Wniebowzięcie Maryi to obok Bożego Macierzyństwa, Dziewictwa oraz Niepokalanego Poczęcia prawda wiary podawana uroczyście przez Kościół do wierzenia.
Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest najstarszym świętem maryjnym. Już w V w. w Jerozolimie pojawiło się święto Zaśnięcia i Złożenia do grobu Maryi. Ale dogmat o wniebowzięciu ze wszystkich czterech dogmatów maryjnych został ogłoszony najpóźniej, bo dopiero w 1950 r. Pius XII w bazylice watykańskiej wygłosił nieomylnie słowa: „powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”. Ogłoszenie dogmatu w Kościele jest zwieńczeniem pewnej drogi modlitwy i refleksji, ale zarazem otwarciem nowych dróg. Ogłoszony dogmat zawiera bowiem w sobie tajemnice, które czekają na odkrycie i pogłębienie. Co nam mówi o dogmat o wniebowzięciu?
PRZYWILEJ I OBIETNICA
W prawdach maryjnych uderza nas najpierw szczególne wybranie, uprzywilejowanie Maryi. Rzeczywiście! Jedynie Jej przysługuje tytuł: Matka Boża, jedynie Ona została niepokalanie poczęta, a po zakończeniu ziemskiego życia wzięta z duszą i ciałem do nieba. Z drugiej jednak strony te wszystkie prawdy mówią coś ważnego o nas; w ich świetle możemy zobaczyć nasz początek i nasze ostateczne przeznaczenie. W Maryi dokonało się to, co w jakiejś mierze ma dokonać się w nas. Tak więc tajemnica niepokalanego poczęcia wskazuje na to, o czym pisze pod natchnieniem Paweł Apostoł w Liście do Efezjan, a mianowicie, że Bóg w Chrystusie „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem”. A zatem istniejemy w Bożych zamysłach od zawsze. Możemy dlatego powiedzieć, że nasz początek jest święty i nieskalany. I takie też jest nasze ostateczne powołanie. Maryja jest Bożą Rodzicielką. Prawdę tę ujął dogmatycznie Sobór Efeski (431 r.) w pojęciu theotokos, co po grecku znaczy właśnie Bogurodzica, Boża Rodzicielka, Matka Boża. Ale każdy z nas na mocy chrztu jest powołany, by nieść w sobie Boga i dawać Go światu. Wskazuje na to inny termin grecki: theoforos, który oznacza „niosący Boga”. Stąd św. Paweł pisze: „Teraz zaś już nie żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
Podobnie jest z prawdą o wniebowzięciu. Wskazuje ona na wyróżnienie Maryi, ale jednocześnie odsłania sens naszego życia. Nie znajdujemy jej wprost wyrażonej w Nowym Testamencie. Ale wspólnota wierzących, rozważając m.in. słowa anioła, który nazywa Maryję „pełną łaski” (Łk 1,28), a także słowa samej Maryi: „błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1,48), doszła do zrozumienia, że Maryja bez żadnego okresu pośredniego dostąpiła pełni zbawienia (pełni łaski), czyli jest w niebie z duszą i przemienionym ciałem. Dojście Kościoła do dogmatu wniebowzięcia to jeden z przykładów, jak realizuje się słowo Chrystusa: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13). Wiele bowiem prawd zostało danych Kościołowi jakby w zalążku, ale pod wpływem Ducha Świętego wspólnota wiernych na czele z papieżem powoli je odkrywa, a kiedy czas dojrzeje, zostają one niekiedy ogłoszone jako dogmat.
Wniebowzięcie Maryi jest obietnicą dla nas. My też zostaliśmy wszak powołani do życia wiecznego z całym naszym ludzkim jestestwem, tj. z duszą i ciałem. Człowiek bowiem jest fizyczną, psychiczną i duchową jednością. Dlatego lepiej mówić: „człowiek jest duszą”, niż: „człowiek ma duszę”. Analogicznie precyzyjniejsze jest stwierdzenie: „człowiek jest ciałem”, niż: „człowiek ma ciało”. Bóg chce nas zbawić we wszystkich tych splecionych ze sobą wymiarach, które tworzą nasze człowieczeństwo i naszą osobowość. Innymi słowy, Bóg chce nas mieć całych, z duszą i ciałem, w swoim wiecznym królestwie, czyli w niebie. Wniebowzięta wskazuje drogę, która została dla nas otwarta. Obyśmy tylko chcieli nią kroczyć.