25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nasz pandemiczny czas

Ocena: 0
1348

 

Przyznaję, że to, co piszę, brzmi dosyć patetycznie. Lecz proszę spod tego hieratycznego tonu wydobyć ważką myśl: nie moglibyśmy istnieć bez wychylenia ku innym ludziom, bez tworzenia rozmaitych wspólnot. Jesteśmy powiązani ze sobą wielorakimi relacjami, co bywa powodem do satysfakcji, lecz także może wzbudzać poczucie uzależnienia od innych. Mimo to nie rezygnujemy z utrwalania międzyosobowych więzi, gdyż jesteśmy istotami społecznymi, w rzadkich tylko przypadkach wycofujemy się na obrzeża egzystencji.

Zgodnie z tą zasadą Jezus wybrał dwunastu apostołów. To wyjątkowa liczba w historii Izraela, gdyż nawiązuje do dwunastu pokoleń żydowskich, związanych z Bogiem przymierzem wierności. W tej perspektywie wyróżnieni przez Jezusa uczniowie tworzą pionierską wspólnotę nowego ludu Bożego. Będą Go wspomagali, próbując dostrzec w Nim Mesjasza i Syna Bożego. To wcale nie będzie łatwe. Nie tylko dlatego, że pozostawali prostymi ludźmi, nieobeznanymi z wysoką kulturą hellenizmu, ale też z powodu religijnych przyzwyczajeń i prywatnych ograniczeń. Niemniej jednak Jezus im właśnie poleca, żeby powoli stawali się Jego pomocnikami, rzec należy: ewangelizatorami.

Czym się w tej decyzji kierował? Miał zapewne na uwadze to, że Bóg objawił się w ubóstwie. Że Izrael został spadkobiercą Objawienia nie z powodu swojej potęgi ani wielkich osiągnięć cywilizacyjnych. Przeciwnie, był to lud mały i został wywyższony z powodu tej właśnie małości. Bez wątpienia, w tym wszystkim nie chodziło tylko o ubóstwo czysto materialne, lecz bardziej o ubóstwo ducha z Kazania na Górze. Przeto i my dzisiaj nie lekceważmy ubogiego stylu życia ani wartości wspólnoty, w głębi której mamy szansę przynależeć do kręgu tych, których Jezus przygarnął do swego czystego serca.

 


WIEJADŁO CIERPIĄCEJ MIŁOŚCI

A nieszczęścia pandemii, która znienacka dopadła świat, nie rozpatrujmy w kategorii kary, na którą zasłużyliśmy. Bóg przez nią wcale nie chce nas porazić jako swoich nieprzyjaciół, jak to zdarzało się na kartach starotestamentalnych opowieści. Czy pragnie – nakazywał ojciec Paneloux, jeden z bohaterów „Dżumy” Camusa – żebyśmy, pyszni i ślepi, padli przed Nim na kolana, zasłużenie zadrżeli? Być może niektórzy z nas tak właśnie zareagują, i będą mieli ku temu poważne, osobiste powody. Trzeba je uszanować. Niemniej jednak wszelkie zło, cierpienia, katastrofalne wydarzenia nie stanowią w ręku Stwórcy godziwego wiejadła, z istoty rzeczy nieczułego na miłość i miłosierdzie; przedstawiają się raczej jako miejsca ukazujące sprawy Boże. Nie mówią o tym, że oto na naszych oczach spełniają się apokaliptycznie losy kosmosu, ale wskazują na próbę, jaką poddaje nas Bóg, byśmy okazali swoje religijne męstwo oraz życiową sprawiedliwość.

Ta próba nie jest związana tylko z nami samymi, ale została sprzęgnięta z osobą Jezusa Chrystusa, który cierpienie wyniósł do poziomu radykalnego objawienia się Boga. Naturalnie, nie zaproponował żadnej przekonującej teorii wyjaśniającej cierpienie, ale – i to jest istotne – osobiście je przeżył i napełnił zbawczym sensem. A linią łączącą z Chrystusowym krzyżem jest w każdym przypadku wiara. Warto jedynie pamiętać, że kenozy Boga nie należy pojmować jako gestu słabości, wręcz przeciwnie: to znak niezmierzonej pełni, chwały, mocy i wolności Boga. On cierpi inaczej niż człowiek, przyjmuje cierpienie z miłości do ludzi, współcierpi razem z nimi. Jeśli więc istnieje w Bogu cierpienie, to nie należy ono do istoty Boga, ale pozostaje skutkiem Jego osobowej miłości, ogarniającej wszystkie stworzenia. To najgłębsza tajemnica, rozjaśniana nie czym innym, jak tylko treściami wiary.

Powyższe nie sugeruje, że cierpienia trzeba poszukiwać jako środka zbliżającego do Chrystusa. Mamy natomiast prawo błagać Go, by oddalał od nas tego rodzaju próby, by chronił przed zarazami, konfliktami, wojnami. Żebyśmy mogli egzystować w przestrzeni wolnej od naszych samolubnych działań i wyobrażeń. Żebyśmy budowali rzeczywistość na miarę darów, będących konsekwencją miłości. Tej z nieba i tej z naszej ziemi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter