Na światowych salonach zabiegała o sprawę polską. Uczyła tysiące dziewcząt prac domowych. Służebnica Boża, której proces beatyfikacyjny otwarto jedenaście lat temu. Generałowa Jadwiga Zamoyska to postać barwna i inspirująca. Właśnie mija sto lat od jej śmierci.
„Z Zakopanego przez cały rok ciągną tu zastępy wycieczkowiczów. Magnesem Kuźnic jest ich romantyczne położenie i sławny zakład Jenerałowej Zamoyskiej […]. Dla filistrów zakopiańskich, zwiedzających Zakład, jest to coś w rodzaju widowiska. Firma Zamoyskich nadaje temu specjalnego interesu. Hrabina, ucząca gotować […] Czy to możliwe?”. W ten sposób gazeta „Kraj” w 1900 r. pisała o dziele życia Jadwigi z Działyńskich Zamoyskiej – Szkole Domowej Pracy Kobiet. Niemałe zdziwienie budził fakt, iż „panny z «najlepszych» domów szyją, piorą, prasują, gotują obiady – i chodzą w skromnych, starych sukienkach”.
Szkoła przyjmowała dziewczęta różnych stanów. Dyscyplina i porządek charakteryzowały placówkę, dla której program dydaktyczno-wychowawczy opracowała Zamoyska. W planie dnia oprócz nauki praktycznej i przedmiotów ogólnych (historii, arytmetyki, katechizmu, rachunków itd.) przewidziano czas na modlitwę. Była to prawdziwa szkoła życia dla tysięcy absolwentek, a dla tych z niższych warstw – szansa na awans społeczny. Młode kobiety uczyły się wzorowo prowadzić domowe gospodarstwa, by przyczyniać się do odrodzenia narodowego, a w przyszłości – do życia w niepodległym kraju.
NIECHCIANE, A UDANE
Swoją nowatorską ideę Jadwiga zrealizowała już po śmierci męża, którego wspierała w działalności politycznej i któremu towarzyszyła w licznych podróżach. Do tułaczki była przyzwyczajona od dzieciństwa. Córka Adama Tytusa Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny z Zamoyskich urodziła się w 1831 r. Wskutek represji po powstaniu listopadowym jej rodzina została pozbawiona majątku i musiała wyjechać. Po kilku latach udało się odzyskać rodowe dobra w Kórniku, ale zamek wymagał remontu. Jadwiga, ulubienica ojca, uzyskała szerokie wykształcenie, z czego na uwagę zasługuje nauka języków; oprócz tych oczywistych – francuskiego i angielskiego – uczyła się np. perskiego.
Nie garnęła się do małżeństwa, więc przeżywała rozterki po oświadczynach gen. Władysława Zamoyskiego – starszego od niej o prawie 30 lat brata matki. Ostatecznie, po uzyskaniu papieskiej dyspensy, ślub został zawarty w październiku 1852 r. Jadwiga miała 21 lat.
Odtąd towarzyszyła mężowi – współpracownikowi księcia Adama Czartoryskiego i członkowi stronnictwa Hôtel Lambert – w działaniach na rzecz odrodzenia Polski. Uczestniczyła w jego staraniach o zorganizowanie polskich oddziałów wojskowych w Turcji, Bułgarii i Rumunii, które miałyby podjąć walkę z Rosją. Po rozwiązaniu dywizji małżonkowie wrócili do Paryża. Doczekali się czworga dzieci, z których jedna córka zmarła w okresie niemowlęcym, a syn jako młody chłopak. Jadwiga podróżowała też wraz z mężem w misjach dyplomatycznych do Anglii. Władysław zmarł po szesnastu latach małżeństwa.
Jak podkreśla biografka Zamoyskiej Katarzyna Czachowska, „pożycie Zamoyskich było udane, szczęśliwe i w pełni satysfakcjonujące obie strony”. Generał wpłynął też pozytywnie na religijność małżonki, która w młodości przeżywała trudności w wierze, choć zawsze pragnęła doskonałości i piękna. „Pierwszy raz zdarzyło mi się słyszeć mężczyznę mówiącego o rzeczach wiary i Kościoła z taką siłą i prostotą. Bóg i Ojczyzna, Ojczyzna i Bóg, o każdej porze dnia i nocy, w podróżach, na przechadzkach, wśród najrozmaitszych zajęć, rozmów, przy stole, zabawie, ta jedna myśl nieustannie go zdradzała, ta gorąca miłość Kościoła, Ojca Świętego i Rzymu” – pisała Jadwiga o mężu. Wspominała, iż odtąd „trzymała się wiary jak pijany płotu, bo zrozumiała, że bez niej zginie”.
PRZEMYŚLANE SZALEŃSTWO
Po śmierci męża, mieszkając we Francji, wsparcie znajdowała w duchowości księży oratorianów. Pragnąc poświęcić życie Bogu i ojczyźnie, założyła Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Społeczne Matki Bożej Dobrej Rady. Widząc niepowodzenia starań działaczy emigracyjnych na rzecz sprawy polskiej, doszła do wniosku, że pracować dla Polski można tylko w kraju. Kiełkował pomysł założenia szkoły gospodarstwa domowego dla kobiet, która uczyłaby także patriotyzmu i prowadziła do odrodzenia narodu przez sumienne wykonywanie codziennych obowiązków.
Pierwszą lokalizacją nowej placówki był Kórnik, który brat Jadwigi Jan Działyński zapisał w testamencie jej synowi Władysławowi. Przystosowanie zabudowań do potrzeb szkoły i jej wyposażenia było nie lada wyzwaniem. Urządzano sypialnie dla uczennic, kuchnię, pokoje do pracy, jadalnię, szwalnię, tkalnię, mleczarnię, pralnię, prasowalnię itd. Szkoła Domowej Pracy Kobiet, zwana Zakładem Kórnickim, była pierwszą szkołą gospodarstwa domowego na ziemiach polskich. Jej hasło brzmiało: „Służyć Bogu – służąc Ojczyźnie, służyć Ojczyźnie – służąc Bogu”. Niestety, rugi pruskie zmusiły Zamoyską do opuszczenia terenu Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Szkołę przeniosła najpierw do Lubowli na Spiszu, potem do Kalwarii Zebrzydowskiej. Gdy w 1889 r. jej syn Władysław wygrał proces z Węgrami o dobra zakopiańskie i zakupił je dla Polski, tam przeniosła placówkę. Przez dwa lata szkoła gościła w willi Adasiówka (to dawna nazwa najstarszej części obecnej Księżówki), aż została przeniesiona do nowej siedziby w zakopiańskich Kuźnicach. Zlikwidowały ją dopiero władze komunistyczne.
Utrzymanie zakładu wymagało od Jadwigi nie lada umiejętności zarządzania. Oprócz dochodów z majątków rodowych i opłat uczennic zyski przynosiła też działalność produkcyjna i prowadzone restauracje. Generałowa zmagała się nie tylko z remontami i kwestiami finansowymi, ale też niezrozumieniem idei. Szkoła powstała pod egidą świeckiego Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Społecznego Matki Bożej Dobrej Rady. Wbrew wielu sugestiom Zamoyska chciała utrzymać świecki charakter zakładu. Wystarała się jednak o papieską pochwałę i błogosławieństwo dla Stowarzyszenia i zakładu.
Stawiała wysokie wymagania personelowi nauczającemu, który podzielony był na współpracownice stałe, czasowe i nauczycielki. Były to panny pragnące poświęcić się tego rodzaju pracy. Musiały być wierzące, o wysokim poziomie moralnym, wykształcone i rozumieć misję zakładu. Jedną z nich była rodzona córka Jadwigi – Maria. Uczennice rekrutowały się z różnych rejonów kraju, przy czym generałowej zależało szczególnie na przyjmowaniu dziewcząt z terenów objętych represjami. Podzielone były na trzy oddziały, zależnie od tego, z jakiej sfery społecznej się wywodziły. W 1905 r. w zakładzie uczyło się sto kilkadziesiąt dziewcząt. Jadwiga poświęcała im czas na indywidualne rozmowy i lekcje.
W czasie I wojny światowej Jadwiga w Paryżu niosła pomoc rodakom przebywającym we Francji. Potem powróciła do Kórnika, gdzie zmarła 4 listopada 1923 r. A 27 listopada 2012 r. kuria w Poznaniu oficjalnie wszczęła jej proces beatyfikacyjny.
POTRÓJNA PRACA
Ideą Jadwigi była potrzeba trojakiej pracy: fizycznej, umysłowej i duchowej – dla harmonijnego rozwoju człowieka. „Gdy ten, kto ma naukę, bierze się do pracy materialnej, a ten, kto pracuje ręcznie, ma odpowiednią naukę, wówczas praca się podnosi, udoskonala” – pisała. Trzeci rodzaj pracy – wewnętrzna, czyli duchowa – ma zmierzać do tego, co wskazał Jezus: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).
„Pogarda pracy nie tylko świadczy o niskim poziomie moralnym społeczeństwa, ale nadto zdradza nieumiejętność i niedbalstwo” – wskazywała. Zwracała uwagę na polskie wady narodowe, takie jak brak porządku, dokładności, sumienności, zmysłowość, dlatego też w Szkole starała się wpajać przeciwne im cnoty.
Polscy biskupi w liście na stulecie śmierci Jadwigi zwracają uwagę na takie rysy jej duchowości, jak codzienne przyjmowanie Komunii czy traktowanie życia jako służby na wzór Chrystusa. „Dzięki Jadwidze Zamoyskiej łatwiej zrozumiemy, że wszystkie stany życia (…) mogą stać się drogami uświęcenia”.
Jadwiga Zamoyska wpisuje się w poczet pobożnych i dzielnych kobiet, które wpłynęły na losy Polski. Zadziwia jej zmysł praktyczny i zdolności organizacyjne. Pokazywała wartość każdej pracy, szczególnie tej domowej. Wielkie ideały, służbę Bogu i ojczyźnie realizowała przez skupienie się na konkretnych sprawach.
„Dla mnie – pisała – Bóg to porządek: moralny, intelektualny i materialny. Czyniąc porządek w swej duszy, w mych myślach, w mych uczuciach, w moim pokoju, na moim biurku, w moich szufladach, w moich wydatkach, w mojej pracy, w moim rozkładzie dnia, znajduję Boga, łączę się z Nim, kocham Go i modlę się do Niego”.