– Nie powinniśmy Panu Bogu kazać na siebie czekać – mówi ks. prof. Piotr Tomasik.
fot. ks. Henryk Zieliński/IdziemyZ ks. prof. Piotrem Tomasikiem, dziekanem Wydziału Teologii UKSW, rozmawia Monika Odrobińska.
Skoro Pan Bóg jest wszędzie, to znaczy, że w górach, nad jeziorem czy nad morzem też. To nie wystarczy w niedzielę westchnąć sobie w pięknych okolicznościach przyrody? Trzeba szukać kościoła?
Udział w niedzielnej Eucharystii to coś więcej niż modlitwa indywidualna, to liturgia, będąca odpowiedzią na słowa Chrystusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Dla chrześcijanina w dniu Zmartwychwstania Pańskiego najważniejsza powinna być więc Eucharystia. Dla katolików w Polsce, gdzie dostęp do księży i kościołów jest bardzo łatwy, nie powinno być to wyzwaniem.
A gdy jestem w górach i wiem, że Msza ma być o 18, ale kiedy schodzę, okazuje się, że była o 16 – czy to już grzech?
Nie, o ile rzeczywiście była intencja uczestniczenia w Eucharystii. By jednak zadośćuczynić uczestnictwu we Mszy Świętej, człowiek wierzący powinien przeczytać czytania danego dnia – w Piśmie Świętym, w Oremusie czy w Internecie, przemedytować je i przyjąć duchową Komunię Świętą.
Na czym ona polega?
Ważna jest intencja zjednoczenia z Panem oraz stanięcie przed Bogiem ze swoim grzechem, przeproszenie za niego i zaproszenie Boga do przemieniania naszego życia.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 30 (668), 29 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 sierpnia 2018 r.