Są rzeczy stare, jak Ewangelia, które zachowują świeżość
Umberto Eco pod koniec ubiegłego tysiąclecia porównał świat katolicki do użytkowników oprogramowania Macintosha, a protestantyzm do użytkowników komputerów kompatybilnych z MS-DOS. Dla niego Macintosh jest kontrreformistą, został inspirowany ratio studiorum jezuitów, jest wesoły, przyjacielski, pojednawczy, mówi wiernym, jak muszą krok po kroku dotrzeć do „królestwa niebieskiego” – czyli chwili, w którym wydrukowany zostanie dokument. Mają oni katechizm, w którym istota objawienia zawarta jest w prostych formułach. Są też piękne i czytelne ikony. W tym systemie każdy ma prawo do zbawienia.
DOS zaś jest, wedle Eco, protestantem, a nawet kalwinistą. Umożliwia swobodną interpretację pism, wymaga trudnych osobistych decyzji, narzuca użytkownikowi subtelną hermeneutykę i przyjmuje za pewnik ideę, że nie wszyscy mogą osiągnąć zbawienie. Aby system działał, trzeba samemu zinterpretować program; daleko tu od barokowej społeczności biesiadników, użytkownik zamyka się w samotności swojej własnej wewnętrznej udręki.
Włoski pisarz odpowiada też na uwagę, że wraz z przejściem do systemu Windows wszechświat DOS-owy zbliżył się bardziej do tolerancyjnego świata Machintosha. To prawda, mówi, „Windows reprezentuje schizmę w stylu anglikańskim, wielkie ceremonie w katedrze, ale zawsze istnieje możliwość powrotu do DOS, aby zmienić rzeczy zgodnie z dziwacznymi decyzjami”.
Od czasu, gdy Umberto Eco sięgnął do tej analogii, wiele się zmieniło w świecie oprogramowań i w relacjach Kościoła ze wspólnotami powstałymi po reformacji. Oferta informatyczna stała się bogatsza, ale też szerszy stał się wachlarz tych, którzy starają się żyć Ewangelią. W obu obszarach istotne jest zaangażowanie. Pomimo marketingu korzystanie z informatyki nie jest czymś banalnym. Wymaga przynajmniej drobnego wysiłku, aby się uczyć, co oznaczają proste polecenia lub ikony. Oczywiście, im więcej chce się osiągnąć – np. prowadzić sprawną bazę danych, mieć piękne prezentacje czy obrabiać zdjęcia – tym wysiłek jest większy.
Również aby sprawnie poruszać się w przestrzeni Ewangelii, stale trzeba zachować postawę ucznia. Jak w przypadku elektronicznego sprzętu, trzeba wciąż sięgać do instrukcji lub pokornie pytać doświadczonych przewodników. Czuwać, aby wirusy nie wkradły się i narobiły szkody, nie dać się nabrać na stary sofizmat, że nowe znaczy lepsze. Są rzeczy stare, jak Ewangelia, które zachowują świeżość.