28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Myśli na jesień

Ocena: 4.25
2047

Tymczasem Jezus zabronił uczniom akcji odwetowej. W centrum swej nauki umieścił przecież miłość, posuniętą aż do granic wyznaczonych przez mękę na Golgocie. Systemowo dopełniał, nie zaś przekreślał Prawo. Podał jego właściwą wykładnię. Sprowadza się ona do wykazania, że poprzez prawo prześwieca wola samego Boga. Zwracał nadto uwagę na sprawę fundamentalną: prawo ma sprawiać, że ludzie będą mogli żyć jako miłujący Boga, innych ludzi, bliźnich i nawet zdobędą się na moment radykalny: nie będą mieli w nienawiści swoich nieprzyjaciół.

Uczniowie z trudem uświadamiają sobie, że Bóg jest niesamolubną, pozbawioną egoizmu miłością, która nigdy nie odwołuje się do przemocy i dlatego bywa narażona na ryzyko odmowy. Nie potrafią również pojąć, że nadchodzące cierpienie Mistrza nie będzie znakiem słabości, wręcz przeciwnie: to wyraz niezmierzonej pełni, chwały, mocy i wolności. Bóg cierpi inaczej niż człowiek: przyjmuje cierpienie z miłości do ludzi, współcierpi razem z nimi. Jeśli więc istnieje w Bogu cierpienie, to nie należy ono do istoty Boga, ale pozostaje skutkiem Jego osobowej miłości. Nie porzucajmy takiego rozeznania. Wsłuchujmy się w głos Jezusa, by żyć coraz pełniej, godniej, z poczuciem, że pomnażamy dobro wspólne. Tylko wówczas staniemy się prawdziwymi uczniami Zmartwychwstałego.

 

Naśladować jezusa

Szczerze kochać Jezusa oznacza próbę naśladowania Jego sposobu i stylu życia. Bez takiego wysiłku wiara jest tylko pustym dźwiękiem, niewywołującym żadnych zmian w naszym codziennym działaniu. Życie zasługujące na zbawienie to życie utkane z dobrych czynów, nie zaś ze wzniosłych zdań. Czy potrafimy wyobrazić sobie Jezusa, który ograniczyłby swoją zbawczą misję do wygłaszania porywających kazań? On całą swoją praktykę duszpasterską skoncentrował na niesieniu pomocy potrzebującym.

Starajmy się, żeby nasze oczy były szczęśliwe,
oglądajmy świat w Bożym świetle.

Kiedy każdego ranka wstaję z łóżka, natychmiast nawiedza mnie myśl, żeby ten nowy dzień odsłonił przede mną choćby niewielki rąbek swojej tajemnicy, żebym zrozumiał coś jeszcze z doświadczenia ludzkości. I szybko dodaję: nie będzie to możliwe bez wiary, bez przyjęcia, że istnieje Bóg, który jest moim Stwórcą, który obdarował mnie istnieniem. Gdyby było inaczej, zniknęłaby różnorodność rzeczywistości, wielość ludzi, mnogość ekspresji kulturowych. Toteż wiara jest fundamentalnie istotna, po pierwsze, jako przyjęcie całej prawdy, jaką Bóg przekazał i nadal przekazuje w Kościele – prawdy o świecie, o człowieku, o jego odkupieniu i ostatecznym przeznaczeniu; a po drugie, jako świadome życie zgodne z wolą Bożą, z naturalną moralnością, jak też działaniami liturgicznymi, w porządku których mamy możliwość stykania się (w realności duchowej) z samym Bogiem.

 

Nowi pasterze

Wiara pociąga za sobą potrzebę najróżniejszych wyrzeczeń. Nie przynosi usypiającego poczucia bezpieczeństwa, choć umacnia stan duchowego pokoju, ufności w Bożą logikę ludzkiej egzystencji. W jej rdzeniu stoi wszak krzyż, zawsze możliwe cierpienie, poświęcenie i przymus odpowiedzialności. Chodzi tylko o stopień zaangażowania w realizację idei królestwa Bożego, jak również o wielką łaskę, jaką nieustannie otrzymujemy, by móc ewangelizować. Tym bardziej, że w niemal każdej sytuacji duszpasterskiej brakuje pasterzy. Muszą więc pojawić się nowi głosiciele. Jezus wyznaczył dwunastu, na podobieństwo dwunastu plemion Izraela, następnie siedemdziesięciu, tak jak Mojżesz wybrał siedemdziesięciu starszych, by prorokowali. Oni właśnie, niejako w zastępstwie Jezusa, będą rozgłaszać ewangeliczne idee.

Mają się ograniczyć najpierw do terenów Palestyny, żeby Izraelici mogli jako pierwsi usłyszeć „dobrą nowinę”, później niech rozchodzi się ona po całym świecie. Dlatego Jezusowi wysłannicy nie powinni zatrzymywać się w drodze, to znaczy nie tracić niepotrzebnie czasu, nie wdawać się w plotki, spekulacje handlowe i polityczne spory, ale spełniać swoją misję, gorliwie, odpowiedzialnie, tak, jakby to czynił sam Jezus. Mają nawet pozbyć się torby, gdzie mogliby składać datki otrzymywane od wiernych, a przeznaczone na cele religijne. Mają również unikać miejsc gwarnych, rozkrzyczanych, światowych. Liczą się bowiem sprawy ducha, wizja życia zgodnego z zamierzeniami samego Jezusa. A jeżeli będą źle potraktowani, albo zastaną zamknięte przed nimi drzwi, nie muszą się niepokoić. Nie ponoszą tutaj żadnej winy. Opuszczając nieprzychylne miejsca, powinni symbolicznie otrząsnąć z nóg pył, pył pogański, którego nie należy roznosić po świętej przestrzeni Izraela. Z drugiej strony powinni wzbudzać w sobie ducha ewangelizacyjnego, wiedząc, że moc Jezusowej nauki jest najsilniejsza z możliwych, poruszająca umysły i serca, na tyle perswazyjna, że może doprowadzać u słuchających do zmiany dotychczasowego sposobu życia.

Z dotychczasowych uwag wyłania się zachęta i dla nas, ludzi epoki wszechwładnego internetu, którzy często tracimy słuch na Boży głos. Pozwólmy, żeby Jezus mógł nami się posługiwać. Niech nasz umysł, serce, całe ciało będzie narzędziem Bożego przekazu. Kiedy zdarza się np., że uda mi się poprowadzić dobrze uniwersytecki wykład, wspomóc kogoś potrzebującego albo wykazać się liturgiczną sumiennością, odczuwam, że właśnie Bóg uczynił ze mnie narzędzie swej czułości, przywiązania do własnego stworzenia. Że jestem Jego wysłannikiem, naśladowcą, uczniem. Że stoją przede mną zadania, którym – dzięki życzliwości z nieba – mogę sprostać.

Dotyczy to zresztą wszystkich innych ludzi, którzy powinni pozostawać w duchowym napięciu, by chcieć słuchać Jezusa, wprowadzać Jego wskazania w konkret codziennych decyzji. Jeżeli tego nie czynimy, jeżeli nasza wiara jest naskórkowa, wówczas tracimy to, czym już dysponujemy. Jeżeli nie ułożymy w taki sposób porządku życia, że na pierwszym miejscu będziemy stawali Boga, wówczas nie możemy liczyć, że życie „coś nam doda”. Zatwardziałe serca nie są w stanie dosłyszeć Jezusowej prawdy, gdyż słuchają wybiórczo, z lękiem, poznają w krzywym zwierciadle. Starajmy się przeto, żeby nasze oczy były szczęśliwe, żeby nasze uszy słyszały; to znaczy oglądajmy rzeczywistość w świetle Bożego słowa. Niezwykłe rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują, którzy wyruszyli, by dawać świadectwo o zbawczej prawdzie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter