28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Świadectwo s. Anieli o tajemnicy i głębi powołania

Ocena: 0
2468

„Z jednej strony – duszpasterstwo, Kościół, rozmowy o wierze, wolontariat, a z drugiej – alkohol, chłopcy, imprezy (czasem kilka razy w tygodniu można było mnie zobaczyć w klubie). Bywało tak, że wracałam na mieszkanie o 3-4, po czym wstawałam o 6 i szłam na roraty. Szalone!" – wyznaje s. Aniela OFM. W ramach kampanii „Siedem dusz” zachęcamy do poznania niesamowitej historii franciszkanki, jej drogi do zakonu, zmagań duchowych i fascynacji Bogiem, którą dzieli się na Instagramie z innymi ludźmi.

Fot. Kampania "Siedem dusz"/graf. Weronika Porębska

– Moje imię ze chrztu to Justyna. Aniela to imię zakonne. Pochodzę z rodziny wierzącej, praktykującej. Znam widok modlących się rodziców samotnie i razem z nami – dziećmi.

Po raz pierwszy doświadczyłam żywego Boga, kiedy miałam 11 lat. To było na jednej z adoracji w naszym kościele parafialnym podczas błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. – Justynko, pójdź za mną – usłyszałam. – Okej – tak brzmiała moja odpowiedź. Naprawdę. To doświadczenie było na tyle mocne, że po powrocie do domu wygooglowałam, „czy można poczuć powołanie w wieku 11 lat”. Na samą myśl o tym, aż śmiać mi się chce, ale tak właśnie było. Uspokojona znalezionymi odpowiedziami, na spacerze oznajmiłam rodzicom, że zostanę siostrą zakonną. Rodzice bardzo szybko, z uśmiechem, zakończyli rozmowę, mówiąc mi, że każdy o tym myśli i że zazwyczaj w praktyce wychodzi odwrotnie. No cóż.

Zaczął się okres dojrzewania, a mnie ciągle ciągnęło do Kościoła. Dołączyłam do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, gdzie rozpoczęła się moja przygoda ze świadomą wiarą. Spotkania, wspólne adoracje, śpiew, poznawanie prawd wiary, doświadczenie wspólnoty, Ruch Czystych Serc – wszystko to powoli mnie formowało.

Później nastąpił kryzys i nastoletni bunt. Ubierałam się na czarno, słuchałam ostrej muzyki, kłóciłam się z rodzicami. Często płakałam. Czułam się samotna i opuszczona. Miałam już dosyć. Coś (albo Ktoś) popchnęło mnie do tego, żeby otworzyć Pismo Święte. Trafiłam na fragment – „Lecz ja zawsze będę z tobą”. Wtedy to był punkt mojego nawrócenia. Poczułam się ważna i kochana przez Boga, którego pierwszy raz świadomie doświadczyłam jako Osobę. Zaczęłam się zmieniać.

Szkoła średnia to czas, kiedy zaczęły wracać myśli dotyczące powołania. Z jednej strony Kościół, a z drugiej chęć bycia popularną, lubianą wśród rówieśników. Z jednej strony abstynencja do 18., a z drugiej po 18. picie alkoholu na pokaz. Cieszyłam się tym, że byłam lubiana, ale nie dawało mi to szczęścia. Czułam, że udaję kogoś, kim do końca nie jestem. Ciągle miałam w sobie pragnienie „czegoś więcej”. Jeździłam na różne spotkania młodzieżowe. W głowie utkwił mi taki obrazek z adoracji, kiedy dziewczyna siedząc na podłodze, oparła swoją głowę o ławkę i tak wpatrywała się z wyraźną miłością w Jezusa. Pomyślałam sobie wtedy – „Ja też tak chcę!”. I poszukiwałam. Przejrzałam mnóstwo stron internetowych różnych zgromadzeń, ale żadna mnie nie zatrzymała. Na pytanie – „jak rozpoznać, że to jest TO”, słyszałam – „to się po prostu wie”, co mnie tylko irytowało.

Dowiedziałam się w końcu, o co chodzi, gdy próbując odnaleźć znaczenie krzyża Tau (który dostałam w prezencie od księdza) trafiłam na stronę siostryzorlika.pl. Od tego momentu cokolwiek bym nie robiła – ciągle myślałam o tych siostrach. Umówiłam się z jedną z nich, że spotkamy się na Lednicy. Do spotkania nie doszło i już myślałam, że to znak, żeby szukać gdzieś indziej, ale w ręce trafił mi obrazek sióstr. „Okej, czyli mam poczekać” – pomyślałam.

Zaczęłam wymarzone studia. Umówiłam się z Bogiem, że wstąpię do zakonu, jeżeli przez ten rok nie znajdę sobie potencjalnego męża. W międzyczasie byłam na rekolekcjach u Sióstr, gdzie... nic mi się nie podobało! No ja tu oczekiwałam ochów i achów, fruwającego serca, a tu nic. Zatrzymało mnie jednak wewnętrznie to, że poczułam się tam jak w domu. Wróciłam na studia i znowu zaczęło się balansowanie między skrajnościami. Z jednej strony – duszpasterstwo, Kościół, rozmowy o wierze, wolontariat, a z drugiej – alkohol, chłopcy, imprezy (czasem kilka razy w tygodniu można było mnie zobaczyć w klubie). Bywało tak, że wracałam na mieszkanie o 3-4, po czym wstawałam o 6 i szłam na roraty. Szalone!

Kolejny moment nawrócenia nastąpił u mnie podczas adoracji i nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie wewnętrzne i zewnętrzne. Wtedy usłyszałam słowa: „Nie lękaj się. Nie bój się żyć ze Mną”. Otrzymałam wtedy światło na fałsz, jakim żyłam do tej pory. W jak wielu sytuacjach szukałam poczucia swojej wartości u innych, karmiąc ego czymś, co nie jest w stanie mnie napełnić. Długo płakałam. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.

Tydzień później byłam już na tzw. „rozeznaniu” u Sióstr Franciszkanek. Ostatniego dnia była Ewangelia o powołaniu Lewiego, który „wstał i poszedł za Nim”. Tego dnia poprosiłam o przyjęcie do Zgromadzenia.

Został mi jeszcze drugi semestr studiów, który chciałam skończyć. Zaczął się tym, że rodzice pod wpływem emocji (w związku z moją decyzją) odcięli mi środki na utrzymanie się. Nie wiedziałam, czy robię dobrze, ale otwierając Pismo Święte trafiłam na fragmenty – „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać” i „[...]  radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń”. I Bóg się o mnie zatroszczył. Najpierw zupełnie się tego nie spodziewając, dostałam pieniądze, a wkrótce znalazłam pracę. Po pewnym czasie dogadałam się z moimi rodzicami, którzy są teraz dla mnie wsparciem.

Była też jeszcze jedna próba. To, że zadeklarowałam się w Zgromadzeniu jako kandydatka, nie oznaczało dla mnie brak imprez. Pamiętam szczególnie jedną, na której tańczyłam i rozmawiałam z jednym chłopakiem, którego sama poderwałam. Wymieniliśmy się numerami. Tańczyliśmy dalej i nagle miałam takie poczucie, jakbym patrzyła na całe miejsce z zewnątrz – jak ktoś, kto ogląda film – i usłyszałam w sobie pytanie: „Justyna, co Ty robisz?”. Jakbym dostała w głowę. Jakbym Kogoś zdradziła. Od tego momentu byłam uważna na to, co robię. Tak, do końca chodziłam na imprezy, do końca byłam otwarta na wszystko, ale z wiernością wyborowi, który wstępnie podjęłam. I w końcu wstąpiłam!

Idzie mi już piąty rok w zakonie. Odkrywam coraz bardziej prawdę o sobie. Jak to się stało, że zaczęłam „szukać piękna” (nazwa konta na Instagramie – przyp. red.)? Zobaczyłam, jak często zapominam o swojej wartości, którą mam w Bogu. Jak bardzo wtedy staram się szukać jej u innych ludzi, doszukiwać się swoich braków. To właśnie szukanie Boga, Jego Oblicza w pięknie, mnie zmienia. Nadaje mojemu życiu sens na każdej płaszczyźnie – jako człowieka, kobiety, katoliczki, siostry. To właśnie postawienie Jego w centrum mojej codzienności, pomaga mi dostrzec moją własną wartość, o której codziennie mnie przekonuje w Swoim Słowie, w moich talentach, w dobru, które otrzymuję. I nie pozwala mi tkwić w beznadziei, kiedy zgrzeszę. Nie mówię, że zawsze jest kolorowo. Zazwyczaj to są „góry i doliny”, ale wiem już gdzie i do Kogo mam wrócić.

Początkowo Instagram miał być dla mnie motywacją do codziennego, wiernego rozważania Ewangelii z dnia. Z czasem stał się też okazją do poznania wielu pięknych, inspirujących i zawstydzających mnie swoją wiarą – LUDZI – dzieli się s. Aniela.

Czytaj także:

>> Szczęśliwa Rodzinka - pierwsze świadectwo w ramach 2. edycji "Siedmiu dusz"!

>> "W Bożej Obecności" - przejmujące świadectwo Ani

***

SKŁAD 2. edycji „Siedmiu dusz”, kampanii katolickich twórców:

  1. Maciek i Karolina, Anielka i Melania, rodzina nieidealna, która małymi krokami zmierza do świętości:  Szczęśliwa Rodzina - Miłosna Strona Internetu
  2. Anna Kasperek, Boża harcerka, katechetka, potrafi połączyć nawet chemię z Ewangelią:  W Bożej Obecności
  3. S. Aniela OSF, od 4 lat franciszkanka, szuka piękna i głębi - IG: @szukam.piekna
  4. Aleksandra Kisiel, artystka, malarka, prowadzi katolicki podcast: Aleksandra Kisiel
  5. Oskar Pryba, diakon, kleryk, grafik, liturgista
  6. Monika i Łukasz, rodzice 3 dzieci: Nieperfekcyjna Rodzina
  7. Zespół „Sezon na czereśnie”, 7 dusz, 7 ciał i 1 pasja do muzyki chrześcijańskiej: Sezon na czereśnie

Grafika: Weronika Porębska

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter