Troska o trzeźwe spojrzenie idzie zawsze w parze z wysiłkiem, by życie było po Bożemu.
fot.pixabay.comOpowiadano mi kiedyś o pewnym księdzu z Holandii, który spędził ponad trzydzieści lat na misji w Norwegii. Od młodych lat modlił się, prosząc Pana o zachowanie do końca swego życia trzech świateł: światła wiary, światła rozumu i światła oczu. Otrzymał tę łaskę od Pana: żył ponad sto lat, chociaż był już na wózku, odezwała się stara kontuzja nabawiona w Norwegii, powstała na skutek upadku na lodzie, do końca swych dni miał trzeźwy umysł, widział dobrze, i co najważniejsze, żył głęboko wiarą, będąc przykładem dla wiernych i swych braci kapłanów.
Anegdota przypomina nauczanie innego świętego kapłana, który w młodych latach, wyczuwając, że Bóg od niego czegoś oczekuje, modlił się słowami niewidomego z Jerycha, „Panie niech przejrzę”. Powtarzał je po łacinie: Domine, ut videam! Pod koniec życia, w czasach zamętu przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy wielu kapłanów opuszczało swe powołanie i głosiło mętną naukę, ten święty, wspominając swą młodzieńczą modlitwę, równocześnie doświadczając słabnącego wzroku, modlił się w wersji rozszerzonej: Domine, ut videam, ut videamus, ut videant! Czyli, „Panie obym widział, obyśmy widzieli, oby oni widzieli!”.
Obserwując debatę publiczną, autorytety i publikacje, które stają się niemal obowiązkowe, nawet i wkładając dużo dobrej woli, aby pojąć tych, którzy głoszą dziwaczne poglądy, trudno odrzucić myśl, że wielu ludzi straciło „światło rozumu”. Mało tego, wydaje się, że czasami idzie to w parze ze zdobytymi tytułami oraz stażem na renomowanych uczelniach. Pismo Święte określa, jako bez rozumu tych, którzy negują Boga i jego prawa: „Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga». Oni są zepsuci, ohydne rzeczy popełniają, nie ma takiego, co dobrze czyni” (Ps 53, 2). Wiele rożnych, popularnych dziś, teorii jest po prostu promocją rozwiązłości oraz usuwaniem czwartego, piątego i szóstego przykazania. Oczywiście, że są też przekroczeniem wszelkiej sprawiedliwości, czyli siódmego przekazania i wielkim kłamstwem.
Utrata trzeźwego myślenia i czystego spojrzenia może dotyczyć nie tylko innych, ale nas, jako wspólnoty – rodzinnej, przyjacielskiej, kościelnej – jak i każdego indywidualnie. W czasach ogólnego zamętu trzeba szczególnie czuwać, aby nie wejść na ścieżki prowadzące do ślepoty duchowej. „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor 10, 12). Troska o trzeźwe spojrzenie idzie zawsze w parze z wysiłkiem, by życie było po Bożemu.