Jakie znaczenie ma dla nas to, że na ołtarze zostaje wyniesiona cała rodzina, włącznie z dziećmi, za które decyzje podejmowali rodzice? Czy jest to również świętość każdego z osobna?
Najstarsza z dzieci Ulmów była ośmioletnia Stasia. Potem w niedługich odstępach czasu przyszli na świat Basia, Władzio, Franek, Antoś. Najmłodsza Marysia w chwili śmierci miała półtora roku. Poród nienarodzonego rozpoczął się w trakcie egzekucji lub tuż po niej. Oni wszyscy wraz z rodzicami dostępują chwały jako męczennicy.
RODZINĄ NA OŁTARZE
Do beatyfikacji nie był potrzebny cud, gdyż Ulmowie są męczennikami. Męczeństwo to dobrowolnie przyjęta śmierć, poniesiona za wiarę w Chrystusa lub za praktykowanie jakiejś innej cnoty w relacji do Boga. Ulmowie wykazali się płynącą z wiary, heroiczną miłością bliźniego. Ewenementem jest wyniesienie na ołtarze całej rodziny. Z niedawnej historii Kościoła znamy wspólne beatyfikacje małżonków – państwa Quattrocchi i państwa Martin. Zdarzało się jednak, że rodzice z dziećmi ginęli za wiarę w czasie prześladowań.
Zdaniem o. prof. Jarosława Kupczaka OP postanowienie Kościoła o wyniesieniu na ołtarze rodziny Ulmów przywołuje na myśl początki chrześcijaństwa, opisane w Dziejach Apostolskich, kiedy to wiarę i chrzest przyjmowały całe rodziny. – Decyzję o pomaganiu Żydom podjęli małżonkowie, ale w imieniu wszystkich domowników, gdyż zdawali sobie sprawę z tego, że w przypadku wykrycia wszyscy poniosą tego konsekwencje – mówi duchowny. Dodaje, że dziś pewnie stanęliby za coś takiego przed sądem rodzinnym z zarzutem narażania potomstwa. Podkreśla, że jedność rodziny Ulmów była budowana na najwyższych wartościach, a nie na egoizmie i gotowości chronienia dzieci przed wszelkimi zagrożeniami. Rodzice zdecydowali, że w imię wartości, w których chcieli wychować dzieci, nie mogą odwrócić się od Żydów szukających pomocy.
Światło na motywy ich decyzji rzuca także słowo „Tak” napisane ołówkiem przy ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Ulmowie poszli dużo dalej niż człowiek z przypowieści, który opatrzył rany potrzebującego, ale nie narażał samego siebie. Ukrywanie przez dwa wojenne lata Żydów w swoim niewielkim domu skończyło się zagładą rodziny.
NIENARODZONY BŁOGOSŁAWIONY
Po raz pierwszy w historii Kościoła dziecko nienarodzone będzie ogłoszone błogosławionym. – Za tym, by najmłodszego potomka Ulmów ogłosić błogosławionym, przemawiały bardzo mocne racje teologiczne – mówi ks. dr Witold Burda, postulator procesu beatyfikacyjnego. Była to koncepcja chrztu krwi i chrztu pragnienia, a także podobieństwo do śmierci świętych młodzianków z Betlejem, gdyż to również były małe dzieci, nieświadome i nieochrzczone.
Jak podkreśla Magdalena Guziak-Nowak z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, już samo stwierdzenie z dekretu beatyfikacyjnego o „siedmiorgu dzieciach” wskazuje na osobową godność tego nienarodzonego. Inaczej jest w wielu opracowaniach na temat Ulmów, w których pisze się często o sześciorgu dzieciach i Wiktorii, która „była w ciąży”. – Kościół szanuje osiągnięcia medycyny i w pozytywnym sensie „idzie z duchem czasu”, przyjmując, że nie da się wskazać innego początku życia niż moment zapłodnienia – mówi.
– Nienarodzone dziecko Ulmów uczestniczyło w tych wydarzeniach, bo – jak mówi prenatalna psychologia rozwojowa – brało udział w niepokoju swej matki, w strachu – dodaje o. prof. Jarosław Kupczak OP. – Zastanawiając się, co czuło to dziecko, trudno nie pomyśleć o biblijnej scenie nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję, kiedy to spotyka się dwóch nienarodzonych chłopców, którzy uczestniczą w radości swych matek – podkreśla. Teolog wskazuje, że dziecko Ulmów miało udział w decyzji matki, w jej niepokoju, jak również uczestniczyło w potencjalnej zgodzie na męczeństwo. Jego wyniesienie na ołtarze wskazuje na podmiotowość wszystkich dzieci, które nie dożyły narodzin. – One nie rozpłynęły się we mgle, w nicości, ale w przestrzeni Bożego miłosierdzia czekają na swoich rodziców – mówi o. Kupczak.
– Ta beatyfikacja może przynieść pocieszenie rodzicom, którzy doświadczyli poronienia czy martwego urodzenia dziecka. Kościół mówi bardzo wyraźnie, że to nie są dzieci niczyje, one także pojawiły się na świecie na zaproszenie Boga. Od początku były chciane, zapowiedziane w Bożym planie – podkreśla Magdalena Guziak-Nowak. Jej zdaniem, choć to zupełnie inna sytuacja niż poronienie, beatyfikacja może być także pomocą w leczeniu ran po stracie dziecka w wyniku aborcji, gdy w pewnym momencie przychodzi jakaś refleksja.
BLISKI PRZYKŁAD
Magdalena Guziak-Nowak wskazuje, że Ulmowie byli przede wszystkim głęboko wierzącymi ludźmi, a potem kochającymi się małżonkami i wspaniałymi rodzicami. Przestrzega przed robieniem z nich „cukierkowego obrazka”. – Codziennie podejmowali decyzje dotyczące utrzymania rodziny, w trudnych materialnie czasach, o pielęgnowaniu swojej relacji małżeńskiej, o życiu wiarą. My też stajemy przed podobnymi wyborami – mówi. Podkreśla, że my także możemy udzielać osobom potrzebującym różnego rodzaju pomocy, wspierać rodziny z chorymi dziećmi czy w trudnościach materialnych.
O dzieciach Ulmów niewiele wiemy. Na jednym ze zdjęć widzimy, jak najstarsza Stasia karmi młodszego braciszka. Na innym uczy się pisać. Świadkowie wspominają, że potomstwo Wiktorii i Józefa było bardzo radosne. Jak zaznacza o. Jarosław Kupczak, prawdopodobnie starsze dzieci Ulmów zostały w jakiś sposób wprowadzone w to, co działo się w ich domu, a rodzice tłumaczyli im, że nie można rozpowiadać tego, co się u nich dzieje. – To jest ten moment, kiedy u rozumnego dziecka budzi się świadomość moralna, że pewne rzeczy są złe, a inne dobre. Rodzice robią coś, co trudno zrozumieć, ojciec mówi, że nie wolno na ten temat rozmawiać. To jest wejście w rzeczywistość świadomości moralnej – wyjaśnia o. Kupczak. Dlatego najstarsze dzieci Ulmów mogą być patronami pierwszej spowiedzi przed Komunią Świętą. Szczególnie w obecnej sytuacji, gdy toczy się dyskusja o spowiedzi dzieci.
– Polemizując z infantylizacją dzieci, rozpieszczaniem umysłów, emocji i dusz współczesnych maluchów, warto pomyśleć o tych pierwszych męczennikach chrześcijańskich – mówi o. Kupczak. Wskazuje, że pierwsze męczennice – św. Agata, św. Cecylia, św. Agnieszka – nawrócone na chrześcijaństwo, odmawiały wyjścia za mąż, co następowało wtedy około czternastego roku życia. Sprzeciwiały się zwyczajowi rzymskiemu, więc zostały zamordowane. Były starsze od dzieci Ulmów, ale w obecnym rozumieniu to wciąż były dziewczynki.
PUKANIE DO ULMÓW
Od momentu beatyfikacji można będzie publicznie wzywać wstawiennictwa rodziny z Markowej. Jej wspomnienie liturgiczne ustalono na 7 lipca, czyli dzień zawarcia małżeństwa przez Wiktorię i Józefa. Przygotowano już różne teksty – oprócz modlitwy do bł. Ulmów jest specjalna litania, modlitwa za rodziny i za matki oczekujące potomstwa. Beatyfikacja oznacza kult lokalny, natomiast nie ma przeszkód, by w parafiach w całej Polsce prosić Boga o łaski za przyczyną nowych błogosławionych. Będzie ku temu okazja np. w czasie peregrynacji ich relikwii, która rozpocznie się w Polsce 24 września.
Już teraz różne parafie, szkoły, szpitale i wspólnoty z Polski, a także zagranicy, składają prośby o relikwie błogosławionych z Markowej. – Żywe zainteresowanie relikwiami wskazuje, że to orędownictwo jest nam potrzebne – mówi ks. Witold Burda. Spływają również świadectwa łask otrzymanych za wstawiennictwem Ulmów. Pani Katarzyna z Przemyśla owocnie modliła się o zdrowie dla swojego najmłodszego syna za wstawiennictwem nienarodzonego dziecka Ulmów. Anna Kuryło prosiła rodzinę z Markowej za swoją córeczkę, która po urodzeniu walczyła o życie. Potem wysłała zdjęcia swojego dziecka, które odzyskało zdrowie. Pani Anna ma głębokie przekonanie, że łaskę otrzymała od Boga dzięki wstawiennictwu rodziny Ulmów.
Ks. Witold Burda zaznacza, że naturalne jest przyzywanie orędownictwa całej dziewięcioosobowej rodziny Ulmów. Jednak jak najbardziej zasadne jest też zawierzanie jakiejś sprawy konkretnie bł. Józefowi czy bł. Wiktorii. A być może dzieci przygotowujące się do pierwszej Komunii Świętej, a nawet młodsze, znajdą swoich orędowników wśród dzieci z Markowej?
Do Ulmów możemy się zwracać w różnych sprawach. – Za życia każdy mógł zapukać do ich drzwi. Dom był otwarty dla każdego, kto potrzebował pomocy. I dziś my też możemy duchowo pukać do ich serc, prosząc o wstawiennictwo przed tronem Boga – podsumowuje ks. Burda.
– Zachęcamy do dzielenia się świadectwami łask doznanych za wstawiennictwem bł. Ulmów przez stronę Ulmowie.pl, pisząc na adres beatyfikacja@przemyska.pl lub do wydziału kanonizacyjnego Kurii Metropolitalnej w Przemyślu – mówi ks. Witold Burda.