24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wierny Maryi

Ocena: 5
1781

Tajemnicą życia kard. Stefana Wyszyńskiego była głęboka więź z Maryją. Pytany, dlaczego aż tak Jej zawierzył, odpowiadał, że sam tej drogi nie wymyślił – pierwszy ukazał Maryję jako nadzieję sam Bóg.

fot. Instytut Prymasowski

Z żywą wiarą i prostotą mówił, jak bardzo wszyscy potrzebujemy Matki Bożej. „Potrzebujemy Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce – krwi i miłości, stopy – oparcia, oczy – światła, usta – pokarmu. Jak dziecko jeszcze nienarodzone potrzebuje matki, nie może istnieć i żyć bez niej i poza nią. […] Potrzebujemy Matki Bożej. Przecież nawet Bóg Jej potrzebował! Zaczęliśmy od Niej. I Bóg od Niej zaczął. Nie możemy się bez Niej obejść. Bóg także nie chciał się bez Niej obejść. Szukamy u Niej ratunku i pomocy. Ona najpierw samemu Bogu była pomocą”.

Matka Boża była dla prymasa Wyszyńskiego bliską, żywą osobą. Maryja, nierozerwalnie złączona z Trójcą Świętą, pozostaje człowiekiem i zachowuje wrażliwość na ludzkie sprawy. „Bardzo ludzki, człowieczy był Jezus, Słowo Przedwieczne, które ciałem się stało w Maryi Dziewicy. I bardzo ludzki był proces «uczłowieczania» Jezusa przez Maryję. Ale jakże ludzka była Maryja, Matka Boga-Człowieka, której my dzisiaj korony kładziemy na głowę, jako Królowej Niebios i Pani Wszechświata!”.

 


POMOC U MATKI

Z Maryją ksiądz prymas związał się już w dzieciństwie. Z najwcześniejszych lat zapamiętał dwa obrazy wiszące na ścianie nad łóżkiem: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. Gdy się budził, patrzył na nie i – jak wspominał po latach – zastanawiał się, dlaczego jedna jest biała, a druga czarna. Zapamiętał też rozmowy rodziców po powrocie z pielgrzymek i ich ciągły, serdeczny spór o to, która Matka Boża jest skuteczniejsza. Mama trzymała stronę Matki Bożej Ostrobramskiej, bo jeździła do Wilna, a ojciec – Matki Bożej Częstochowskiej, bo pielgrzymował na Jasną Górę.

Także modlitwy różańcowej, która była potężną mocą w jego życiu, nauczył się jako dziecko, gdy klęcząc wspólnie z całą rodziną, odmawiał codziennie wieczorem cząstkę różańca.

„Może dlatego różaniec jest tak skuteczny, że jest aktem głębokiej pokory, a jednocześnie wyznaniem żywej wiary; oddaje najgłębsze myśli i najprostsze słowa ludzkie dla uwielbienia Trójcy Świętej przez pośrednictwo Maryi; wieńcem róż jednoczy niemowlęta i ssących, doktorów i uczonych w Piśmie, w jeden modlący się Kościół”.

Po święceniach kapłańskich, choć ledwo trzymał się na nogach, pojechał ze swoją siostrą Stanisławą do Matki Bożej na Jasną Górę, aby odprawić tam Mszę świętą prymicyjną. Potrzebował matki, „która nie umiera”. Szukał pomocy Matki Bożej, gdy lękał się drogi biskupiej. Czuł się nieprzygotowany. Do końca życia wyrzucał sobie, że nie umiał tak natychmiast zawierzyć jak Ona: „Człowiek nigdy nie jest dobrze przygotowany do zadania, które mu jest z nagła zlecone. I ja miałem wiele wątpliwości. Dlatego też ociągałem się z naśladowaniem Matki Chrystusowej, która od razu powiedziała: «Oto ja, Służebnica Pańska». Ja się na to tak szybko nie zdobyłem. Myślałem zbyt po ludzku, pamiętałem o własnej nieudolności, a zapomniałem o tym, co Bóg zdolny jest uczynić, posługując się takimi narzędziami, jakie On sam wybiera”.

 


NIEWOLA MIŁOŚCI

14 lutego 1953 r., kilka dni po wydaniu przez władze państwowe dekretu o obsadzaniu stanowisk kościelnych, który był zamachem na wewnętrzną, jurysdykcyjną wolność Kościoła, ksiądz prymas powiedział: „Wszystko postawiłem na Maryję”. Do końca życia wierny był tym słowom.

W więzieniu w Stoczku Warmińskim, zniewolony przez wrogie Kościołowi władze komunistyczne, 8 grudnia 1953 r. oddał się Matce Bożej w niewolę. To całkowite oddanie się Maryi dało mu pokój i wewnętrzną wolność.

W nauczaniu księdza prymasa bardzo wyraźnie wybrzmiewa przekonanie, że nie można myśleć i mówić o Maryi w oderwaniu od Chrystusa. Często powtarzał, że to z woli Ojca Niebieskiego, mocą Ducha Świętego, Maryja ogarnęła i uczłowieczyła nieogarnione Słowo Przedwieczne. W Niej najgłębiej spotyka się to, co Boże, i to, co ludzkie. Więź z Maryją czuwającą przy swoim Synu w Kościele uważał za znak dojrzałej maryjności, zgodnej z Bożym planem zbawienia. Prymas Wyszyński przekonany był o obecności Maryi w misterium Kościoła, dlatego zabiegał na Soborze Watykańskim II o ogłoszenie Jej Matką Kościoła.

Z pomocą Matki Najświętszej bronił wiary i Kościoła w latach prześladowania komunistycznego. Uwięziony w Komańczy, w 1956 r. napisał Jasnogórskie Śluby Narodu, które stały się całościowym programem odrodzenia duchowego i moralnego Polaków z pomocą Maryi. W roku tysiąclecia chrztu Polski 3 maja 1966 r. oddał ojczyznę w niewolę miłości Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w ojczyźnie i świecie. Miało to być gwarancją, że Maryja nigdy nas nie opuści i obroni wiarę przyszłych pokoleń.

Zanim odszedł do Boga, pozostawił nam słowa nadziei: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy. Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajcie, że jak kardynał Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabsza w Polsce, choćby ludzie się zmieniali”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter