Jak więc mamy rozumieć „zaangażowanie” Matki Bożej w militarne zwycięstwa, o których mówi się, że bez nich chrześcijaństwo w Europie mogłoby się nie ostać?
Takie interpretacje są możliwe tylko w świetle wiary. Niektórzy historycy wykażą, że za zwycięstwem stały konkretne decyzje militarne czy rozwiązania taktyczne. Wymiar patrzenia na zwycięstwa wynika z naszej wiary i odczytania jej w perspektywie takich wydarzeń, jak Cud nad Wisłą w 1920 r. czy bitwa pod Lepanto. W naszym dominikańskim kościele w Gdańsku znajduje się ikona Matki Bożej Zwycięskiej, która została przywieziona ze Lwowa, a której przypisano ten tytuł ze względu na wydarzenia historyczne.
Ważne, żebyśmy od zwycięstw militarnych, które przypisujemy szczególnej obecności Maryi, przechodzili do zwyciężania nad naszymi słabościami i grzechami, do świadczenia o Bożej obecności w świecie. Można bowiem tak zachwycać się zwycięstwami militarnymi, odczuwać dumę z ich powodu, że będziemy się zamykać na zadania, które powinniśmy realizować w naszym życiu rodzinnym, kościelnym, społecznym.
Istnieje też niebezpieczeństwo wprowadzania tego, co uważamy za Królestwo Boże, środkami siłowymi, podejmowaniem walki z ludźmi o innych poglądach, myślącymi inaczej niż my. Może to prowadzić do odbierania im szacunku, niszczenia czy wręcz zabijania drugiego człowieka. Mamy potępiać zło, grzech, ale nie człowieka. Maryja pomaga nam w zwalczaniu zła, przy czym w pierwszej kolejności mówimy o złu, które jest we mnie. Maryja pomaga mi w zwalczaniu moich słabości.
W czym tkwi siła Maryi w zwalczaniu zła i szatana?
Matka Boża wskazuje na Jezusa, zawsze prowadzi do swojego Syna. Kiedy mówimy o walce ze złem, to zwycięstwo w niej dokonało się poprzez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, z czego my nieustannie czerpiemy. Mówiąc o zwycięstwie Maryi, mówimy o zwycięstwie Chrystusa. Przez wstawiennictwo Maryi, przez Jej szczególną rolę i obecność w Kościele, bierzemy w tym zwycięstwie udział. Cokolwiek Maryja działa w świecie, to odbywa się dzięki męce i zmartwychwstaniu Jezusa. Nie jest to Jej działanie, w sensie Jej zasług. Maryja czerpie ze skarbca łask Jezusa.
Jak więc korzystać z obecności Matki Bożej w naszym życiu, żeby dokonywało się w nas to najważniejsze zwycięstwo?
Przykład życia Maryi w odniesieniu do Jezusa oraz Jej słowa z Kany Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie” to bardzo konkretne znaki, z których możemy czerpać. Cała tradycja modlitwy różańcowej, rozważania tajemnic życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, wprowadza jeszcze głębiej w boskie tajemnice. To podstawowe punkty odniesienia i środki do jedności z Maryją, która nas prowadzi do Jezusa. Dla wielu osób, w tym dla mnie, różaniec jest bardzo ważną modlitwą. Wiele jest sposobów na jego odmawianie. Można korzystać z lektury Pisma Świętego, odnosząc kolejne tajemnice różańca do opisów biblijnych. Można odmawiać w sposób medytacyjny, ze zwracaniem uwagi na każde słowo „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś Maryjo”.
Nie widzę niczego niewłaściwego w „klepaniu różańca”, jak to określają niektórzy. Te momenty, kiedy w największych trudnościach czy roztargnieniu sięgamy po różaniec, szukając w modlitwie spokoju czy zebrania myśli, też są dobre. Każdy z nas może odkryć swój własny sposób na modlitwę różańcową. Nieraz będziemy różaniec odmawiać z ogromnym spokojem i w ciszy, przesuwając paciorki, klęcząc, a innym razem – jadąc tramwajem czy stojąc w kolejce, licząc kolejne „Zdrowaś Maryjo” na palcach. Odmawiać całą tajemnicę jednorazowo albo po jednej dziesiątce – jest to także sposób nasycania całego dnia życia rzeczywistością wiary i jednocześnie odniesienia do Boga.