23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Św. Josemaria Escriva - święty spraw codziennych

Ocena: 1.48
2477

Św. Josemaria Escriva de Balaguer poświęcił swoje życie, by głosić „powszechne powołanie do świętości". 26 czerwca Kościół wspomina założyciela „Opus Dei" (Dzieła Bożego).

Fot. Facebook/Opus Dei w Polsce

Josemaría Escrivá de Balaguer urodził się w Barbastro (w Hiszpanii) 9 stycznia 1902 roku. Rodzice - pobożni i przykładni katolicy - ochrzcili go cztery dni po narodzinach. Był drugim z sześciorga rodzeństwa, radosnym, żywym i szczerym dzieckiem oraz dobrym, bystrym i inteligentnym uczniem. Bóg bardzo szybko zaczął hartować duszę Josemaríi w kuźni bólu: w latach 1910-1913 umierają trzy jego młodsze siostry, w 1914 r. rodzina zostaje zrujnowana ekonomicznie.

Kiedy Josemaría miał dwa lata bardzo ciężko zachorował. Zdaniem lekarzy nie miał szans na przeżycie. Jego matka obiecała Matce Bożej, że jeśli uratuje chłopca, pójdzie z nim w pielgrzymce do sanktuarium w Torreciudad. Znajdowało się ono w Pirenejach, niedaleko granicy z Francją. Po tym ślubie mały Josemaría w niewytłumaczalny po ludzku sposób wyzdrowiał. Wiele razy potem słyszał od swojej matki: „Maryja przeznaczyła cię do czegoś wielkiego, bo wtedy bardziej byłeś umarły niż żywy".

Święty spraw codziennych

Dziś w miejscu, gdzie znajdowała się mała kapliczka, do której pani Dolores zabrała chłopca po jego cudownym wyzdrowieniu stoi olbrzymie sanktuarium wzniesione z inicjatywy księdza Josemarii. Ale Założyciel Opus Dei - choć świadom był nadzwyczajnych interwencji Boga w jego życiu - nie chciał, aby w Torreciudad szukano „cudowności". Nad szeregiem kranów zainstalowanych w sanktuarium dla potrzeb pielgrzymów kazał umieścić napis: „Woda naturalna do picia". A gdy jakieś siostry nalewały ją do buteleczek sam do nich podszedł i powiedział, że to nie jest cudowne źródełko.

Natomiast ks. Josemaria wierzył głęboko w inne cuda i to też znalazło swój wyraz w Torreciudad. W planach budowy sanktuarium architekt zaprojektował osiem konfesjonałów. Błogosławiony zarządził inaczej. Ostatecznie powstało ich sześćdziesiąt. Jako pierwszy wyspowiadał się w jednym z nich ks. Josemaria. Było to w maju 1975 roku - na miesiąc przed jego śmiercią. Dziś i 60 konfesjonałów nie zawsze wystarcza. „Nie jesteś pewien, czy potrzebne ci jest nawrócenie? - pytał. - Popatrz: Bóg wymaga od ciebie coraz więcej, a ty dajesz Mu z dnia na dzień coraz mniej!"

Zimą, na przełomie 1917-1918 roku, zdarzyło się coś, co wpłynęło decydująco na przyszłe losy Josemaríi Escrivy: w czasie Bożego Narodzenia w miasteczku spadł śnieg. Niedługo potem Josemaría spostrzegł na nim ślady bosych stóp. Dostrzegłszy wielkie poświęcenie karmelity bosego, do którego należały te ślady, Josemaría postanowił zostać kapłanem, aby stać się bardziej dyspozycyjnym dla Boga. 27 listopada 1924 roku nagle umarł jego ojciec. 

28 marca 1925 roku Josemaría został wyświęcony na kapłana.

W kwietniu 1927 roku przeniósł się do Madrytu, aby tam doktoryzować się w prawie cywilnym. Tutaj, 2 października 1928 roku, podczas rekolekcji przeżywa wizję dzieła, do którego Bóg go powołuje. Ten dzień przyjmuje się za datę założenia Opus Dei (Dzieła Bożego), w którym świeccy mężczyźni i kobiety uczą się dążyć do świętości na drodze zwykłej codzienności i zajęć. Od tej chwili zaczyna pracować nad tym dziełem, a jednocześnie kontynuuje posługę kapłańską, zwłaszcza wśród ubogich i chorych. Ponadto studiuje w Madrycie i udziela lekcji, by utrzymać matkę i rodzeństwo.

Dawanie „coraz więcej" to istota misji, której ksiądz Escriva poświęcił swoje życie.

W 1946 roku na stałe przenosi się do Rzymu, gdzie broni doktoratu z teologii. Tam też zostaje mianowany konsultorem kongregacji watykańskich, honorowym członkiem Papieskiej Akademii Teologicznej i prałatem honorowym Ojca Świętego. Z Rzymu wyjeżdża do różnych krajów Europy, a w 1970 roku do Meksyku, by tam umacniać Opus Dei. Umiera w Rzymie na zawał serca 26 czerwca 1975 r.

„Abym przejrzał"

„Dominus ut videam" - „Panie, abym przejrzał" - ten akt strzelisty ks. Escriva powtarzał często przed założeniem Opus Dei i pod koniec życia. Choć mało kto o tym wiedział, w tym czasie rzeczywiście tracił wzrok.

Panie, nie mogę już nic więcej uczynić, a mimo to muszę być silny dla moich dzieci. Nie widzę dalej niż na trzy metry, a muszę patrzeć w przyszłość, aby wytyczać drogę dla moich dzieci

- mówił na kilka miesięcy przed śmiercią. Czasy były rzeczywiście trudne, ponieważ Kościołem i światem targały potężne wstrząsy. „Kiedy zostałem księdzem - mówił wtedy - Kościół Boży wydawał się potężny jak skała, bez jednej szczeliny. (...). Kiedy dziś nań patrzymy ludzkimi oczyma, przypomina zrujnowaną budowlę, rozpadającą się kupę piachu, kopaną, rozwłóczoną i niszczoną…. Papież powiedział raz, że Kościół niszczy się sam. Mocne, straszne słowa! Ale do tego nie może dojść, bo Jezus obiecał, że Duch Święty czuwać będzie nad nim zawsze, aż po kres wieków".

26 czerwca 1975 roku w dniu swojej śmierci Założyciel widział się z dwoma wiernymi Opus Dei, którzy mieli spotkać się z lekarzem, będącym osobistym przyjacielem papieża Pawła VI. I choć nigdy nie używał podobnej drogi, to akurat tego dnia przekazał im wiadomość dla Ojca Świętego:

Powiedzcie mu, że każdego dnia od lat ofiaruję Mszę Świętą za Kościół i za papieża. Dziś za Papieża ofiarowałem swoje życie.

Kilka minut przed dwunastą w południe wrócił do Villa Tevere i - jak to miał w zwyczaju - pierwsze kroki skierował do kaplicy, aby pozdrowić Najświętszy Sakrament w Tabernakulum. „Potem - wspominał biskup Álvaro del Portillo - poszliśmy na górę do pokoju, w którym pracował, a w kilka sekund po przekroczeniu progu zawołał towarzyszącego mu księdza i upadł na podłogę". W pokoju znajdował się wizerunek Najświętszej Maryi Panny z Guadelupe, na który patrzył zawsze, ile razy tam wchodził. Zanim upadł, spojrzał na niego raz jeszcze".

Napisany przez niego zbiór medytacji zatytułowany „Droga" zalicza się do klasyki duchowości. W chwili jego śmierci Opus Dei jest już obecne na pięciu kontynentach, liczy ponad 60 tysięcy wiernych z osiemdziesięciu narodowości. Obecnie liczy ponad 80 tys. członków: duchownych i świeckich na całym świecie. Ma wielkie zasługi dla ożywienia Kościoła i jego obecności w różnych środowiskach zawodowych na wszystkich kontynentach. Członkami Opus Dei są m.in. prymas Peru, kard. Juan Luis Cipriani Thorne z Limy i były rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls.

Po śmierci Josemaríi Escrivy tysiące wiernych zwróciło się do papieża z prośbą o otwarcie procesu kanonizacyjnego. 17 maja 1992 roku w Rzymie, w obecności 300 tysięcy wiernych przybyłych z całego świata, św. Jan Paweł II wyniósł Josemaríę Escrivę na ołtarze. 21 września 2001 roku Zgromadzenie Zwyczajne Kardynałów i Biskupów, członków Kongregacji do spraw Kanonizacyjnych, jednogłośnie stwierdziło cudowny charakter uzdrowienia przypisywanego bł. Josemaríi. Dekret uznający cud odczytany został w obecności papieża 20 grudnia 2001 roku. Kanonizacja odbyła się 6 października 2002 roku.

Myśli św. Josemaríi Escrivy:

„Wielka świętość polega na codziennym wykonywaniu drobnych obowiązków”.

„Zapytaj sam siebie po kilka razy w ciągu dnia: czy w tej chwili robię to co powinienem?”

„Milczenia nigdy nie będziesz żałował; nadmiaru mowy – często”.

„Wytrwaj w modlitwie. – Wytrwaj, choćby twój wysiłek wydawał się daremny. – Modlitwa jest zawsze owocna”.

„Diabeł nigdy nie stanie twarzą w twarz”.

„Zawsze odkładacie modlitwę różańcową na potem, w końcu nie odmawiacie jej, ponieważ chce się wam spać. Co jeśli nie będzie innego razu? Módl się wszędzie, nawet na ulicy, to pomoże ci czuć stałą obecność Bożą”.

„Różaniec to potężna broń. Używaj jej pewnie, a zaskoczą cię skutki”.

„Poniosłeś porażkę! – My nigdy nie ponosimy porażek. – Złożyłeś całe swoje zaufanie w Bogu. – Nie zaniedbałeś żadnego ludzkiego środka. Bądź pewien tej prawdy: twój sukces – teraz i w tej sprawie – polegał właśnie na niepowodzeniu. – Podziękuj Panu i rozpocznij na nowo!”

„Powoli. Uważaj, co mówisz, kto to mówi i do kogo”.

„Bóg kocha nas nieskończenie więcej, aniżeli ty sam kochasz samego siebie… Pozwól Mu więc, aby od ciebie wymagał!”

„Dla inteligentnych ludzi, którzy traktują naukę jako broń, różaniec powinien być najbardziej przydatnym narzędziem. Ten pozornie nudny sposób jest błaganiem dzieci do Matki, niszczy każde ziarno próżności i dumy”.


Źródło: Bruzda, Droga

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter