Jacht płynie, ale przecież wiatru nie widzimy. Podobnie jest z działaniem Ducha Świętego. - mówi ks. prof. dr. hab. Marek Tatar, kierownik Katedry Mistyki Chrześcijańskiej na UKSW w rozmowie z Ireną Świerdzewską
Ks. prof. dr hab. Marek Tatar (1963) – kapłan diecezji radomskiej, święcenia kapłańskie przyjął w 1989 r., kierownik Katedry Mistyki Chrześcijańskiej na UKSW, wykładowca w Wyższym Międzynarodowym Misyjnym Seminarium Duchownym Redemptoris Mater w Warszawie oraz Warszawsko-Praskim Wyższym Seminarium Duchownym, konsultor Komisji ds. Duchowieństwa Episkopatu Polski, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Teologów Duchowości.
Czym jest pentekostalizm, o którym mówi się, że wprowadza religijne zamieszanie i jest zagrożeniem dla katolików?
Pentekostalizm to bardzo dynamiczny protestancki ruch religijny. Sięga początku XX w. w USA. Ma głębokie korzenie w protestantyzmie ewangelikalnym. Zielonoświątkowcy, w których kręgach pentekostalizm się zrodził, podkreślają powiązanie wiary z pewnymi stanami emocjonalnymi. Nacisk kładą na osobiste doświadczenie wiary o charakterze wręcz nadzwyczajnym. Hołdują wręcz zasadzie: „Wierzę, ponieważ doświadczam” (sola experientia). Dość mocno eksponują nadzwyczajność, a wręcz znaczenie cudu. Kolejna rzecz to mocne kontestowanie nauczania katolickiego i tworzenie indywidualnej wizji życia moralnego i religijnego. Wskazuje się, że niepotrzebne są sakramenty, wspólnota Kościoła, kapłani. Mówi się o komunikacji z Bogiem „bez pośredników”, w myśl zasad: sola gratia, sola scriptura, sola fide, solus Christus. Na gruncie polskim mamy do czynienia z pewnym ożywieniem, kładącym mocny nacisk na doświadczenie. Pojawiły się wręcz nadużycia wynikające z indywidualizmu oraz psychologizmu takie, jak tzw. spowiedź furtkowa oraz istnienie grzechów pokoleniowych, co do których Episkopat Polski wydał dokument jako sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Do tego dochodzą jeszcze zjawiska, których przejawami są pewne zachowania czy tendencje psychosomatyczne: rozbudzanie emocji, przeżycia ekstatyczne, Toronto Blessing – podczas nabożeństw wybuchy śmiechu, upadki, zawieszenia zmysłów, traktowane jako wyznaczniki doświadczania Ducha Świętego. Towarzyszą temu też uzdrowienia z różnych dolegliwości fizycznych, szybkie stawianie diagnoz przez liderów spotkań, dotyczące zdrowia, powodzenia w życiu. Niestety, trafiają one na podatny grunt i u nas. Mamy tutaj do czynienia z niebezpiecznym synkretyzmem – łączeniem pewnych elementów katolickich z niekatolickimi, bardzo indywidualnymi, subiektywistycznymi przeżyciami. To przekłada się na poszukiwanie własnego typu religijności, która jest dla mnie wygodna, w której nie muszę się podporządkować dyscyplinie, wymaganiom, jakie stawia Kościół katolicki.
Jak więc rozpoznać działanie Ducha Świętego w człowieku?
Zarówno słowa, jak i czyny, zachowanie, kultura, odniesienie do innych, oceny takiego człowieka za podstawę biorą Bożą prawdę, tę nieprzemijającą. Życie takiej osoby niekoniecznie musi być widowiskowe, może być bardzo proste. Chodzi o zgodność sumienia z Bożym prawem, z Bożym Słowem, z nauką Kościoła katolickiego. Na szczególne podkreślenie zasługuje wartość posłuszeństwa, które w dobie absolutyzacji wolności nie jest mile widziane.
Zdarza się, że ludzie zmieniają kierunek życia, porzucają zajęcia i obowiązki, np. wobec rodziny, bo „Duch Święty tak mi powiedział”...
Może się okazać, że te pomysły nie mają nic wspólnego z działaniem Ducha Świętego i są pewną ucieczką od powołania. Dla człowieka, który podjął życie małżeńskie i rodzinne, odpowiedzialność za dom i dzieci staje się podstawą, która każe mu odkrywać charyzmat ojcostwa czy macierzyństwa. Dlatego potrzebne jest rozeznawanie duchów. Wracamy do tego, co było domeną Ojców Kościoła i życia duchowego. Święty Paweł mówił: „Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale rozeznawajcie duchy” – czy to natchnienie pochodzi od Boga, czy jest raczej pomysłem moim albo kogoś, kto ma na mnie wpływ, czy wręcz mną manipuluje.
Czy działanie Ducha Świętego może przeczyć rozumowi i logice?
Piękny dowód przeprowadził św. Jan Paweł II w encyklikach Dominum et vivificantem oraz Fides et ratio. Jednym z darów Ducha Świętego jest dar rozumu, czyli otwarcia na prawdę. Człowiek poszukuje prawdy pod wpływem działania Ducha Świętego i jego daru usprawniającego, czyli daru rozumu. Duch Święty objawia mu prawdę. Zatem nie mogą być dwie prawdy rozbieżne, ale jest to konfrontacja tego co człowiek poznaje z tym co człowiek otrzymuje w objawieniu, i dlatego mówimy o jakościowym rozwoju objawienia. Staramy się zatem pod wpływem działania Ducha Świętego i Jego darów coraz bardziej rozumieć, co Bóg nam objawia, czego od nas oczekuje. Poznanie przekładamy na naszą wolę, a więc na działanie w naszym w życiu, które ma być życiem w miłości Bożej, oddaniem się Bogu ze względu na miłość do Niego.