– Ciągle musimy zachęcać do lektury Pisma Świętego, bo często brakuje wiedzy nam i charyzmatykom, którzy nie są wyłączeni z powszechnej maniery relatywizowania Pisma Świętego – przypomina. Inna z teorii, lansowana np. przez charyzmatyczkę Marię Vadię, mówi o chorobach jako skutku działania demonów i proponuje pozbywanie się ich przez „wykasływanie”. – Zły duch jest niematerialny, więc nie można go usuwać przez „wykasływanie” – tłumaczy bp Siemieniewski. Wyjaśnia też, że niedomagań fizycznych nie można wiązać ze słabą wiarą człowieka. – Przecież św. Paweł, który był blisko Boga, pisze w Liście do Galatów o swoim cielesnym niedomaganiu. Podobnie było z jego uczniem Tymoteuszem.
Przed domniemanym charyzmatem (darem) uzdrawiania przestrzega dokument Ardens felicitatis desiderium: „Niekiedy, nie tak rzadko, rozgłasza się przypadki uzyskanych uzdrowień, wzbudzając w ten sposób oczekiwanie tego samego zjawiska w trakcie innych, podobnych, spotkań. W tym kontekście mówi się czasem o domniemanym charyzmacie uzdrawiania”. Zdarzają się przypadki, że w trakcie spotkania modlitewnego chory czuje, jakby zdrowie wróciło, wkrótce okazuje się jednak, że choroba nie ustąpiła. – Charyzmatu uzdrawiania nie potwierdzają deklaracje, ale fakt że możemy spotkać osoby uzdrowione – mówi bp Siemieniewski.
Charyzmatycy
Dokument Ardens felicitatis desiderium podkreśla, że „charyzmatu uzdrawiania nie można przypisywać jakiejś szczególnej grupie (apostołom, prorokom, nauczycielom, zwierzchnikom lub innym). Ich rozdzielaniem kieruje inna logika: „Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1Kor 12,11).
– Kto prowadzi modlitwę o uzdrowienie, powinien mieć potwierdzenie ze strony władzy kościelnej. Nawet gdyby prowadzącym był inny biskup, potrzebna jest zgoda ordynariusza miejsca. Kapłan opiekujący się grupą modlitewną winien wydać o jej członkach dobre świadectwo. Proboszcz zapraszający osobę, która będzie posługiwać modlitwą o uzdrowienie, powinien zawiadomić swojego ordynariusza i czuwać nad przekazem treści pod kątem ich zgodności z magisterium Kościoła – wymienia zasady bp Stanisław Jamrozek, delegat Episkopatu Polski ds. Ruchów Intronizacji Chrystusa Króla. Za instrukcją Ardens felicitatis desiderium przypomina, że prowadzący spotkanie modlitewne powinien czuwać, by w trakcie modlitwy nie dochodziło do „wybuchów histerii”, i dbać, by „forma modlitw nie wywoływała sensacji, nie była sztuczna i teatralna”.
W diecezji przemyskiej modlitwa o uzdrowienie prowadzona jest często w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu. – Przekonujemy się, że ten sposób jest skuteczny. Bardzo wiele łask spływa podczas tej modlitwy – dzieli się bp Jamrozek.
– Najpierw powinna być zawsze modlitwa uwielbienia i dziękczynienia, a na końcu modlitwa prośby. Gdyby nie było uwielbienia, Bóg nie otrzymałby należnej Mu chwały, a to przecież On jest źródłem wszelkiego obdarowania. On też uzdrawia i dotyka swoją łaską ludzi chorych – podkreśla bp Jamrozek. Osoba posługująca modlitwą o uzdrowienie jest tylko Jego narzędziem, dlatego samej sobie nie może przypisywać żadnych zasług. Największe owoce przynosi modlitwa z obecnością chorego, choć można się modlić również wtedy, gdy chory ten nie może przybyć na spotkanie.
Bp Adam Wodarczyk, delegat ds. Ruchów Katolickich i Stowarzyszeń Katolickich, członek Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Episkopacie Polski, podkreśla, że modlitwa uzdrowienia powinna prowadzić do spotkania z Jezusem. Jest to jeden z jej celów. – Nie zawsze człowiek doświadcza uzdrowienia fizycznego, ale uzdrowione zostaje jego serce i relacje z innymi ludźmi, otrzymuje łaskę głębszego rozumienia spraw – mówi. – Msza z następującą po niej modlitwą o uzdrowienie budzi dziś duże zainteresowanie wobec zranień, trudności duchowych i problemów wewnętrznych dotykających wielu ludzi. Warto taką modlitwę upowszechniać. Kwestią duszpasterską jest, by była ona właściwie prowadzona i wiodła do osobowego spotkania z Jezusem.
Bp Siemieniewski podkreśla, że formy modlitewne mają być normowane przez Pismo Święte i nauczanie Kościoła katolickiego, a jednym z dokumentów jest w tym przypadku Ardens felicitatis desiderium. – Jeśli modlimy się o uzdrowienie i wciąż chorujemy, to nie jest to sytuacja dziwna. Uzdrowienie jest cudownym aktem Boga, a normą jest słabnięcie organizmu wraz z postępującym czasem, i w ostateczności nasza śmierć – przypomina.
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że modlitwa o uzdrowienie nie działa automatycznie: „Pomodlę się, wypowiem formułę i zostanę uzdrowiony”. Byłoby to traktowaniem modlitwy jak magii. To Bóg decyduje i o zdrowiu, i o chorobie, i o cudownym uzdrowieniu.