24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Matka Czacka poszukiwała zagubionych - wywiad z s. Radosławą Podgórską

Ocena: 3.66666
1747

Czego nauczył się ze współpracy z matką Czacką prymas Stefan Wyszyński? Co mu dała relacja z nią?

– Myślę, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie może być lektura przemówienia ks. Prymasa na pogrzebie Matki Elżbiety 19 maja 1961 roku. Ks. Prymas z dużym szacunkiem i empatią charakteryzuje najważniejsze aspekty osobowości Matki i jej służby.

Przytoczę dłuższy fragment: „W krótszym lub dłuższym kontakcie, służąc niewidomym, czerpaliśmy z bogatego ducha naszej Matki i z duchowości tego ubłogosławionego przez Boga miejsca. [...] To był człowiek, który nieustannie stał w obliczu swego Najlepszego Boga; człowiek, który wiedział, że Bóg jest Miłością, przede wszystkim – Miłością! Człowiek, który wytrwale czerpał z niezgłębionego źródła Bożej miłości! Dlatego zdołała tylu ludzi wokół siebie obdzielić i pożywić Miłością.

Podobno w obliczu człowieka, najbardziej wymowne są oczy. Przez nie patrzy dusza z całym swym bogactwem. Nie dane nam było oglądać duchowości Matki przez jej oczy, ale jej twarz wyręczała oczy, jej twarz mówiła… To była wymowna twarz! Odsłaniała i zdradzała tajemnicę służebnicy dobrej i wiernej. [...] Jej twarz miała zawsze jakiś uśmiech, zatopiony w przedziwnej powadze i pogodzie. Ten uśmiech wiązał ją nieustannie z Bogiem i z Jego dziećmi na ziemi. Uważna wewnętrznie na Boga ukrytego, nigdy nie traciła kontaktu z otoczeniem, z ludźmi, którym służyła. To było przedziwne w jej życiu. Było to życie niezwykle wrażliwe na głos Kościoła świętego. Jakże była delikatna w swym posłuszeństwie wobec Stolicy Świętej, wobec swego arcybiskupa i kapłanów!

[...] Ale szczególnie wrażliwa była na ducha Kościoła świętego. Dlatego Dzieło zapromieniowało życiem liturgicznym. Była bardzo wrażliwa na to, aby we wszystkim dostosować się do wskazań Kościoła świętego w organizacji modlitwy i życia liturgicznego w Laskach, toteż i Zgromadzenie, i Dzieło zasłynęło szczególnym zrozumieniem życia liturgicznego. Sam byłem tym przedziwnie ujęty, gdy czasu wojny przez kilka lat odprawiałem tu Mszę świętą, otoczony rodziną niewidomych. Wystarczyło powiedzieć jedno słowo Introitu, ażeby z ust naszej dziatwy laskowej potoczyły się słowa modlitwy Kościoła powszechnego. Był to wynik wielkiej pracy naszej Matki. W ten sposób kształtowała siebie i swoją rodzinę: zgromadzenie i niewidomych. [...]

Na czele rodziny niewidomych postawił Wam Bóg niewidomą Matkę. Bóg zawsze tak działa, że przystosowuje ludzi, których posyła, do możliwości tych, do których posyła. Tak przecież uczynił ongiś z własnym Synem! [...] Dał Wam Matkę niewidomą, która chodziła po tej ziemi z zamkniętymi oczyma, ale z otwartym sercem i z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, jak Wy, Najlepsze Dzieci Laskowej Rodziny, chodzicie z zamkniętymi wprawdzie oczyma, ale z otwartym sercem i z dłońmi przed sobą.

Powiemy – nieszczęście, tragedia życia! O! to nieszczęście jest waszym błogosławieństwem, bo któż lepiej zrozumie Was, Dzieci Rodziny Laskowej, jak nie ta wasza Matka niewidoma?! Kto wie, jak rozwinęłoby się Dzieło Niewidomych, gdyby jego założycielką była istota widząca! Kto wie, czy zdolna byłaby Was zrozumieć do głębi i wniknąć w psychikę młodzieży niewidomej! Czy umiałaby włożyć tyle energii w poznanie duchowości niewidomych, ile włożyła Matka Elżbieta, gdy nieustannie oczytywała się w literaturze dla niewidomych i o niewidomych, i gdy zachęcała do ciągłych studiów, zarówno członków Towarzystwa, jak i siostry ze Zgromadzenia.

To jest jakaś przedziwna, delikatna linia Boga, który dobiera sobie ludzi właściwych dla zadań szczególnych. I tak na czele wielkiej rodziny niewidomych postawił Matkę niewidomą, jak ongiś na czele rodziny Bożej postawił Boga-Człowieka. Bóg jest Ojcem do końca, i to dla wszystkich. Do wszystkich chce przemawiać językiem dla nich zrozumiałym. Bóg jest wolny od narzucania swego stylu. On raczej wczuwa się w nasze możliwości i działa na nas nie według swoich, ale według naszych możliwości – delikatnie, oględnie. Taka też była Matka Elżbieta. [...]

Życie laskowe i ziemia laskowa uprawiane są trudem. W pocie czoła zdobywa się tutaj ziemię. Dlatego ta ziemia, uprawiana ofiarą, miłością i wyrzeczeniem, wydała owoc stokrotny. A na czele tego Dzieła Niewidomych, powstałego z ofiarnej pracy, pozostanie zawsze postać lekko pochylona, ostrożnie stąpająca, z zamkniętymi oczyma, z otwartym sercem i z dłońmi wyciągniętymi do ludzi, którzy potrzebują pomocy. Niech trwa w naszej świadomości i pamięci, niech wyznacza ślady dla dalszego trwania i rozwoju Dzieła!

[...] Współpraca z Matką łatwa nie była, bo Matka wymagała: wymagała od siebie, wymagała od innych. Umiała w tych wymaganiach być nawet niezwykle surową, jakkolwiek wszyscy czuli, że surowość jej podyktowana jest wielką miłością dusz, Sprawy i Dzieła. Dobrze robili ci, którzy zrozumiawszy, że jest to ponad ich siły, odchodzili. Ale dobrze robili i ci, którzy zrozumiawszy, że jest to ponad ich siły, szukali siły gdzie indziej… Ci ostatni wiedzieli, że krzyż jest nadzieją życia i w krzyżu szukali mocy i oparcia. Tylko dzięki takiej postawie absolutnego wyrzeczenia się siebie i ochotnego dźwigani ciężaru dnia można było służyć Dziełu i ociemniałym, oddając się im całkowicie. [...]

A teraz testament! Odwaga moja będzie tutaj chyba największa. [...] Pytacie o testament? Testamentem Matki jest jej życie. Miała ona dwoje rąk, nie miała oczu, miała serce jedno. Tym jednym sercem i dwojgiem rąk wiązała Dzieło i Zgromadzenie. Dziełu potrzeba serca i rozumu wiarą oświeconego. Obok roztropności, mądrości tego świata, umiejętności i wiedzy potrzeba wiele serca! Dzieło rozwijać się będzie nadal z pomocą serca i przez serce. To mówiła do Was Matka – i niech Wam to pozostanie jako gwarancja całości Dzieła przez Matkę stworzonego.

Patrzyłem w niedzielę ubiegłą na ręce Matki i myślałem, czy Matka wie o naszej obecności. Ostatni obraz – ślad jej życia, to różaniec w jej dłoni. Przesuwała ziarnka różańca do ostatnich chwil, a gdy różaniec wysunął się z dłoni, szukała go niespokojnie, aż go jej podano. Ten różaniec był wieńcem serc waszych, ale i jej ufności do swojej rodziny, z której powstało Dzieło. Jej życie było niełatwe, jak i wasze jest niełatwe. Niech obraz waszej Matki wiąże Was różańcem, przesuwanym w słabnących jej dłoniach.

Tyle, Najdroższe Dzieci, mogę powiedzieć w tej chwili. O, jak wiele można by powiedzieć! Ale Matka nie lubiła, gdy mówiono o niej i o jej Dziele. Chciała, by wszystko było w Duchu Bożym, a Duch Boży każe, by zamilkły usta, a mówiły tylko serca…”.

Jak wykorzystać beatyfikację Matki Czackiej w dialogu z osobami krytycznie patrzącymi na Kościół, z niewierzącymi, z osobami może zniechęconymi do Kościoła przez doświadczenie jakiejś niesprawiedliwości czy krzywdy w jego strukturach?

– Często modlę się i „pytam Matkę”, jak ona by postąpiła? Myślę, że na pewno – teraz w świętych obcowaniu – otacza Kościół pielgrzymujący gorącą modlitwą. Gdyby żyła, myślę, że w szczerym dialogu, poprzedzonym długą modlitwą na kolanach, poszukiwałaby prawdy i – nie pomijając kruchości ludzkiej kondycji – okazała otwartość oraz wsparcie dla osób patrzących krytycznie na Kościół. Szacunek dla każdego człowieka był podstawą każdego spotkania i wszystkich relacji, ale wypływał on z głębokiego zakorzenienia w Chrystusie i dlatego nigdy nie powodował rozmycia tożsamości i czy rezygnacji z wierności określonym wartościom. Nie wydaje mi się, żeby wchodziła w polemikę...

Co Matka Czacka może dać dzisiejszym młodym? Pokoleniu bardzo szybko sekularyzującemu się, nie zainteresowanemu religią, buntującemu się? Czy nowa błogosławiona może być dla dzisiejszych młodych inspirująca?

– Ufam, że młodzi zechcą zapoznać się bliżej z Matką Elżbietą – mamy przykłady w młodych wolontariuszach, którzy (oczywiście przed pandemią) przyjeżdżali do Lasek. Na pewno Matka wstawia się za wszystkimi młodymi, poszukującymi sensu „życia i świata”, ponieważ doskonale znała młodzieńczy bunt wielu wychowanków. Cierpliwie towarzyszyła, choć na rezultat często trzeba było poczekać całe lata. Myślę, że teraz z Nieba jest i czuwa nad naszymi oczami, które choć widzą fizycznie – są niewidome duchowo, jakby oślepione wielością obrazów „bombardujących zewsząd”. Według mnie jest postacią, która inspiruje do stawiania sobie samym wymagań, nie poprzestawania na miernocie, do oddania „czegoś więcej”. I to więcej może dać każdy, niezależnie od jego sytuacji, statusu, wykształcenia czy zdrowia. Ufam, że w przyszłości – młodzi sami będą mogli dać odpowiedź...

Co Kościołowi w Polsce dziś mówi beatyfikacja Matki Czackiej? Jaki potencjał niesie i jak go nie zmarnować?

– Myślę, że beatyfikacja Matki Elżbiety, po raz kolejny, może nam ukazać, że najważniejsze jest niewidzialne dla oczu. Życie i postać Róży a potem Matki Elżbiety ukazuje, że możliwa jest radykalna przemiana duchowa, na której buduje fundament życia. Można nawiązać do testamentu Matki, o którym mówił kard. Wyszyński: “…obok roztropności, mądrości tego świata, umiejętności i wiedzy potrzeba wiele serca! Dzieło rozwijać się będzie nadal z pomocą serca i przez serce”. Choć mówił w nawiązaniu do Dzieła, wydaje mi się, że beatyfikacja może pozwolić na zatrzymanie nas wszystkich przy swoim sercu, aby je ponownie odkryć, aby zamknąć oczy przed Jezusem wystawionym w Najświętszym Sakramencie i wyjść przemienionym, obmytym przez Jego zbawczą krew, jak pisała Matka w swoich „Notatkach”.

Jak Siostry przygotowują się do beatyfikacji Założycielki?

– Przygotowujemy się duchowo: na modlitwie wdzięczności za Matkę i za Dzieło – za wszystkich, którzy byli, są i będą w Laskach. Trwamy na adoracji, słuchając Ewangelii i trwając w zamyśleniu przy pismach Matki Założycielki. Chcemy rozpalić na nowo charyzmat, który jest w nas. Od strony zewnętrznej – przygotowujemy w Laskach małą izbę pamięci Matki Elżbiety ze skromnym miejscem na przyjmowanie pielgrzymów. Zapraszamy na modlitwę przy sarkofagu Założycielki, który znajduje się w jej dawnym pokoju przy kaplicy Matki Bożej Anielskiej w Laskach. Przygotowujemy także materiały duszpasterskie, które w najbliższych tygodniach będą przekazane księżom proboszczom arch. warszawskiej i warsz.-praskiej oraz tym, którzy zgłoszą się do nas. Ufam, że beatyfikacja Założycielki pozwoli nam na nowo odczytać nasz charyzmat oraz stanie się głębokim, duchowym oddechem, dającym światło i pozwalającym na podejmowanie nowych wyzwań.

Przeczytaj także: Laski: Msza św. w 60. rocznicę śmierci matki Elżbiety Róży Czackiej

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter