Ostatnio częściej niż zwykle zaglądam do Ewangelii św. Marka, przeznaczonej dla chrześcijan, którzy nawrócili się z pogaństwa.

Sama już myśl, że mam do czynienia z tekstem zapisanym w czasie niezbyt odległym od faktu zmartwychwstania Chrystusa – powstałym najprawdopodobniej w 65 r. po Chrystusie w Rzymie – wywołuje dreszcz. Oznacza to bowiem, że pozostaję w aurze ustnej tradycji zachowującej żywy wizerunek Jezusa, wzbogacony o interpretacje samego św. Marka.
Jezus z trudem przedzierał się do świadomości słuchaczy, głosząc wieść o nadchodzącym królestwie Bożym, długo zwlekał z ogłoszeniem, że zostanie skazany na śmierć i zabity, i że zmartwychwstanie. Musiał też prowadzić spory i polemiki z faryzeuszami, arcykapłanami, uczonymi w Piśmie. Z jednej więc strony skupiał się na niesieniu pomocy potrzebującym, chorym, cierpiącym, z drugiej dbał, by to, co mówi, docierało do jak największego grona odbiorców.
Z tej racji często posługiwał się przypowieścią, przywoływał znane wszystkim symbole, znaki dawniejszej tradycji, przypominał słowa proroków, by w ich świetle mogło się ukazywać Jezusowe przeznaczenie. Oto jedno z takich przedstawień: obraz winnicy, głęboko zakorzeniony w religijnej świadomości Żydów, a literacko opracowany przez Izajasza w sławnej i popularnej „Pieśni o winnicy”. Do niej nawiązał Jezus, sugerując, że sam został posłany do winnicy, czyli do Izraela, by przynieść ludowi ocalenie. Niestety, napotkał twardy opór ze strony rolników, a więc przywódców narodu, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, którzy próbują Go zniesławić i doprowadzić do śmierci. Tak jak mordowano i męczono proroków, podobnie zareagowano na osobę i nauczanie Jezusa.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 29 (667), 22 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 sierpnia 2018 r.