29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak nawrócić wierzącego?

Ocena: 0
4582
W Adwencie dobrze jest postawić sobie pytanie: do czego jestem potrzebny Panu Bogu? – zachęca o. Jan Góra OP, organizator spotkań lednickich
Z o. Janem Górą OP, twórcą Spotkania Młodych Lednica 2000, rozmawia Iwona Żurek


Czym dla chrześcijanina jest Adwent, który właśnie się rozpoczyna?


Adwent to czas oczekiwania na objawienie się Miłości. To czas intensywnego czekania na Spotkanie z Tym, który ma przyjść. Dlatego to czas intensywnego czekania. Napięcie jest niesamowite. To właśnie symbolizują ciemności adwentowego poranka, które widzimy, spiesząc na roraty: czekamy na światło, którym jest sam Bóg.


Jak rozumieć to oczekiwanie, skoro de facto Jezus jest cały czas z nami? Jak czekać na Kogoś, kto jest obecny?

Adwenty są przynajmniej trzy. Jest Adwent historyczny, kiedy Jezus już przyszedł w czasie; przyjście Jezusa jest początkiem liczenia naszego czasu. Jest Adwent mistyczny – to przyjście Jezusa do mnie osobiście i moje z Nim spotkanie realne, rzeczywiste, teraz. Tu warto zadać sobie pytanie: czy Jezus rzeczywiście jest stale obecny w moim życiu? I jest wreszcie Adwent liturgiczny – to Adwent w modlitwie Kościoła, to roraty i modlitwa brewiarzowa, to czekanie modlitewne całego ludu Bożego.


Wielu wierzących pewnie wchodzi w ten czas z entuzjazmem, ale później okazuje się, że trzeba posprzątać dom, kupić prezenty i w ogóle jest dużo pracy. Co zrobić, żeby nie przegapić Adwentu?


Czynności domowe wcale nie przeszkadzają w przygotowaniu świąt. Wręcz przeciwnie, dobrze nas nastrajają. Sprzątanie domu może być piękną metaforą porządkowania swojego wnętrza. Co zrobić? Poddać się duchowości adwentu, roratom, czytaniom brewiarzowym i – najważniejsze – nie przesadzać z przygotowaniami. Adwent sam naprowadza i zaprowadza.


W Adwencie Kościół wzywa nas do nawrócenia. Co to w ogóle znaczy nawrócić się?


Nawrócenie to zmiana myślenia, to korekta myślenia przede wszystkim. Słowo metanoja zawiera w sobie rozum. Musi to być korekta rozumna, poważna, zawsze pod kątem wieczności. W ostateczności jest to zmiana postępowania, ale zawsze rozumna. Nie chodzi o to, żeby się jakoś specjalnie poczuć. Pompowanie się wyłącznie emocjami nie ma sensu.


Pewnie wielu katolików, czytając te słowa, myśli sobie: chodzę do kościoła, modlę się, więc nawrócenie mnie nie dotyczy. Czy osoba wierząca i praktykująca może się nawrócić?


Nikt poważny tak nie myśli, że nawrócenie go nie dotyczy. Wszyscy musimy wciąż się nawracać, dojrzewać w wierze. Wiara ma swoje konsekwencje w czynach. Osoba wyraża się w czynie, w postawie. A nawrócenie, czy lepiej – nawracanie się, jest stałym zajęciem wierzących. Dziś mam starać się służyć Bogu i ludziom lepiej, niż robiłem to wczoraj. Adwent jest do tego dobrą okazją.


Być może boimy się nawrócenia: wyjścia poza schemat, oddania Bogu steru życia? Może wygodniej jest zostawić wszystko tak, jak jest?


Oczywiście, że boimy się nawrócenia, bo to poważny wysiłek i praca. Pełnienie jednak woli Bożej, a nie – swojej, prowadzi nas do spełnienia, do szczęścia. Cóż z tego, że będziemy robili dużo, nawet bardzo dużo, skoro nie będziemy robili tego, czego Bóg od nas oczekuje i wymaga? W Adwencie dobrze jest postawić sobie pytanie: do czego jestem potrzebny Panu Bogu?


Co z adwentowymi postanowieniami? Jako dziecko kojarzyłam je głównie z niejedzeniem słodyczy przez cztery tygodnie. Jak twórczo podejść do tego tematu?


Do tematu trzeba podejść poważnie. Albo na poziomie cukierków, albo na poziomie życia. Potrzebna jest refleksja: po co to wszystko? Jaki jest cel i sens mojego życia? Adwent to okazja do stanięcia w prawdzie przed Bogiem. Do spojrzenia na ostatni rok i powiedzenia sobie: to mi się naprawdę udało, ale tutaj zawaliłem. Można dodać jeszcze inne pytania: do czego potrzebny jestem Panu Bogu? Na co mogą liczyć moi bliźni? Co zamierzam zrobić ze sobą? Nie można się kręcić wokół siebie, jak piesek wokół własnego ogona. Trzeba stawać się darem bezinteresownym dla drugich, jak uczył Pan Jezus.


Adwent to czas radości. Jednocześnie stają przed nami trudne wyzwania: rachunek sumienia, postanowienia, praca nad sobą? Jak to pogodzić?


Nie należy bać się wyzwań. Trzeba stanąć tak wysoko, żeby móc wszystko ogarnąć i pogodzić. Nie można zadowalać się minimum albo tym, co nic nie kosztuje. Jako dar dla drugich, muszę mieć wielką wartość.


Co oznacza adwentowe wezwanie: „Czuwajcie, ażeby przyjście Pana nie zastało was nieprzygotowanymi”?


Czekanie ludu Bożego musi być czujne i świadome. Czekanie przygotowuje nas na przyjście Miłości. Trzeba mieć świadomość, Kto do nas przychodzi i wyjść Mu na spotkanie. To nie zrobi się samo. Można spotkać się z Miłością na poziomie zwierzątek ze stajenki, można na poziomie ludzi, pasterzy i królów, ale też można na poziomie aniołów. Bądźmy w tym czasie aniołami.

rozmawiała Iwona Żurek
fot. Iwona Żurek/Idziemy
Idziemy nr 48 (480), 30 listopada 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter