19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Religia rdzeniem kultury

Ocena: 0
1086

 


SYNTEZA RELIGII I KULTURY

Kultura i religia pozostają zatem i powinny pozostawać w realnej syntezie. Człowiek przecież uważa je za dwa filary powstałe w chwili, kiedy (w jakimś trudnym do zbadania błysku) uświadomił sobie moc przekraczania granic przygodności, a równocześnie rozpoznał, że dysponuje przedziwnym sposobem bytowania, różnym od sfer przyrodniczych. Zrozumiał też, że nie dysponuje bezpośrednim dostępem do samego siebie ani do wewnętrznego doświadczenia innych ludzi. Może natomiast nawiązywać z nimi więzi poprzez znaki, szerzej: język naturalny, który włada ogromną energią, gdyż jest w stanie utrwalać zdobycze ludzkiego intelektu, oswajać rzeczywistość, sugerować to, co zasadniczo niewyrażalne. Kultura przeto, jak również i religia, nie jest dla człowieka luksusem, lecz koniecznością. Wszakże, jak świadczą o tym jego dzieje, pozostaje on otwarty na religię, będącą dalej istotną częścią zarówno ludzkiej natury, jak i kultury.

Przyjmijmy tedy teologiczne twierdzenie św. Tomasza z Akwinu, że kultura w znacznym stopniu pozwala na naprawienie szkód spowodowanych grzechem pierworodnym. Napotykamy tu jednak kwestię merytoryczną. Chodzi mianowicie o perspektywę eschatologiczną. Człowieka charakteryzuje niezbywalne pragnienie szczęścia – całkowitej doskonałości – lecz spełnienie tego celu leży poza zasięgiem jego sił. To może uczynić tylko Bóg, który wzmacnia ludzkie możliwości tak, by dążenia życia zostały osiągnięte. Dokonuje się to dzięki religii. Łaska Boga dopełnia naturę i kulturę. Toteż kultura musi się liczyć z naturą jako czymś zastanym, stworzonym przez Boga, z drugiej strony zaś z łaską – jako czymś oczekiwanym. Dopiero wówczas ludzkie wysiłki znajdują dla siebie właściwe miejsce. A wszystko to, co zaistniało w czasie i stało się budulcem kultury, nie pomijając ludzkich przeżyć, emocji, relacji osobowych, zostanie zachowane na wieczność, jako pozbawione śladów braku (grzechu). Z tej racji warto zabiegać o korygowanie własnego stosunku do ziemskiego otoczenia, biorąc odpowiedzialność za podejmowane stale decyzje. Wszak w ten sposób budujemy przyszłość niepodatną na przemijanie.

Obecnie tego typu postawy zamierają, gdyż odchodzą w niepamięć trwałe obyczaje, hierarchie wartości, a zwłaszcza wartość świętości. Dawniej człowiek wiedział na przykład, jak ma się oświadczyć bądź przygotować do śmierci, która nie była odsuwana w zacisze szpitali bądź domów pogrzebowych, lecz traktowana jako żywotna część istnienia. Zachowując przyjęte reguły, style bycia i wychowania, zyskiwało się znaczne poczucie więzi społecznych. Podobnie działo się (ale czy wciąż dzieje?) w Kościele, nade wszystko w liturgii, gdzie panował porządek, symboliczny i sakramentalny ład, wyraźnie określony schemat działań związanych z kultem.

Współcześnie mamy do czynienia z całkowitym zindywidualizowaniem i sprywatyzowaniem aktywności kulturowej. Zaczęto oddawać cześć wynalazczości oraz ufać we wszechpotęgę techniki i nauki, które mają prowadzić do ciągłego udoskonalania życia, rozwiązywać wszelkie problemy osobiste i społeczne. W ten sposób dochodzi do marginalizowania elementów duchowych na rzecz produkcji i konsumpcji. Wzmaga się poczucie lęku, co pociąga za sobą utratę harmonii, intensyfikację agresji i działań terrorystycznych. Do rangi głównego wzorca kulturowego urosły ośrodki medialne, obejmując świat pasem masowych opinii, schematów myślowych i złowrogiej poprawności politycznej. A ponieważ człowieka uznano za „miarę wszystkiego”, stąd pluralizm, zmienność, tolerancja posunięta aż po granice obojętności, promocja mniejszości etnicznych czy seksualnych i nade wszystko utrata rozpoznawalnego centrum aksjologicznego rozpowszechniły się jako ważne atrybuty nowoczesności.

 


NADZIEJA PRZEBÓSTWIENIA

Tymczasem jesteśmy istotami przygodnymi, narażonymi na błędne rozeznania i poznawcze ograniczenia. Nigdy za życia nie zdołamy sfinalizować potencjalności tkwiących w naszej naturze. Żadna osoba nie zaspokoi egzystencjalnych pragnień, jakie w sobie samych rozbudzamy, choćbyśmy ją kochali aż do trzewi. Dlatego potrzebujemy wzoru ukazującego, kim człowiek mógłby i ma szansę być. W tym miejscu akurat zarysowuje się ścisła zależność między religią (wiarą) a kulturą. Chrześcijaństwo, zwracając uwagę na godność osoby, wynikającą z aktu stworzenia, wcielenia i odkupienia, proponuje model relacji międzyludzkich i społecznych w oparciu o miłość – sposób istnienia trójjedynego Boga. I choć trudno tę Bożą miłość autentycznie urealniać w ludzkich krajobrazach, przecież warto podejmować trud chociażby jej niedoskonałego naśladowania. Tym bardziej że jaśnieje przed światem nadzieja przebóstwienia, kiedy to będziemy mogli dzięki łasce z nieba uczestniczyć w Boskiej naturze, zachowując własną tożsamość. Wówczas okaże się z całą bezwzględnością, co to naprawdę znaczyło być w pełni człowiekiem otwartym na nieskończone dary Bożej miłości.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter