Kalikst Kłoczko zmarł 6 kwietnia 2013 roku w wigilię Bożego Miłosierdzia, w pierwszą sobotę miesiąca po kilkumiesięcznej chorobie, która znosił z wielką cierpliwością i poddaniem się woli Bożej. Gdy odwiedzało go wielu ludzi w szpitalu, on sam skomentował to do jednego ze współbraci: „Niektórzy pacjenci myślą, że jestem kimś ważnym, bo tyle ludzi przychodzi, a ja jestem zwykłym skrobidechą”.
Podczas jego pogrzebu wielu ludzi wyrażało przekonanie, że żegnają świętego. Do dziś wiele osób chodzi na jego grób, zapalając świece, przynosząc kwiaty i prosząc o wstawiennictwo. Wielu jest przekonanych, że za wstawiennictwem pokornego brata stolarza z Poczekajki otrzymali łaski i cuda. Do takich zdarzeń należy nagłe wyzdrowienie małej Mai z padaczki lekoopornej, powrót do zdrowia Ewy Makaruk z raka trzustki oraz szczęśliwe urodzenie małego chłopca, który z powodu braku jednej z tętnic w pępowinie, nie miał szans na zdrowe urodzenie i odpowiednią wagę.
Pokorny zakonnik jest wzorem solidniej pracy i jej skutecznego łączenia z wiernością codziennej modlitwie. Jest też wzorem wiernej przyjaźni, którą utrzymywał z wieloma osobami. Pomagał wielu ubogim i dbał to, by w jego obecności nie narzekano oraz nie krytykowano bliźnich. Widział w drugim człowieku dobro i konsekwentnie starał się je wydobywać i rozwijać. Należy wyrazić nadzieję, że jego proces beatyfikacyjny będzie przebiegał pomyślnie i jeszcze pełniej ukaże piękno duchowej sylwetki tego pracowitego i pobożnego brata.
Andrzej Derdziuk OFMcap / Lublin