29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co znaczy "Nie zabijaj"?

Ocena: 0
1237

 

Niemniej św. Tomasz głosił, że społeczeństwo ma prawo do obrony przed tym, kto mu zagraża, i eliminacji tych, którzy społeczeństwu zagrażają. Na tym tle pojawiają się np. pomysły, by dla większego dobra „odstrzelić” Władimira Putina.

Kto taką tezę przypisuje św. Tomaszowi, dokonuje ekstrapolacji jego wypowiedzi zapisanej w kwestii 64 drugiej części drugiego tomu „Sumy teologicznej”. Jednak Akwinata tyranobójstwa nigdy wprost nie uzasadniał. A jeśli ktoś marzy o zamachu na tyrana, to radziłbym takiemu pomarzyć raczej o tym, żeby tyran stanął przed międzynarodowym trybunałem jako oskarżony o zbrodnie wojenne.

 

Jednak karę śmierci św. Tomasz usprawiedliwiał.

Prawa moralne zachowują swoją tożsamość na sposób organizmu żywego: mogą, nie tracąc swojej tożsamości, ulegać pogłębieniom i modyfikacjom. Ewolucja poglądów na temat kary śmierci idzie w tym kierunku, że kiedyś wielu ludzi Kościoła marzyło o tym, żeby takiej kary w ogóle nie było, a dzisiaj zaczynamy wierzyć, że nasze społeczeństwa są już dostatecznie dojrzałe, żeby z kary tej naprawdę już całkowicie zrezygnować.

 

A co Ojciec powie o sytuacji, kiedy np. antyterrorysta ma „zlikwidować” bandytę trzymającego na muszce kobietę z dzieckiem?

To nie musi być od razu kobieta z dzieckiem. Terrorysta powinien wiedzieć, że trzymając na muszce kogoś, kto nie jest bandytą ani rabusiem, wystawia się na niebezpieczeństwo, że sam zostanie zastrzelony. On dobrze o tym wie i ma – a w każdym razie powinien mieć – to w swoje działanie wkalkulowane. Antyterrorysta nie jest napastnikiem, on przychodzi z ratunkiem do tych, których tamten sterroryzował. Toteż nie oskarżajmy go, jakoby on przyznawał sobie prawo decydowania o życiu faktycznego napastnika.

 

Kolejny dylemat: zasłanianie się zakładnikami. Rosjanie obecnie robią to na Ukrainie.

Zatem nie dbają już nawet o pozory i nawet nie udają, że chodzi im o uwolnienie Ukraińców od jakichś wydumanych zagrożeń. Co mają robić ludzie wzięci na zakładników, jeśli sami z tej opresji nie mogą się wyrwać? Św. Augustyn odpowiedziałby na to pytanie, że skoro nie mamy możliwości uwolnić się z mocy zła, które na nas spadło, to jedynym sposobem, żeby nie dać mu się pokonać, jest starać się cierpliwie je znosić. Ale tu już dotykamy tajemnicy krzyża.

 

Mamy moralny obowiązek ratować rannych wrogów?

Nie mielibyśmy Brata Alberta, gdyby lekarz armii carskiej nie podjął decyzji amputowania mu jego zgangrenowanej nogi. Warto też nie zapominać o przyjętych chyba powszechnie konwencjach o humanitarnym traktowaniu jeńców wojennych. I jeszcze o tym warto pamiętać, że w pierwszej kolejności powinno się zadbać o swoich rannych żołnierzy. Nieraz nawet tego minimum nie da się osiągnąć.

 

A pokusa odwetu?

Trzeba ją całkowicie odrzucić jako coś iście szatańskiego. Urodziłem się na Wołyniu i w dzieciństwie wiele się nasłuchałem o masakrach, jakich Polacy doznali od banderowców. Mimo to nie mam wątpliwości, że polskie akcje odwetowe – choć bez porównania mniej liczne niż napady banderowców na bezbronną ludność polską – to była wielka moralna pomyłka. Zbrodnia następna nigdy nie jest właściwą odpowiedzią na zbrodnie, jakich dopuścili się nasi przeciwnicy.

 

Ostatecznie więc trudne decyzje, czy w obronie życia możemy pozbawić życia napastnika, sprowadza się do moralnie godziwych, możliwych w danej sytuacji, indywidualnych wyborów?

Pamiętając, że nie jest obojętne to, jak reagujemy na niesprawiedliwą przemoc. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na ulicy świadkami sytuacji, gdy silny bije słabego. Możemy zareagować na trzy sposoby: 1) nie wtrącać się i przejść na drugą stronę ulicy, 2) ogarnia nas święty gniew i próbujemy – może z pomocą innych, ale z różnym dla siebie skutkiem – przywołać napastnika do porządku, i wreszcie 3) wbiegam między bijącego i bitego, wtedy albo silny, zaskoczony, odstąpi od bicia słabego, albo przeniesie swoją złość na mnie. Przejść obojętnie to jest zachowanie niegodziwe. Oba pozostałe zachowania oceniamy jako moralnie pozytywne. Jeśli nie stać mnie na zachowanie trzecie, to może uda mi się zachować przynajmniej według modelu drugiego.

Dziwnej aktualności nabiera dzisiaj kwestia, którą w samym środku drugiej wojny światowej podniósł prymas August Hlond: „Myślimy o wojnie, nie pamiętamy o pokucie. Wyczekujemy pokoju, nie myślimy o poprawie. Chcielibyśmy się przez okres walki sprytnie prześlizgnąć, by następnie trwać w dawnej duchowej niemocy i wygodzie. A tymczasem wolą Opatrzności jest, by pod ciosami piekielnych sił, które się w łonie ludzkości rozpętały, padły zastarzałe grzechy, rozluźnione zasady, uparta niewiara, apostazja, barbarzyństwo. Wojna i powojenne wstrząsy skończyć się powinny nie zagładą świata, lecz zagładą zła w świecie. A zło broni się chytrze i rozpaczliwie. Broni się dekadentyzm moralny, broni się wykrętnie niesprawiedliwość i krzywda, bronią się grzechy i nałogi, broni się piekło i bronią się jego najemnicy. Trzeba przeciw tym siłom i wbrew nim mobilizować zwycięstwo sił Bożych”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter