28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak dobrze przeżyć Mszę

Ocena: 4.7
1988

Pozwólmy Bogu, by Eucharystia nas kształtowała. - mówi o. Jacek Salij OP w rozmowie z Radosławem Molendą

fot. xhz

Pod koniec czerwca papież Franciszek ogłosił list apostolski „Desiderio desideravi”, mający na nowo podkreślić sens i piękno liturgii. Potrzeba nam nowego spojrzenia na Mszę świętą?

Troska o piękno liturgii jest obowiązkiem nie tylko księdza czy organisty, nie tylko odpowiedzialnych za wystrój kościoła, ale wszystkich uczestników liturgii. Jest to obowiązek zaszczytny, ale jednak obowiązek. Chyba nawet instynktownie czujemy, że niedzielna Msza święta powinna mieć charakter odświętny. Przychodzimy na nią świątecznie ubrani, bez pośpiechu, we wzajemnej zgodzie. Nawet jeśli nie do końca to nam się udaje, to wiemy przecież, że tak być powinno.

I to bardzo dobrze, że kolejni papieże nam o tym przypominają – że przywołam rozdział poświęcony pięknu celebracji liturgicznej w encyklice eucharystycznej Jana Pawła II czy encyklikę „Sacramentum caritatis” Benedykta XVI. Teraz obecny Ojciec Święty również nam o tym przypomina.

 

Kościół naucza, że Eucharystia jest źródłem i szczytem chrześcijańskiego życia. Przypomnijmy – czym jest ona w swojej istocie?

Eucharystia to nasze – moje, twoje i nas wszystkich – spotkanie z kochającym nas Zbawicielem. Powiedzmy dokładniej: dar Eucharystii to coś jeszcze więcej niż nasze spotkanie z żyjącym, kochającym i obdarzającym nas Chrystusem. Eucharystia to nasze regularne, nie tylko jednorazowe, ponawiane w kolejne niedziele spotykanie się z Nim, który umiłował nas aż do końca i który może i chce doprowadzić nas do siebie ostatecznie, na życie wieczne.

Nigdy dość przypominania, że zwyczajni ludzie, nawet apostołowie, nie mogliby nam takich spotkań zapewnić. On sam, Jezus Chrystus, do tych spotkań nas zaprasza. „To czyńcie na moją pamiątkę” – powiedział podczas ostatniej wieczerzy. To przede wszystkim Jemu zależy na tym, żebyśmy zechcieli być Jego przyjaciółmi. A przecież być przyjacielem Boga, być przyjacielem Jezusa Chrystusa, to absolutnie najwyższa godność, jakiej człowiek może dostąpić. Zarazem byłoby czymś absurdalnym zapomnieć o tym i nie doceniać tego, że wyłącznie my jesteśmy beneficjentami tego, że samemu Bogu zależy na tym, żebyśmy się z Nim przyjaźnili.

 

Dlaczego więc na spotkanie z Bogiem, który chce być z nami w regularnej, przyjacielskiej relacji, decyduje się – według statystyk – coraz mniej osób?

Zmniejszający się udział w coniedzielnej Mszy świętej czasem tłumaczy się niedawną pandemią. Wielu z nas przestało przywiązywać wagę do tego, że radiowy czy telewizyjny przekaz liturgii mszalnej nie zastąpi osobistego uczestnictwa. Podobnie jak rozmowa telefoniczna nie zastąpi osobistego spotkania z tymi, których kochamy. Tu chodzi nie tylko o to, że przez radio czy Internet nie da się przystąpić do Komunii świętej.

Fakt faktem, że zwiększa się liczba takich katolików, którzy wprawdzie od wiary nie odchodzą, ale na niedzielnej Mszy pojawiają się tylko od czasu do czasu. Wydaje się, że zjawisko to ma wiele cech zwyczajnego regresu do dawnej religijności pogańskiej. Do cotygodniowego świętowania wezwał nas dopiero sam Bóg w trzecim przykazaniu Dekalogu. Przedtem ludzie w zasadzie uznawali Pana Boga, liczyli na Jego opiekę i od czasu do czasu uciekali się do Niego za pomocą religijnych aktów, ale regularnego kontaktu z Bogiem nie umieli sobie nawet wyobrazić. Człowiek lękał się z Bogiem zaprzyjaźnić. Słowem, odchodząc od coniedzielnej Mszy świętej (i codziennej modlitwy) próbujemy być chrześcijanami w sposób mało chrześcijański. Stąd wielka potrzeba, by odnowić nasze przeżywanie niedzieli, przywrócić jej rangę, na którą zasługuje.

 

Jak to zrobić?

Żeby niedziela naprawdę stała się ważna w naszym życiu, trzeba zatęsknić za przyjaźnią z Bogiem, trzeba wrócić do rozumienia i traktowania Mszy jako wspaniałej szansy spotkania z Bożą miłością. „Boże, wiem, że to ponad moje siły i możliwości, ale Ty możesz sprawić, bym się z Tobą przyjaźnił, bo wiem, że Ty jesteś moim, naszym przyjacielem, że Tobie na nas zależy”.

 

We wspomnianym liście Franciszek przypomniał, że Eucharystia nie jest jedynie upamiętnieniem ostatniej wieczerzy, lecz jest jej uobecnieniem. Co to oznacza?

W szóstym rozdziale Ewangelii Jana opisane jest zgorszenie, jakim słuchacze zareagowali na obietnicę Pana Jezusa, że da nam swoje ciało do spożywania. Większość uczniów i słuchaczy wtedy od Niego odeszła. Oni dobrze zrozumieli, że Jezus naprawdę chce nas karmić swoim Ciałem, a nie tylko symbolicznie. Dobrze sobie zapamiętajmy, jak Pan Jezus się wtedy zachował. On nie próbuje zatrzymać odchodzących, ale tych, którzy zostali, pyta: „A może i wy chcecie odejść?”. Eucharystia jest to naprawdę niepojęty dar bezpośredniego dostępu do żyjącego Pana Jezusa – tego Jezusa, który odkupił nas przez swoją ofiarę na krzyżu.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter