13 listopada
środa
Mateusza, Izaaka, Stanislawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Święci są dla nas

Ocena: 4.6
1848

Bóg jest z nami, ale są również święci i aniołowie. W drodze przez życie nie jestem sam. - mówi o. Józef Zdzisław Kijas OFMConv, postulator generalny franciszkanów, w rozmowie z Ireną Świerdzewską

fot. pixabay

Jakie znaczenie ma fakt, że przed Dniem Zadusznym obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych?

Często życie odbieramy tylko w tej sferze widzialnej, zmysłowej, oceniamy, że nie istnieje to, czego nie widzimy. Potrzeba nam oczu duchowych, aby odkryć „drugą” stronę życia. Uroczystość upamiętniająca żywych i zmarłych ma pokazać, że życie zmienia się, ale nie kończy się w momencie ziemskiej śmierci. Taki jest dar Boży; Bóg nie unicestwia tego, co sam powołał do istnienia. Dzień Wszystkich Świętych uświadamia nam istnienie rzeczywistości, której teraz jeszcze nie dostrzegamy.

 

Czym jest „świętych obcowanie”, które wyznajemy w „Credo”?

Polski termin „obcować” oddaje naturę tego, o czym mówimy. Obcować, czyli być obok. Zmarli nie zapominają o nas, nawet jeżeli ich nie widzimy. Wiara mówi, że oni są z nami, wstawiają się za nami przed Bogiem, orędują. W jakiejkolwiek sytuacji byśmy się znaleźli, nie jesteśmy sami, opuszczeni, zapomniani. Wiara uwalnia z samotności. Nie tylko w tym znaczeniu, że uświadamia nam, że Bóg – który jest wspólnotą Ojca, Syna i Ducha Świętego – jest z nami, ale są z nami również święci i aniołowie. To ważne, abym wiedział, że w drodze przez życie nie jestem sam. Otacza mnie wspólnota dobrych ludzi i dusz. Oczywiście, kusi mnie też zły duch, diabeł, ale w walce z nim pomagają mi aniołowie, święci, zmarli, którzy żyją w Bogu. Życie jest ciągłym zmaganiem się z przeciwnościami, złem i zakusami szatana, dlatego Bóg nie zostawia mnie bez pomocy. Chce bardzo, aby udało mi się żyć dobrze, abym wyszedł zwycięsko z trudności. Jest to – powiemy – największa radość Boga.

 

To jak mamy w naszych zmaganiach korzystać z pomocy świętych i błogosławionych?

Wyniesienie na ołtarze nie oznacza, że po kanonizacji czy beatyfikacji świętą staje się osoba, która wcześniej taką nie była. Kościół daje narzędzia, środki, możliwości do bycia świętym, ale to Bóg obdarza człowieka świętością, czyli wspólnotą ze sobą. Zmysł duchowy sprawia, że my, pielgrzymujący na ziemi, możemy odkryć świętość tych, którzy byli przed nami.

Beatyfikacja i kanonizacja są rodzajem przywoływania czy zapraszania tych, którzy odeszli, aby „wrócili” na ziemię i stawali się dla nas duchowymi przewodnikami. W czym mogą nam pomóc? Odpowiedzi jest wiele. Przywołując ich, odkrywamy w nich nauczycieli, mistrzów duchowych, przewodników, orędowników. Wybieramy z ich życia jako wzór to, co sprawiło, że życia nie przegrali, ale wygrali. Mimo wielu trudności potrafili obrać drogę wyjścia, tę właściwą, słuszną, i na niej do końca wytrwali. Ich słowa o miłości, wierności, przyjaźni, odpowiedzialności itd. nie były puste, ale pełne treści. Nie dali się też porwać negatywnym emocjom, nienawiści, złości, ale zawsze stawali po stronie wartości, o których uczy wiara.

Trzeba nam korzystać z obcowania świętych, iść za ich przykładem. Oni nas zachęcają, nauczają wybierać dobro i odrzucać zło, podnoszą na duchu, dodają entuzjazmu, umacniają nas w nadziei, że Bóg o nas nie zapomniał, więc możemy być lepsi i świat może być lepszy. Trzeba ciągle przyzywać wstawiennictwa Boga i świętych, np. poprzez akty strzeliste.

 

Do modlitwy wstawienniczej lepiej wybierać tych „mniej zajętych”, którzy czekają na beatyfikację i potrzebują cudu za ich wstawiennictwem, czy uznanych przez Kościół świętych?

Tak jak w życiu – to jest sztuka szukania mistrza. Wybieramy tego, kogo znamy, choć inni mogą go nie znać. Możemy też wybrać świętych powszechnie znanych. Mistrzem może być ktoś, czyj proces beatyfikacyjny nie jest jeszcze rozpoczęty, ale serce mówi mi, że coś w jego życiu było pięknego, świecił przykładem, stąd stał się mi bliski. Można prosić Pana Boga przez wstawiennictwo zmarłych bliskich nam osób z rodziny, sąsiedztwa. Można prosić o pomoc świętych, o których przekonaliśmy się, że pomagają, nawet tych z odległej przeszłości, jak np. św. Antoniego.

 

Na ile powinniśmy starać się naśladować świętych i błogosławionych, którzy funkcjonowali w realiach swojej epoki?

Zależy, co rozumiemy przez naśladowanie świętych. Na pewno nie należy sztywno powtarzać, kopiować ich słów, postaw, które wynikały z osadzenia w kontekście historycznym czasów, w których żyli. Naśladowanie ma odnosić się do odwzorowywania przykładu ich życia duchowego, ich miłości Boga i bliźniego, patrzenia na wszystko z perspektywy nieba. Uczymy się od nich ich gorliwości, znoszenia trudów życia, przekonania o mnogości dobra w drugim człowieku, które trzeba odkrywać i wspomagać, naśladowania miłości bliźniego i zaufania Bogu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, absolwentka ziołolecznictwa na SGGW i dziennikarstwa na UW, korespondentka Vatican News


irena.swierdzewska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 13 listopada

Środa, XXXII Tydzień zwykły
Wspomnienie pierwszych męczenników Polski
Za wszystko dziękujcie Bogu,
taka jest bowiem wola Boża
względem was w Jezusie Chrystusie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 17, 11-19
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Elżbiety Węgierskiej
Nowenna do bł. Karoliny Kózkówny 9-17 IX
Nowenna do św. Rafała Kalinowskiego 11-19 XI

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter