12 października
sobota
Eustachego, Maksymiliana, Edwina
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przyjaciel Chrystusa i ubogich

Ocena: 4.91429
569

Kto przypuszczał, że mały chłopiec urodzony w kupieckiej rodzinie zostanie jednym z największych świętych, którego wpływ na losy Kościoła trudno zmierzyć?

fot. xhz

Przychodzi na świat w Asyżu w 1181 lub 1182 r. w rodzinie zamożnego kupca Pietra Bernardonego. Jego matka Pika nadaje mu na chrzcie imię Jan. Ojciec, pod wpływem kultury francuskiej, zmienia je na Francesco, co dosłownie znaczy „Francuz”. W pierwszych latach życia niczego mu nie brakuje. Rodzina ma pieniądze na godne życie, ojciec chce wdrożyć go do kupiectwa, sam Franciszek zaś, jak wspominają biografowie, korzysta z młodości. Miał mieć upodobanie do towarzystwa i zabaw.

Jako człowiek żywy i ciekawy świata pragnie zostać rycerzem. Wspiera go Pietro, który chce, aby służba rycerska była trampoliną do uzyskania szlachectwa. Gdyby nic się nie zmieniło, Franciszek umarłby zapewne jako syty życia szlachcic, mający liczne wspomnienia z przygód wojennych, o którym jednak nikt nie pamięta. Taki los nie był mu jednak pisany. Bóg powołał go do życia w prostocie i ubóstwie. Zanim to się zrealizowało, musiał przejść swoją drogę nawrócenia.

 


ZBAWIENNE PORAŻKI

W wieku 21 lat udaje się z wojskami Asyża na wyprawę wojenną przeciwko Perugii. Daje się porwać marzeniom. Rzeczywistość szybko sprowadza go na ziemię, gdyż wyprawa kończy się niepowodzeniem, a Franciszek zostaje jeńcem wojennym. Do domu wraca po rocznej niewoli, schorowany, musi się leczyć. Na obrazie świetlanej rycerskiej przyszłości zaczynają pojawiać się pierwsze rysy. Bliscy Franciszka zauważają, że pełen życia młodzieniec zmienia spojrzenie na świat. Dotychczas pierwszy do zabawy, odsuwa się w stronę refleksji nad życiem, prawdziwą sprawiedliwością czy sensem posiadania bogactw.

Doświadczenie porażki, choć dało powód do refleksji, nie zmienia jeszcze życiowych planów Franciszka. Młodzieniec nie daje za wygraną i podejmuje jeszcze jedną próbę. Wyrusza na wyprawę wojenną do Puglii. Bez entuzjazmu jak wcześniej, ale z właściwym dla swojego mocnego charakteru postanowieniem zdobycia sławy. Tuż przed wyjazdem ma sen: widzi cały dom wypełniony zbroją rycerską. Tajemniczy głos upewnia go, że ta zbroja będzie należała do niego i jego rycerzy. Franciszek, przekonany o słuszności swojej decyzji, mimo wszystko nie dociera na wojnę, gdyż wcześniej w Spoleto w czasie postoju ma kolejny sen. Prowadzi dialog wewnętrzny, jak się wydaje – z samym Bogiem. Pod koniec słyszy pytanie, które brzmi jak wyrzut: „Dlaczego więc dla sługi opuszczasz Pana i Księcia dla poddanego?”. Pod wpływem tych słów Franciszek zmienia zdanie i wraca do Asyżu.

Modli się jeszcze więcej i zastanawia nad swoim rzeczywistym powołaniem. Dopełnieniem nawrócenia jest spotkanie z trędowatym, które miało miejsce w 1205 r. Franciszek, wcześniej stroniący od ludzi tak mocno dotkniętych cierpieniem, w czasie przejażdżki konnej miał zejść z konia, podejść do chorego, objąć go i pocałować. Wtedy jego serce całkowicie otworzyło się na bliźniego. Postanowił służyć już tylko Bogu.

O tym spotkaniu (i innych, które stały się jego codziennością) wspomina w pierwszym zdaniu napisanego przez siebie pod koniec życia „Testamentu”: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem świat”.

 


NOWE ŻYCIE

Franciszek przestaje realizować testament swojego ojca. Ku jego utrapieniu rezygnuje z całego majątku, rozdając, co możliwe, ubogim. Dochodzi nawet do procesu przed trybunałem miejscowego biskupa o pieniądze przeznaczone bez zgody ojca na pomoc najbiedniejszym. Pietro posądza swojego syna o szaleństwo. Franciszek jest już jednak całkowicie przekonany do swojej nowej drogi. Chce żyć Ewangelią Chrystusa, dając z siebie wszystko Bogu i ubogim. Wybiera radykalną drogę prostoty, ubóstwa i żarliwej modlitwy.

Od nawrócenia życie Franciszka staje się heroiczną drogą wiary, w której centrum stoi miłość do Chrystusa i Jego Kościoła. Bóg nie skąpi mu łaski i potwierdza obraną drogę kolejnymi znakami. Podczas modlitwy pod krzyżem zawieszonym w zrujnowanym kościółku San Damiano do Franciszka przemawia sam Chrystus: „Franciszku, odbuduj mój Kościół”. Tak też się stało. Najpierw dosłownie. Kościółek San Damiano zostaje osobiście odbudowany przez tego wielkiego pokutnika. Franciszek zbiera jałmużny na jego renowację, tak samo jak czyni to jeszcze wobec innych świątyń, w których przyszło mu się modlić.

Podjęta przez niego praca jest prosta i skuteczna. Franciszek z każdym dniem, miesiącem i rokiem zdobywa kolejne „zbroje”. Są to nowi współbracia, pociągnięci jego przykładem, chorzy i cierpiący, wsparci modlitwą i jałmużną, ludzie z Asyżu i Umbrii, a z czasem z innych części Włoch, którym mówił o miłości Boga wcielonego. I pokazywał ją własnym życiem.

Z czasem staje się dosłownie ikoną Chrystusa przez stygmaty, które otrzymuje 14 września 1224 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Doświadczony już swoją drogą naśladowania Zbawiciela, podczas modlitwy na górze La Verna (po polsku nazywanej Alwernią) zostaje przeszyty światłem, które zostawia na jego ciele ślady męki Zbawiciela. Franciszek medytuje wtedy mękę Chrystusa, co stanowi podstawę całej jego duchowości, opierającej się na prawdzie, że Bóg przyjął ludzkie ciało i stał się jednym z nas. Dwa lata po otrzymaniu stygmatów, 3 października 1226 r., w Porcjunkuli odchodzi do Pana, leżąc na gołej ziemi, otoczony braćmi.

 


TESTAMENT NAWRÓCENIA

Pozostawia po sobie przykład żywej wiary, która pobudza i zastanawia. Epoka współczesna, zapewne tak jak i w jego czasach, domaga się takiej wiary od wyznawców Chrystusa. Biedaczynę z Asyżu bolały wszystkie winy. Chciał jednak, żeby każdy człowiek zaczynał nawrócenie najpierw od siebie. Doskonale wiedział, że żywa wiara w jego wypadku zaczęła się od osobistego nawrócenia, i tak też było do końca. Dzięki temu Franciszek nie utyskiwał na winy innych, ale brał ciężar pokuty na swoje barki. Z wielkim wysiłkiem, a z czasem z wielką radością, z której był znany. Taki charyzmat przekazał swoim uczniom i całemu Kościołowi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Wikariusz parafii św. Wacława na Gocławku w Warszawie, absolwent filologii polskiej i teologii


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 11 października

Piątek, XXVII Tydzień zwykły
Dzień Powszedni albo wspomnienie św. Jana XXIII, papieża
Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony,
a Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony,
przyciągnę wszystkich do siebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 11, 15-26
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Teresy od Jezusa 6-14 X
+ Nowenna do św. Jadwigi Śląskiej 7-15 X

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter