19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Powstańcze Laski

Ocena: 0
3774

 

Już od 1942 r. dowództwo VIII Rejonu AK w porozumieniu z Matką Elżbietą Czacką i Antonim Marylskim planowało, że na wypadek powstania warszawskiego lub cięższych walk w Kampinosie powstanie szpital wojenny w Laskach w Domu Rekolekcyjnym. Przewidziany dla 70 rannych szpital ks. Wyszyński poświęcił w ostatnich dniach lipca, tuż przed wybuchem powstania.

Znajdował się wszędzie tam, gdzie potrzebna była pomoc. – Jak wszyscy na terenie Lasek, włączał się w konieczne prace: zaopatrywanie w wodę, węgiel, drewno, pomoc przy wypieku chleba, obieraniu ziemniaków, bo bywało, że trzeba było przygotowywać posiłek dla ok. tysiąca osób. Pomagał w szpitalu jako sanitariusz. Zadaniem drużyny pomocniczej sanitarnej, w którą włączył się ks. Wyszyński, było m.in. czyszczenie mundurów rannych żołnierzy czy pranie i zwijanie bandaży. Był wszędzie tam, gdzie brakowało rąk do pracy – mówi s. Faustyna Szulc, franciszkanka.

Nocą wychodził na okoliczne pola, szukał rannych, których na własnych plecach transportował do szpitala. Spotkał kiedyś ranną łączniczkę, która nie mogła zanieść meldunku do dowódcy Armii Krajowej. Ks. Wyszyński zaniósł raport, a potem wrócił po ranną. Przeżyła, po wojnie założyła rodzinę. Nie udało się uratować drugiej łączniczki, którą również do szpitala przetransportował ks. Wyszyński. Grób 21-letniej Broni Gołąb znajduje się na cmentarzu w Laskach.

Ks. Wyszyński spowiadał czekających na operację w szpitalu powstańczym, duchowo wspierał rannych, trzymając ich za rękę. Wspominał w 1960 r. w kaplicy w Laskach: „spowiadało się zazwyczaj tych, którzy czekali na operację, tutaj, w tej kaplicy. Dużo krwi wsiąkło w podłogę, na której teraz siedzimy”.

Dowódca AK, Józef Krzyczkowski, opowiadał, że obecność ks. Wyszyńskiego kształtowała w dużej mierze postawę chorych, personelu i niewidomych. „Zjawiał się w salach, gdzie odczuwało się niebezpieczne zdenerwowanie (...). Jego niesłychany spokój, wiara (...), że wszystko skończy się dla szpitala pomyślnie, były stałym zastrzykiem optymizmu. Oddziaływało to na rannych w sposób zadziwiający, a cały personel szpitala (...) uzbrajało w łagodność, cierpliwość, wyrozumiałość (…).”

Niemcy regularnie wpadali do Lasek, omijali oddział zakaźny, nie wiedząc, że tam znajdują się żołnierze AK.

Szczególnym miejscem w Laskach jest Aleja Topolowa. – To był konfesjonał oddziałów powstańczych przygotowujących się do akcji. W ciągu dnia żołnierze z oddziałów chowali się w cieniu alei, by wieczorem wyruszyć na akcję. Ks. prof. Wyszyński przychodził i spowiadał. Kiedy łączniczki dawały znak, że w pobliżu są oddziały, wyprawiał się do lasu, żeby tam dla nich odprawiać Mszę Św. – mówi s. Faustyna Szulc.

Pod koniec powstania ks. Wyszyński, kiedy wracał z lasu, znalazł stertę spopielałych papierów przywianych od strony Warszawy. Na niedopalonej kartce dało się odczytać: „Będziesz miłował”. Zaniósł ją na dłoni do kaplicy, pokazał siostrom i powiedział: „nic droższego nie mogła nam posłać ginąca Stolica! To najświętszy apel ginącej Warszawy, apel i testament: „Będziesz miłował”.

W marcu 1945 r. ks. Wyszyński opuścił Laski, ponieważ otrzymał wezwanie do seminarium we Włocławku.

– W kaplicy Matki Bożej Anielskiej ks. Wyszyński wielokrotnie sprawował Mszę Św. Mieszkając w Laskach, korzystał z biblioteki ks. Korniłowicza. Pokój, w którym mieszkał, nie stał się pomieszczeniem muzealnym. Korzystają z niego przyjeżdżający tu ojcowie rekolekcjoniści. Na życzenie można wejść do pokoju, jeśli nie ma w nim gości – zachęca s. Radosława Podgórska.

Niemal do końca lat 60. prymas Wyszyński przyjeżdżał do Lasek na odpoczynek. – Przyjeżdżał też na Triduum Paschalne. Zachowane są konferencje, które głosił wtedy, z lat 1958, 1963-65, ostatnia z 1976 r. – mówi s. Podgórska.

Prymas Wyszyński wspominał w Laskach w Wielką Sobotę 13 kwietnia 1963r.: „Przypomnę nasze przeżycia, chyba najcięższe i najtrudniejsze; kiedyś w Kozłówce i w Żułowie, i tu, w czasie powstania warszawskiego. Wszystko było takie strasznie trudne, a my te ciężkie dni wspominamy z jakąś wielką radością, z podniesieniem ducha, bośmy byli wszyscy na służbie innych, nie na służbie swojej, tylko na służbie innych i nieśliśmy im to, cośmy z łaski Pana w duszy swojej znaleźli. To były trudne czasy, ale zwycięskie czasy”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter