Żeby tajemnica Bożego przyjścia do nas mogła się pełniej dokonać w mojej duszy, w naszej rodzinie, w naszych środowiskach – musimy przygotowywać miejsce Panu Jezusowi. Święta Bożego Narodzenia będą dla nas bezowocne, jeśli naszymi grzechami nie pozwolimy Chrystusowi Panu wejść w nasze życie, aby nas chrzcił Duchem Świętym i ogniem.
Z Ewangelii wynika, że na przyjście Chrystusa można się zablokować nie tylko swoim grzesznym życiem. Jeszcze dwie inne grupy ludzi nie rozpoznały w Jezusie Mesjasza i Zbawiciela. Najpierw byli to ci, którzy czekali wprawdzie na Mesjasza, ale nie byli w stanie wyjść w swoich oczekiwaniach poza horyzont czysto doczesny. Spodziewali się Mesjasza, który przyniesie pomyślność materialną, uwolni od cierpień i chorób, przywróci ludowi wybranemu wolność polityczną.
Żaden człowiek
nie potrafi nas ochrzcić
Duchem Świętym i ogniem
Jezusa nie rozpoznała ponadto część uczniów Jana Chrzciciela. Jan bardzo wielu ludzi przygotował na przyjście Chrystusa. Niektórzy z jego uczniów, na przykład Andrzej i Jan Ewangelista, zostali nawet apostołami. Ale byli wśród uczniów Jana Chrzciciela również tacy, którzy, zafascynowani nawróceniem, jakie się w nich dokonało pod wpływem Jana, sądzili małodusznie, że Bóg większych darów człowiekowi już nie udziela. A przecież porzucenie grzechów i wejście na drogę sprawiedliwości to zaledwie początek darów Bożych. Przecież w Jezusie Chrystusie Bóg udziela nam najdosłowniej samego siebie.
Te trzy blokady, jakimi człowiek może się zamknąć na Jezusa Chrystusa, skłaniają nas do trzech żarliwych modlitw: Panie Jezu, pomóż nam porzucić nasze grzechy, które powstrzymują Twoje przyjście do nas! Panie Jezu, naucz nas oczekiwać od Ciebie nie tylko darów doczesnych, naucz nas tęsknić za Tobą samym, który jesteś Bogiem żywym i prawdziwym! Panie Jezu, chroń nas przed takim duchowym nawróceniem, choćby było ono bardzo wzniosłe, które by oddalało od Ciebie albo od spożywania Twojego prawdziwego Ciała! Myśmy poznali i uwierzyli, żeś Ty jest Chrystus, Syn Boga Żywego!
o. Jacek Salij OP
Idziemy nr 50 (327), 11 grudnia 2011 r.
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy