24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Drugie przebudzenie św. Józefa

Ocena: 4.8
1122

 

W chwili, gdy dociera do nas treść Bożego ostrzeżenia skierowanego do Józefa, już nie mamy wątpliwości, że sytuacja jest groźna. Teraz wiemy, że nad spokojną sceną betlejemską rzeczywiście gromadzą się ciemne chmury. Jeżeli wcześniej naiwnemu człowiekowi mogłoby się jeszcze wydawać, że nie trzeba się zbytnio przejmować, to teraz poprzednia naiwna ocena sytuacji okazałaby się żałosna. Na naszych oczach potwierdza się fakt, że Pan Bóg zawsze wie więcej i lepiej. Stąd też nakaz anioła w drugim Józefowym śnie, aby wziąć Pana Jezusa i Matkę Jego i uciec do Egiptu, bo Herod będzie chciał zabić Dziecię.

Ale bądźmy ostrożni! Bo nawet w takiej sytuacji może odezwać się w sercu naiwne spostrzeżenie, że przecież jest noc, wszyscy śpią, a zatem Boży nakaz ucieczki nie musi być spełniony natychmiast. W końcu ucieczka do obcej krainy wymagałaby przynajmniej minimalnego przygotowania, zamknięcia lub zawieszenia niektórych spraw zawodowych, pożegnania się z bliskimi i przemyślenia przyszłych kroków. W ten sposób logicznie myślący ludzie poradziliby Józefowi, aby był spokojny, nie panikował, poczekał do rana i dopiero wówczas wyruszył do Egiptu.

A co robi Józef? On takich rad by nie przyjął. Po otrzymaniu orędzia wstaje w środku nocy, bierze Dziecię i Jego Matkę i udaje się do Egiptu. Opiekun Zbawiciela nie jest naiwny. On ocenia sytuację w świetle Bożego objawienia. Zignorowałby wszelkie naiwne podpowiedzi, które nie brałyby pod uwagę grzeszności Heroda. Niestosowne i nieroztropne byłoby zatem zwlekanie, liczenie na zmianę sytuacji albo pomoc krewnych czy znajomych.

 


WSPÓŁCZESNA NAIWNOŚĆ 

Drugie przebudzenie Józefa, z decyzją o natychmiastowym nocnym opuszczeniu Betlejem, winno się przyczynić do naszego moralnego i duchowego przebudzenia. W dobie niepewności, kiedy okoliczności życiowe prowadzą wielu ludzi do rozpaczy, rodzi się pytanie, co zrobić, aby poradzić sobie ze stresem; jak zadziałać, aby pozbyć się paraliżujących lęków i przywrócić sobie pokój serca potrzebny do właściwego funkcjonowania. Dla wielu poszukiwanie spokoju kończy się na wizycie u psychologa lub terapeuty, podczas gdy należałoby zacząć od stanu swojej duszy, dobrego rachunku sumienia i wyspowiadania się. Kontynuacja takiej duchowej „terapii” polegałaby na nauczeniu się adoracji Najświętszego Sakramentu i modlitwy różańcowej. Liczni ludzie nazwaliby taką „terapię” zbyt mało postępową i nienaukową. Zapomnieliby o biblijnej prawdzie, że słaba dusza i słaba wiara często są podłożem zachwianej psychiki.

Problem z psychologią często polega na tym, że ta dziedzina nie bierze pod uwagę grzechu pierworodnego i jego skutków. Porada psychologiczna i psychiatryczna niejednokrotnie bazuje na przekonaniu, że to, co Boże objawienie nazywa grzechem, jest najwyżej ludzkim ograniczeniem, z którym trzeba się nie tyle uporać, ile nauczyć się żyć. Idąc tym tokiem myślenia, tak zwane „ludzkie ograniczenia” niekoniecznie miałyby być źle postrzegane, bo mogłyby stać się realnym potencjałem w procesie lepszego poznawania siebie w dążeniu do samoakceptacji. Czy możemy się zatem dziwić, że niektórzy dzisiaj domagają się, aby Kościół pobłogosławił ich grzechy?

Do takich absurdów dochodzimy, gdy traktujemy grzech w kategoriach nie tyle moralnych, ile psychologicznych. Przy takim podejściu nie ma miejsca na skruchę przed Bogiem i na pracę nad sobą w celu osiągnięcia świętości, bo po co? Skoro człowiek może pokonać wszystko, co złe, za pomocą pozytywnego myślenia i optymistycznego patrzenia na siebie i na świat, to znaczy, że łaska przestaje być konieczna. Nie przyjmując do wiadomości, że proces odstresowania musi się zacząć nie tyle od ćwiczeń oddechowych i diety wegetariańskiej, ile od ćwiczeń duchowych i postu w celu pokonania grzechu, człowiek daje się naiwnie zmanipulować. Już najwyższy czas, aby wschodnie techniki relaksu zostawić tym, którzy nie poznali wyzwalającego Chrystusa. Warsztaty Enneagramu wraz z innymi przebłyskami gnostycznego New Age odrzućmy stanowczo, bo tego rodzaju fenomen, pojawiający się nawet w katolickich ośrodkach, prowadzi do synkretyzmu, duchowego spustoszenia i stopniowego wyprowadzenia ludzi z wiary katolickiej.

Św. Józef budzący się w środku nocy i ratujący siebie oraz Rodzinę przed zagładą poddaje się Bożej interwencji. Podejmuje działania niewygodne, rezygnuje z miłego snu, ale nie w celu lepszego kontaktu ze sobą lub z naturą. On podejmuje trud po to, aby jeszcze bardziej zjednoczyć swoją wolę z wolą Bożą. Nie daje się zwieść przez naiwne myślenie, prowadzące do duchowego i moralnego letargu. Co więcej, Józef nie uciekłby od Heroda o własnych siłach. Nie wiedziałby nawet o jego zasadzce, gdyby nie Boże objawienie. Naśladujmy zatem jego Bożą roztropność, a to uchroni nas przed naiwnym myśleniem i jego skutkami.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter