Maryja była zjednoczona z Ojcem i Synem w Duchu Świętym jako stworzenie. Wyraża to m.in. ta maryjna prawda, jaką jest wniebowzięcie.
fot. Lidia MolakNiekiedy myli się wniebowzięcie i wniebowstąpienie. Tymczasem wniebowzięcie dotyczy Maryi, a wniebowstąpienie Jezusa. Maryja jest stworzeniem, a zatem nie ma sama w sobie mocy, by wejść do nieba. To Bóg Ją tam wziął. A Jezus Chrystus, mając naturę boską, przyjął naturę ludzką. Będąc Bogiem, miał moc, by sam z siebie do nieba wstąpić.
PRZYWILEJ I OBIETNICA
Dogmat o wniebowzięciu Maryi został ogłoszony w 1950 r., kiedy to w bazylice watykańskiej Pius XII stwierdził uroczyście: „Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”. Fakt, że ta prawda została ogłoszona jako dogmat niespełna 75 lat temu, nie oznacza, że wcześniej nie czczono Maryi jako wziętej do nieba. Wręcz przeciwnie! Już w V w. pojawiło się na Wschodzie święto Zaśnięcia Maryi. Od tego też czasu zaczęły pojawiać się różne legendy na temat odejścia Maryi z tego świata. Potem się pojawiła głębsza refleksja teologiczna, której istota polegała na tym, że skoro Maryja była pełna łaski i skoro stała się Matką Boga wcielonego, to Bóg chciał wziąć Ją bezpośrednio do nieba z duszą i przemienionym ciałem. Ponadto przez wieki rozwijała się pobożność ludu, który postrzegał Maryję jako orędowniczkę wziętą do nieba w pełni Jej człowieczeństwa. W tym całym procesie możemy widzieć spełnianie się obietnicy danej Kościołowi przez samego Jezusa: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16, 13). Dogmat o wniebowzięciu jest owocem owego bycia prowadzonym do całej prawdy przez Ducha Świętego.
Wniebowzięcie nie musi oznaczać, że Maryja nie umarła fizycznie. Kościół nie pretenduje, by dokładnie wyjaśnić, jak odbyło się przejście Maryi do nieba. Istota dogmatu polega na tym, że granicę śmierci doczesnej, czyli granicę między tym, co ziemskie, a tym, co niebiańskie, Matka Boża przekroczyła z duszą i ciałem. W ten sposób w Niej jako pierwszej z ludzi spełniło się to, do czego Bóg powołał każdego z nas. W Liście do Efezjan Paweł Apostoł stwierdza, że Bóg Ojciec w Chrystusie „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1, 4). A zatem wniebowzięcie nie jest jedynie przywilejem Maryi, ale jest wskazaniem na Bożą obietnicę, która dotyczy każdego człowieka. Wszak Maryja została wybrana do wypełnienia szczególnej roli w historii zbawienia nie dla samej siebie, ale ze względu na całą ludzkość. Każdy z nas został stworzony i powołany przez Boga do życia wiecznego z duszą i ciałem w jedności z Bogiem. Dokona tego Bóg w sposób i w czasie, których nie potrafimy sobie teraz wyobrazić, tak samo jak nie potrafimy wyobrazić sobie wniebowzięcia Maryi.
ŚWIĘTO „MATERIALISTÓW”
Tajemnica wniebowzięcia jest ściśle związana z rozumieniem relacji między duchem i materią. Materializm z filozoficznego punktu widzenia to pogląd, który głosi, że istnieje tylko materia, a to, co nazywamy wymiarem duchowym, byłoby jedynie specyficznym produktem materii. Z drugiej strony można by wskazać na różnego rodzaju „spirytualizmy”, w których świat duchowy przeważa nad światem materialnym. W starożytnej Grecji rozpowszechniony był pogląd, że materia jest klatką dla ducha, a zatem wyzwolenie człowieka polegałoby na połączeniu się ze światem czystych idei, bardziej realnych niż materia. Dlatego czytamy w Dziejach Apostolskich, że w Atenach na Areopagu znaleźli się ludzie, którzy chcieli posłuchać Pawła Apostoła, ale kiedy ten zaczął mówić o zmartwychwstaniu ciała, „jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: «Posłuchamy cię innym razem»” (Dz 17, 32).
Chrześcijaństwo jest dalekie od materializmu, ale z drugiej strony głosi zmartwychwstanie ciał; co więcej, fundamentalną prawdą chrześcijaństwa jest wcielenie. Bóg, który jest odwiecznym, absolutnym duchem (zob. J 4, 24), przyjął cielesną naturę ludzką. Ponadto Jezus nie zostawił ludzkiego ciała, kiedy zakończył swą ziemską misję, ale wstąpił do nieba i zasiadł po prawicy Ojca jako Syn wcielony. Jego ludzkie ciało zostało przemienione i wprowadzone w odwieczne życie Trójcy Świętej. W tym sensie można powiedzieć, że wniebowstąpienie i wniebowzięcie to święta „materialistów”. Oto okazuje się, że to, co cielesne, znajduje w Bogu doskonałą jedność z tym, co duchowe. Duch i materia nie są w opozycji, lecz w dynamicznej jedności. W chrześcijańskiej perspektywie człowiek nie tylko ma ciało, ale… jest ciałem, jednością duszy i ciała. Bóg chce materii, stworzył ją i w człowieku uczynił ważną na wieczność.
Nie potrafimy wyobrazić sobie ciała wniebowziętej Maryi. Nie potrafimy wyobrazić sobie naszych ciał przemienionych w niebie. Paweł pisze na ten temat do Koryntian: „A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. (…) Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne” (1 Kor 15, 35nn). Można by powiedzieć, że nie potrafimy sobie wyobrazić ciała uwielbionego tak, jak ktoś nieznający przyrody nie byłby w stanie wywnioskować z samego ziarna dębu, jak wspaniałe drzewo z niego wyrośnie. Analogia ta pomaga nam zrozumieć, że nasze nowe, przemienione ciało będzie wciąż naszym ciałem. To będziemy my, z naszą ludzką naturą, z naszym „ja” – tak jak ziarno i drzewo, które z niego wyrasta, to jest ten sam byt, choć w różnych fazach swojego rozwoju.
SPEŁNIENIE SIĘ TRÓJCY?
Maryja zostaje wzięta do nieba, to znaczy włączona w życie Trójcy Świętej. W ten sposób wypełnia się Jej życie, a zarazem w Niej – jako reprezentantce ludzkości – stworzenie osiąga swój najgłębszy cel: zjednoczenie z Bogiem. Ale z drugiej strony – jak stwierdza w swoich pismach św. Maksymilian Kolbe – we wniebowzięciu sam Bóg w Trójcy Jedyny osiąga swego rodzaju spełnienie. Czy nie przesadza? Przecież Bóg jest odwiecznym, absolutnym Bytem i nie ma w sobie żadnego braku, aby jakieś wydarzenie mogło być dla Niego spełnieniem się. Tak! Bóg jest doskonałym Bytem, ale jeśli w swojej wolności stworzył człowieka, którego powołał do wspólnoty z sobą, to wniebowzięcie jest wypełnieniem tego planu. A zatem nie chodzi o spełnienie się Boga w Jego wewnętrznym życiu, ale o spełnienie się wspólnoty z człowiekiem, której Bóg pragnął od zawsze. To pragnienie nie wypływało z braku, ale z „nadmiaru” miłości, która chce się objawiać i dawać innym.
Ojciec Kolbe rozważa, jak w maryjnych tajemnicach, w tym we wniebowzięciu, „cała miłość Trójcy Przenajświętszej”, którą uosabia Duch Święty, oraz „cała miłość stworzenia”, którą uosabia Maryja, spotykają się ze sobą i dopełniają. Również Trójca Święta znajduje dopełnienie miłości, bo choć Maryja sama z siebie jest wobec Boga „nicością”, to jak każde wolne stworzenie może podarować owo swoje „nic” Bogu. A Maryja zrobiła to w sposób doskonale czysty. Maryjne dopełnienie Trójcy Świętej ukazują na swój sposób obrazy ukoronowania Matki Bożej. Ojciec i Syn trzymają koronę nad głową Maryi, nad którą unosi się Duch w postaci gołębicy. Trzy Osoby Boskie są od zawsze pełnią doskonałej miłości, ale Maryja z woli Bożej „dopełnia” ten nieskończony ocean miłości swoją stworzoną miłością. Takiego właśnie „dopełnienia” oczekuje Bóg od każdego z nas.