WIARA Z POWODU KOŚCIOŁA
Wspólnota kościelna w tej perspektywie staje się motywem wiarygodności. Wierzę, ponieważ otrzymałem tutaj wiarę. Kościół towarzyszy mi, idę z nim przez życie. Jest w nim obecna tajemnica – misterium – która mnie pociąga i którą stopniowo odkrywam. W tej wspólnocie odnajduję siebie, nie mogę więc bez niej żyć. Kościół staje się coraz wyraźniejszym motywem mojej wiary. Posiada ona zawsze wymiar indywidualny i osobisty, ale również instytucjonalny. Kościół jest wspólnotą ludzi zjednoczonych z Bogiem i między sobą. Dlatego staje się dla mnie, jak uczy ostatni sobór, sakramentem zbawienia.
WIARA Z KOŚCIOŁEM
Stwierdzenie to oznacza, że utożsamiam się ze wszystkim, co głosi i czego naucza Kościół. Jest we mnie zgoda i akceptacja dla kościelnej doktryny. Jeśli wierzę w Jezusa i przyjmuję Jego Ewangelię, to równocześnie postrzegam Tradycję kościelną jako rzekę, która prowadzi mnie do źródła. Nie mogę bowiem wierzyć bez Kościoła, sam i tylko subiektywnie. Wiara w sensie najgłębszym zakłada przecież istnienie wspólnoty. Nikt, kto wierzy, jak mawiał J. Ratzinger, nigdy nie jest sam. Na tej drodze towarzyszą mi nie tylko inni, ale także głos Kościoła, który uczy, napomina, ostrzega i broni.
WIARA W KOŚCIÓŁ
W starożytności wyznanie wiary w Kościół było nieobecne. Nikt nie mówił, że wierzy w Kościół. Takie stwierdzenie byłoby zupełnie nienaturalne. W centrum wiary znajdowała się wspólnota, rozumiana jako więź jedności między biskupami i wiernymi, realizująca się najpełniej w sprawowaniu Eucharystii. Obecna była także świadomość macierzyństwa Kościoła. Był on nazywany Ecclesia Mater. W średniowiecznych „summach” także nie znajdziemy traktatu o Kościele w sensie ścisłym. Ani franciszkanie (Aleksander z Hales, Bonawentura), ani dominikanie (Albert Wielki, Tomasz z Akwinu) nie pozostawili takowych dzieł. Dlaczego? Ponieważ rzeczywistość Kościoła „przenikała spontanicznie życie i orędzie chrześcijan do tego stopnia, że bezpośrednia refleksja teologiczna o Kościele nie wydawała się konieczna do czasu, aż dokonała się ona w łonie Kościoła. Kościół nie jest jednak przedmiotem wiary w taki sposób, jak Bóg, Jezus i Duch Święty. Możemy tylko powiedzieć credere Ecclesiam” (dosłownie: wierzyć Kościół, analogicznie do budować Kościół – przyp. red.).
Wraz z reformacją sytuacja uległa zmianie. Katolicy już nie tylko deklarowali, że wierzą Kościołowi, ale także wyznawali wiarę w Kościół, który jest jeden, święty, powszechny i apostolski. Wydaje się, że dzisiaj, wobec różnorodnych zarzutów stawianych Kościołowi, deklarowanie wiary w tę bosko-ludzką wspólnotę staje się niezbędne.
WIARA PRZEZ KOŚCIÓŁ
Kategoria ta oznacza, że moja wiara pochodzi z wnętrza Kościoła, łaska zaś przychodzi do mnie przez Kościół. Jest on w jakimś sensie pośrednikiem, przekazicielem. Staje się dla mnie środowiskiem życia, wspólnotą wzrostu. Od chwili chrztu aż po grobową deskę jestem związany z Kościołem. Wierzę przez niego, to znaczy dzięki niemu. Bez Kościoła nie byłoby mnie jako chrześcijanina i katolika. Moja wiara ma zatem wyraźną kościelną postać.
Czym jest w najgłębszym sensie wiara w Kościół i czy możemy wierzyć bez niego? Zdaniem bp. Andrzeja Czai, Kościół „jest konkretyzacją wiary w Boga, jest wyzwaniem Boga działającego w historii, Boga bliskiego ludziom, Emmanuela. Wiara w Kościół to nic innego, jak wiara w obecność Boga na tej ziemi. Kościół tym właśnie jest: obecnością Boga pośród nas i z nami”.
Myśląc dzisiaj o Kościele, dobrze jest pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. Przypomniał ją kard. Walter Kasper. Kościół nie istnieje „ze względu na samego siebie. Nie można ze względu na niego samego wstawiać się za nim, bronić go i kochać. Autentyczny i przekonywający może stać się Kościół jedynie ze względu na sprawę, którą reprezentuje, z powodu której istnieje”.