25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie ma kompromisu ze złem

Ocena: 4.625
948

Ci, którzy atakują św. Jana Pawła II, są śmiertelnymi wrogami Kościoła. Nie ma tu miejsca na kompromis. - mówi kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w rozmowie z Barbarą Stefańską

 

fot. xhz

Kard. Müller w czasie gali wręczenia nagród Feniks

Mamy dziś do czynienia z próbą piątego rozbioru Polski” – mówił ksiądz kardynał na gali wręczenia nagród Feniks w Warszawie. Na czym ma polegać ten współczesny rozbiór?

Historia nie zawsze się powtarza, ale występują pewne prawidłowości. Dlatego analiza dawnych dziejów pozwala nam lepiej zrozumieć czasy współczesne. Najpierw były trzy rozbiory Polski, w czasie których władcy sąsiednich krajów podzielili Polskę, jednak także wśród Polaków byli zdrajcy, którzy się do tego przyczynili. Widoczny był balans między zewnętrznymi siłami a tymi, którzy pomagali im dokonać rozbioru. Czwarty rozbiór to II wojna światowa i podział terytorium między Niemcy i Rosję sowiecką, co w dalszej konsekwencji sprawiło, że Polsce narzucono komunizm. Teraz mamy do czynienia z próbą piątego rozbioru, tyle że w wymiarze duchowym, a nie – jak wcześniej – fizycznym.

 

Kto obecnie chciałby dokonać takiego „rozbioru”?

W Polsce do zachowania jedności narodu i odzyskania niepodległości przyczyniła się wiara katolicka. Jak powiedział główny ideolog Władimira Putina, Aleksandr Dugin, trzeba zniszczyć katolicyzm w Polsce, żeby mieć wolną przestrzeń do zajęcia Europy. Z drugiej strony dziś katolicyzm stał się oznaką ciemnogrodu. Młodzież powinna skłaniać się ku ideologiom LGBT, gender i na tym ma polegać jej „wyzwolenie”.

Niebezpieczeństwo piątego rozbioru ma więc swoje źródła w Rosji, a także w ideologii płynącej z Brukseli. Owe zewnętrzne siły stawiają sobie za cel zniszczenie katolicyzmu poprzez skłócenie katolików ze wszystkimi. Tymczasem w Polsce to właśnie Kościół katolicki, czyli wszyscy wierzący, stanowi o jedności narodu. Gdyby katolicy byli tutaj jedynie małą grupą, łatwiej można by na nich wpłynąć.

 

Jakie są konkretne działania w tym kierunku?

Ze strony Unii Europejskiej jest to narzucanie ideologii gender, próby legalizacji związków jednopłciowych, a także aborcji, eutanazji. Kościół przeciwstawia się temu, więc trzeba go zniszczyć. To nie są inicjatywy poszczególnych osób czy dziennikarzy, ale zorganizowane działania konkretnych struktur, na które idą duże pieniądze.

Przykładem jest ostatni atak na św. Jana Pawła II. Za dziennikarzem holenderskim Ekkem Overbeekiem ewidentnie stoi rzesza ludzi i ogromne finanse, a on jest tylko pionkiem. Niegdyś KGB, Stasi czy inne służby próbowały dezawuować Jana Pawła II, a teraz nowe siły dążą do zniszczenia jego autorytetu.

 

Nie ma już bloku wschodniego. Komu teraz zależy na atakowaniu Jana Pawła II?

Na Zachodzie jest wielu ludzi mających komunistyczną mentalność, którzy próbują deprecjonować Kościół katolicki. Brytyjski biolog Richard Dawkins twierdzi, że trzeba ubolewać nad Polakami, katolikami, którzy są straumatyzowani przez wiarę. Za tym stoją ludzie, którzy zarabiają na forsowaniu tego typu ideologii. Na Zachodzie funkcjonują organizacje czy instytucje, jak grupa z Davos czy grupa Bilderberg, na których drodze Kościół katolicki jest przeszkodą.

Temu też służy rujnowanie uznanego na świecie autorytetu Jana Pawła II. To był człowiek, który zmienił oblicze świata, ziemi. Jeśli zniszczy się jego wizerunek, będzie łatwiej pokonać Kościół. Poza tym w Polsce jeszcze wierzy się księżom – zatem deprecjonując stan duchowny, łatwiej osiągnąć ten cel.

Ci, którzy atakują św. Jana Pawła II, są śmiertelnymi wrogami Kościoła. Jak wielokrotnie mówiono, to jest drugi zamach na niego. Broniąc prawdy o świętości Jana Pawła II, musimy zdawać sobie sprawę z tego, z kim mamy do czynienia.

 

Różne media, także katoliccy publicyści, w jakiś sposób przyłączają się do tej krytyki papieża Polaka.

W Polsce też mamy wiele mediów, gazet, które walczą przeciwko Kościołowi, a są zjednoczone z tymi z zewnątrz. Natomiast niektórzy ludzie, także katolicy, przez swoją głupotę przyczyniają się – nawet w sposób nieświadomy – do siania zamętu.

 

Niektóre środowiska kościelne również chcą wyjaśniać i badać te sprawy. Co ksiądz kardynał sądzi?

W czasie Targowicy mówiono, że trzeba współpracować z Rosją, z Prusami, żeby znaleźć konsensus. I to przyczyniło się do upadku państwa. Ze śmiertelnym wrogiem nie da się pójść na kompromis. My, katolicy, jesteśmy w wielu przypadkach naiwni i łatwowierni.

Kiedy Hitler dochodził do władzy, część ludzi myślała: zasadniczo nie jesteśmy za nim, ale wiele rzeczy, które robi, nie jest takie złe. To jest powtarzający się schemat. Nie można iść na kompromis ze złem. Niemiecki pastor protestancki Dietrich Bonhoeffer poniósł śmierć pod koniec II wojny światowej, gdyż był przeciwnikiem Hitlera. Ale jeszcze zanim zaczęła się jakakolwiek krytyka Hitlera, gdy jeszcze trwała euforia, on już wiedział, że z szaleńcem nie da się dyskutować. Jeśli jakiś wariat prowadzi samochód i chce zabić ludzi, to trzeba zatrzymać pojazd. To nie czas na dyskusje, ale na działanie.

 

W trudnych czasach dla zachowania i umocnienia wiary kard. Stefan Wyszyński odwoływał się do pobożności ludowej i maryjnej. A co teraz może zahamować falę laicyzacji?

Pobożność ludowa jest bardzo istotna, trzeba ją podtrzymywać. W obliczu ataków na św. Jana Pawła II ludzie obudzili się, widzieliśmy to np. w czasie marszów papieskich. W wymiarze intelektualnym wsparciem dla wiary powinny być wydziały teologiczne na uniwersytetach. Episkopat Polski winien zaś czuwać nad tym, by nie ulegać kompromisom i wyznaczać kierunek Kościołowi.

 

Mówił ksiądz kardynał o presji ideologii gender i LGBT. Jak jednak sprawić – nie zmieniając doktryny – żeby ludzie o skłonnościach homoseksualnych, a także po prostu na różnych życiowych zakrętach, np. rozwiedzeni, nie czuli się wykluczeni z Kościoła?

Kościół katolicki jest zainteresowany konkretnym człowiekiem; tym, żeby towarzyszyć ludziom. Z kolei wszyscy propagatorzy gender czy homoseksualizmu tak naprawdę nie interesują się ludźmi, ale samą ideologią. Dla nich człowiek jest nieistotny. To jest ta różnica.

Z kolei trudności małżeńskie były, są i będą. Tylko że dziś łatwiej się rozwieść – nie ma presji społecznej czy finansowej. Problem polega na tym, że próbuje się zdezawuować samą instytucję małżeństwa. Jeśli mówi się o małżeństwie dwóch mężczyzn, to jest to negowanie istoty małżeństwa, które mogą zawrzeć tylko mężczyzna i kobieta.

Niestety, przez ostatnie dziesięciolecia zaniedbano stawianie zasadniczego pytania: dlaczego. Innymi słowy, zaniedbano istotę chrześcijaństwa, która powinna być depozytem wiary. To tak, jakby góra lodowa została wydrążona od środka. Trzeba wrócić do fundamentów. Na nowo je odczytać.

Chrystus jest nowym człowiekiem, który wszystko uczynił nowe, i to ma konsekwencje we wszystkich wymiarach życia. Brakuje myślenia, że ta druga osoba to nie jest partner seksualny, ale moja żona, mąż w Chrystusie. Dzieci to nie zabawki, ale od początku dziejów stworzeni przez Boga. Stąd ogromna odpowiedzialność rodziców.

 

Pytam o to nieprzypadkowo, gdyż postulaty np. legalizacji związków jednopłciowych promuje niemiecka droga synodalna. Do czego oni zmierzają?

Różni działacze i episkopat niemiecki – nie cały, w większości – próbują istotę chrześcijaństwa postawić pod znakiem zapytania. Wynika to z tego, że dziś społeczeństwo jest zsekularyzowane i widać kontrast między ogółem społeczeństwa a tymi, którzy jeszcze żyją wiarą. Droga synodalna jest po części odpowiedzią na tę sytuację. Chodzi o pokazanie, że nie jesteśmy inni, ale tacy sami; żeby nas nie krytykowali, że jesteśmy z marginesu, ze średniowiecza.

Jeśli w rodzinie katolickiej syn żyje z partnerem, powstaje ogromne napięcie. Próbuje się je w pewien sposób rozładować, mówiąc, że nie jest tak źle, nic się nie wydarzyło, trzeba to rozumieć, miłość jest równa we wszystkich wymiarach itd. Nieraz rodzice cierpią z tego powodu, że dzieci nie idą w niedzielę na Mszę Świętą. Więc mówi się, że bycie chrześcijaninem nie polega tylko na chodzeniu do kościoła, że można inaczej to wyrazić. Ludzie nie radzą sobie z tym ciągłym napięciem. Ale takie rozwiązania są konformistyczne.

 

Jak można więc uporać się z tym napięciem, nie idąc na kompromisy?

Człowiek jest istotą społeczną. Sam nie jest w stanie sobie poradzić, a łatwiej jest we wspólnocie – grupie ludzi, którzy myślą i czują podobnie. Potrzebni są też duchowi przywódcy, którzy będą wskazywać drogę.

 

Postulaty drogi synodalnej są upodabnianiem się do protestantyzmu?

Tak, ale w wymiarze liberalnego protestantyzmu. Sam Luter był ukierunkowany teocentrycznie, chrystocentrycznie. Dzisiejszy protestantyzm porusza tematy poboczne, typu ekologia – jakby był oddziałem partii zielonych – nie zastanawiając się jednak nad istotą wiary, czyli kim jest Chrystus albo czym jest wiara.

 

Czy to wszystko zmierza do rozłamu w Kościele?

Kościół już jest podzielony, nastąpiło tąpnięcie. Jednak niemiecka droga synodalna nie dąży do rozłamu; oni chcą być lokomotywą napędzającą Kościół powszechny, żeby wszyscy przejęli ich wzorce i myśl. Oni mówią: mamy receptę, strategię, które pomogą Kościołowi przeżyć w świecie postmodernistycznym. Uważają się za tych najważniejszych, najlepszych na świecie.

 

Papież napominał działaczy niemieckiej drogi synodalnej. Jak to jest odbierane?

Próbują papieża zinstrumentalizować, jakby on stał po ich stronie. Za mało jest w tym wszystkim zdecydowania Rzymu. Strategia polega na tym, że jeśli papież mówi coś zgodnie z ich wizją, to jest wspaniały, ale jeśli przeciwko – jest ignorowany.

To jest sposób na zaszufladkowanie człowieka – tak jak działo się w przypadku Jana Pawła II. Wielu ludzi było nim zafascynowanych, ale gdy mówił coś, co się nie podobało, to pojawiały się głosy: on jest z bloku wschodniego, nie ma pojęcia, jak funkcjonuje świat zachodni. Podobnie mówi się w takich sytuacjach o Franciszku: on jest z Ameryki Południowej, nie rozumie Europy.

Minister spraw zagranicznych Niemiec, pani Annalena Baerbock, pojechała do Chin i próbowała tam tłumaczyć, jak świat funkcjonuje. Xí Jìnpíng się z niej śmieje, a niemiecka prasa ją chwali, że pokazała mu, jak ma się zachowywać. To ogromna zarozumiałość, którą widać także w przypadku drogi synodalnej.

 

Jakie jest z tego wyjście?

Trzeba iść za Chrystusem, On sam powiedział: Kto idzie za Mną, nie będzie kroczył w ciemności, ale będzie miał światło życia. To jest motto i zadanie dla nas wszystkich. A my będziemy solą ziemi i światłem świata, tylko gdy Chrystus będzie wzorem do naśladowania i będzie na pierwszym miejscu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter