Na spacerze, w poczekalni czy podczas obierania ziemniaków. Można go odmawiać niemal przy każdej okazji. Różaniec nie jest wyłącznie dla seniorów. Sięga po niego coraz więcej ludzi młodych.

Niejako z automatu modlitwę różańcową wielu łączy z wiekiem emerytalnym. Być może powodem jest wyryty w pamięci obraz własnych babć, gorliwie szepczących kolejne zdrowaśki. Wystarczy też rzucić okiem na pierwsze lepsze parafialne koło różańcowe. Nie da się ukryć, że znakomitą większość uczestników tego typu inicjatyw stanowią właśnie osoby starsze.
Jednak wielu młodych, w tym rodziców małych dzieci, przełamuje te stereotypy.
STOJĄC W KORKU
– Mam wrażenie – mówi Janek, finansista spod Warszawy – że czas pandemii i związanego z nią wyobcowania spowodował renesans duchowości maryjnej. Widać bardzo dynamiczny rozwój chociażby Męskiego Różańca. I to nie tylko w Warszawie czy Krakowie, ale i poza granicami naszego kraju. Duże wrażenie zrobił na mnie materiał wideo, w którym australijska wspólnota mężczyzn, zainspirowana Polakami i Irlandczykami, spotkała się na ulicy miasta w pierwszą sobotę miesiąca i odmawiała różaniec, mimo że z nieba spadł ulewny tropikalny deszcz.
Janek zauważa, że do rozkwitu modlitwy różańcowej bardzo przyczynił się rozwój nowych mediów i praktycznych aplikacji. Wartościowe treści znaleźć można chociażby na YouTubie. Sam prawie codziennie odwiedza kanał Teobańkologia, by łącząc się z ks. Teodorem i setką tysięcy innych osób, wspólnie odmówić różaniec. Jednak największy przewrót w jego życiu duchowym dokonał się po tym, jak podczas dostępnych w sieci rekolekcji Oddanie33 zdecydował się zawierzyć swoje życie Jezusowi przez ręce Maryi. – Po czymś takim życie smakuje inaczej. Jakbym po latach stołowania się w podrzędnej budce z kebabami przerzucił się na wykwintne dania w restauracji z gwiazdką Michelin – wyznaje.
Mężczyzna zawodowo zajmuje się bankowością inwestycyjną, a prywatnie jest mężem i ojcem trójki dzieci. W napiętym planie dnia zawsze znajduje czas na modlitwę osobistą. – Różaniec odmawiam każdego ranka, w drodze do pracy. Stanie w korkach to dla mnie chleb powszedni. Kiedyś dojazdy były dla mnie mordęgą i zwykłą stratą czasu. Dziś patrzę na nie jak na przestrzeń do modlitwy, a więc i wielkie błogosławieństwo.
RATUNEK DLA MAM
Coraz większe zainteresowanie modlitwą różańcową u młodych obserwuje też Magda Urbańska, katolicka blogerka. – Myślę, że to wynika z pędu życia. Jesteśmy przebodźcowani i zagubieni – mówi. I dodaje: – Różaniec jest prostą i łatwo dostępną modlitwą, którą można odmówić niemal „na automacie”. To dobrze i źle jednocześnie. Nie da się jednak ukryć, że w jakiś sposób zaspokaja to w ludziach potrzebę sacrum i kontaktu z Bogiem.
Czy koła różańcowe są tylko dla seniorów? To, co przydarzyło się ostatnio Magdzie, dowodzi, że niekoniecznie. Jej syn poszedł w tym roku do pierwszej klasy w nowej szkole. Niedługo po rozpoczęciu roku jedna z mam pożaliła się jej, że bardzo się boi o swoje wrażliwe i zagubione dziecko. „Nie mam już siły. Jedyne, co mi zostaje, to modlitwa” – wyznała. – Między innymi z tego powodu w mojej parafii zawiązuje się właśnie róża dla rodziców – mówi Magda. – I tak, my, matki przed czterdziestką, bardzo na tę różę czekamy. Chcemy się razem modlić, być ze sobą, rozmawiać, wspierać. Przede wszystkim jednak chcemy powierzać nasze troski Tej, która doskonale je wszystkie rozumie i potrafi nam pomóc.
Magda nie widzi w różańcu reliktu przeszłości, tylko oddech, którego wciąż każdy z nas szuka. Ale też ratunek dla zatroskanego serca matki. – Wierzę, że różaniec to właśnie takie spotkanie matki z matką. Czasem pod krzyżem, czasem w radości zmartwychwstania, jak to w życiu… – mówi. I dodaje: – A im więcej osób wokół widzi nas z tym różańcem w dłoni, tym bardziej wyraźne staje się to, że ta modlitwa ma niezwykłą moc głębokiego dotykania ludzkich serc.
ŻYCIOWA MODLITWA
„Po co mi Maryja, skoro jest Jezus?” – zastanawiała się kiedyś Magda Urbańska. Zmieniła myślenie dopiero, gdy sama została mamą. – Jaś chodzi na bardzo trudną i bolesną terapię, a ja nie zawsze mogę mu w tym towarzyszyć. Gdy był ofiarą przemocy w klasie, też nie mogłam być przy nim cały czas. Za każdym razem, jak zostawiałam go w szkole, zastanawiając się, czy znowu nie wydarzy się tam coś złego, zwracałam się do Maryi. Jak matka do matki. Mówiłam Jej, że nie jestem w stanie ochronić swoich dzieci przed każdym złem, i prosiłam, żeby czuwała przy Jasiu. I wierzę, że tak właśnie było – mówi.
Magda nosi przy sobie dwie dziesiątki różańca – jedną w torebce, a drugą, w formie bransoletki, na ręce. Modli się na nich w drodze do szkoły i domu. Od jakiegoś czasu robi to też podczas wieszania prania czy obierania ziemniaków. Dzięki temu czuje, jakby odmawiany różaniec przenikał jej codzienność. Kolejne zdrowaśki powtarza za lektorem z aplikacji Modlitwa w drodze.
– Staram się, żeby to nie było tylko mechaniczne klepanie kolejnych dziesiątków – podkreśla. I dodaje: – Wbrew pozorom różaniec jest bardzo… życiowy. W pierwszym odruchu te tajemnice mogą wydawać się obce i odległe. Pamiętam jednak, jak w którymś momencie ktoś zaproponował mi, żebym wyobraziła sobie, jak to wszystko mogło faktycznie wyglądać. Co czuła Maryja, kiedy zgubiła swojego Syna w świątyni, a co uczniowie, do których przyszedł Duch Święty? Jak mógł wyglądać wzrok biczowanego Jezusa? Dotąd mam tak, że jak np. modlę się tajemnicą Zesłania Ducha Świętego, to wracam myślami do najtrudniejszych tematów z ostatnich dni. Takie podejście zrewolucjonizowało mój różaniec, sprawiło, że stał się na wskroś żywy i przejmujący – opowiada.
Gdy półtora roku temu umierała ukochana mama Magdy, nie była ona w stanie regularnie modlić się na różańcu. – Mimo to, zasypiając, trzymałam go zawsze w ręku lub pod poduszką. Dawało mi to poczucie, że Maryja jest obok – wyznaje. – Pamiętam, jak spocona budziłam się w środku nocy, łapiąc za telefon, żeby sprawdzić, czy nie dzwonił tata z informacją, że mama odeszła. Przez kilka ostatnich tygodni życia mamy powtarzałam w kółko tę samą tajemnicę różańca – śmierć na krzyżu. Stawałam z Maryją pod krzyżem i razem wpatrywałyśmy się w cierpiącego Jezusa. I często z takim właśnie obrazem przed oczami zasypiałam. Wierzę, że ta modlitwa mnie wtedy uratowała – podkreśla.
POTĘŻNY ORĘŻ
Janek nie wyobraża sobie dnia bez modlitwy różańcowej i Eucharystii. Jeszcze niedawno odmówienie jednej dziesiątki przychodziło mu z wielkim trudem. Dziś ta modlitwa już go nie nuży. – Odkąd zawierzyłem swoje życie Maryi, różaniec stał się dla mnie piękną i fascynującą przygodą. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to duża – niewykluczone, że chwilowa – łaska. Św. Jan od Krzyża mówił, że takie duchowe słodkości kiedyś się kończą, a wtedy na drogę rozwoju duchowego wkracza noc. Staram się więc żyć teraźniejszością, dziękując Bogu za każdy dar Jego Opatrzności – mówi.
Mężczyzna twierdzi, że modlitwa różańcowa zmienia człowieka. Uczy pokory, empatii, cierpliwości i dyscypliny. I co być może jeszcze ważniejsze: uwrażliwia na potrzeby bliźniego i zaszczepia postawę służby. To z kolei pozwala budować zdrowsze relacje w domu, w pracy, we wspólnocie czy parafii. – Przyjaźń z Maryją jest dla mnie drogą do poznania siebie, swoich wad i talentów, ale też do pełniejszego zrozumienia, czym jest miłość i powołanie do bycia dobrym mężem i ojcem – tłumaczy.
Sylwester jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej i założycielem Męskiego Koła Żywego Różańca, w którym aktualnie modli się 84 mężczyzn. Są wśród nich świeccy, księża i zakonnicy. Najmłodszy ma 20, a najstarszy 70 lat. Na różańcu modli się w drodze do pracy i na spacerach. – Mój śp. przyjaciel, br. Maksymilian OFMCap, na pytanie, jak znaleźć w ciągu dnia czas na odmówienie wszystkich tajemnic, poradził, żeby zapamiętać, w którym momencie przerwaliśmy, i wrócić do tego momentu w stosownej chwili – wspomina. W Kościele katolickim wyraźnie podkreśla się, że nie ma Boga Człowieka bez Jego Najświętszej Matki. Odmawiam wiele modlitw do świętych Pańskich, ale modlitwę za wstawiennictwem Maryi traktuję w szczególny sposób. Kiedy walczę ze słabościami i grzechem, zwracam się właśnie do Niej – to właśnie Ją proszę o pomoc i Jej przyrzekam poprawę – opowiada.
Św. Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, jak cudowny w swojej prostocie i głębi jest różaniec. Uważał tę modlitwę za „niezawodną więź jedności i pokoju”, która „oddala niebezpieczeństwo rozpadu rodziny”. „Odmawiając różaniec, rozmawiamy z Maryją, powierzamy Jej ufnie wszystkie nasze troski i smutki, radości i nadzieje” – mówił. Nic więc dziwnego, że gorąco zachęcał wiernych do uchwycenia się tego – jakże potężnego – oręża. Tym bardziej że w tym przypadku nie sposób wymówić się brakiem czasu. Po przebudzeniu, podczas gotowania zupy, w poczekalni lub w drodze do pracy – nawet z maksymalnie napiętego planu dnia jesteśmy przecież w stanie wyrwać kilka minut na spotkanie z Maryją.