełniają nasze kościoły. Dziękujcie Bogu za ich wiarę i dobroć. Nie lekceważcie ich – prosił abp Galbas.
To samo – powiedział – dotyczy towarzyszenia tym, którzy "nawet, jeśli zostali ochrzczeni, nigdy nie poznali Bożej miłości", ludzi sceptycznych wobec wiary, obojętnych i oddalonych od Kościoła czy wrę reagujących nań agresją. – Łatwo ludzi odepchnąć, łatwo nie okazywać cierpliwości, nie słuchać tylko przemawiać, nie dawać tylko brać. Łatwo uprawiać kult świętego spokoju – mówił.
Za papieżem Franciszkiem podkreślił, że parafie muszą być w kontakcie z rodzinami, z życiem ludzi i z życiem społeczności. Muszą być "domami o drzwiach zawsze otwartych", a nie "funkcjonalnymi biurami".
To wszystko nie stanie się jednak bez modlitwy – tłumaczył – bo nie ma "tabletki na pokorę". – Pokorę można jednak sobie wymodlić. To ważne, by ludzie uważali was za księży rozmodlonych. By widzieli was nie tylko biegających, ale także klęczących. Ten przykład modlitwy będzie już bardzo nawracający – wskazywał metropolita warszawski.
Prosił też księży o gorliwość w ich posłudze. – Nie bądźmy jacy tacy, nie bądźmy byle jacy – apelował. – Biskup niczego nie zrobi bez księży. Możemy napisać nie wiem, jakie programy naprawcze Kościoła i parafii, ale jak nie będzie gorliwych księży, to te programy będą tylko bladym świstkiem – powiedział abp Galbas.
Podczas Mszy świętej w Wielki Czwartek księża odnowili swoje przyrzeczenia kapłańskie, jest to bowiem dzień ustanowienia Eucharystii i szczególne święto kapłanów, którzy bardzo licznie gromadzą się w katedrach i wspólnie z biskupem odprawiają Eucharystię.
Metropolita warszawski podczas Mszy Krzyżma poświęcił też tradycyjnie olej chorych, olej katechumenów i krzyżmo, które są używane później przez cały rok przy udzielaniu sakramentów chrztu, namaszczenia chorych i święceń kapłańskich.