28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Apostoł konfesjonału

Ocena: 4.7
2320

Zmarły 75 lat temu chorwacki kapucyn o. Leopold Mandić przeszedł do historii przede wszystkim jako spowiednik. Jednym z jego penitentów był Albino Luciani, przyszły papież Jan Paweł I

Skromny, bardzo niewielkiego wzrostu (135 cm) zakonnik o słabym zdrowiu i niezbyt silnym głosie był dwunastym dzieckiem pobożnej rodziny Piotra i Karoliny Mandiciów, zamieszkałej 40 km od Dubrownika. Urodzony 12 maja 1866 r. w Herceg Novi (obecnie Czarnogóra w pobliżu granicy z Chorwacją) na chrzcie otrzymał imię Bogdan. W wieku 16 lat wstąpił do seminarium kapucynów w Udine. Nowicjat odbył w prowincji weneckiej zakonu, a podczas obłóczyn przyjął imię Leopold. Studiował w Padwie i Udine, gdzie władze zakonne zauważyły u niego duże zdolności wyrażające się logicznym myśleniem i znakomitą pamięcią. Gorzej było z wymową, gdyż nieco seplenił, i z poruszaniem się, bo utykał.

Święcenia kapłańskie przyjął w 1890 r. w Wenecji. Myślał poważnie o wyjeździe na Wschód, gdzie pragnął działać na rzecz pojednania chrześcijan i Żydów. Szczególnie zależało mu na jedności katolików i prawosławnych. Przełożeni uznali jednak, że terenem misyjnym jego działalności będzie konfesjonał. Dlatego po święceniach przez siedem lat był spowiednikiem w Wenecji. Następnie udał się do Dalmacji, gdzie został przełożonym domu zakonnego. Po kilku latach powrócił do Włoch, gdzie pełnił posługę kolejno w klasztorach w Bassano del Grappa, Capodistria i Thiene. W 1909 r. przybył do klasztoru Świętego Krzyża w Padwie, gdzie pozostał do końca życia. Podczas pierwszej wojny światowej przez rok przebywał nawet w więzieniu, gdyż nie chciał wyrzec się obywatelstwa chorwackiego.

W Padwie – podobnie jak wcześniej w Wenecji – zasłynął jako spowiednik. Przez pięć lat był tu także wychowawcą kleryków. Do spowiedzi przychodzili do niego biskupi, kapłani, siostry zakonne i tysiące osób świeckich. Mieszkał niezwykle skromnie, w małej celi znajdującej się między kościołem a klasztorem, który nazwał „kwaterą główną”. Tam znajdował się jego konfesjonał. Penitenci, kierując się do o. Leopolda, wiedzieli, że spotkają się z dobrocią, mądrością, wyrozumiałością. Zdarzało się, że o. Leopold – w szczególnie skomplikowanych sprawach – przerywał spowiedź, penitentowi nakazywał pozostanie przy konfesjonale, a sam udawał się przed figurę Matki Bożej i po gorliwej modlitwie wracał do penitenta. Spowiadał, bywało, po kilkanaście godzin dziennie. W intencji penitentów często pościł, a siadał w konfesjonale nawet wtedy, gdy trawiła go gorączka.

Znana była jego duchowość maryjna. Był wielkim czcicielem Maryi, zwłaszcza tej czczonej w obrazie Madonna della Salute. Jej zawierzał wszystkie problemy swoich penitentów. Jedyna pielgrzymka, jaką odbył w życiu, prowadziła do sanktuarium w Lourdes. Miała miejsce w 1934 r., i uważał ją za najpiękniejsze wydarzenie swego życia. Zawsze zwracał się do Matki Najświętszej z dziecięcą ufnością.

Przez całe życie zmagał się z różnymi chorobami, a ostatnie lata jego życia naznaczone były dodatkowym cierpieniem – groźnym nowotworem. Choć cierpiał straszliwie, nie skarżył się, a wszystkie cierpienia ofiarował jako zadośćuczynienie za ludzkie grzechy.

Jeszcze przed śmiercią, która nastąpiła 30 lipca 1942 r., przepowiedział, że podczas wojny jego klasztor w Padwie zostanie zbombardowany: „Również i ten kościół i klasztor zostaną trafione, lecz nie ta cela. W niej bowiem Bóg ukazał duszom ludzkim tak wiele miłosierdzia, że pozostanie nietknięta, jako widomy znak Jego dobroci”. I rzeczywiście w 1944 r. zniszczony został kościół i klasztor, a ocalała jedynie cela o. Leopolda.

Ponieważ już za życia wielu duchownych i świeckich uważało go za świętego, szybko wszczęto proces beatyfikacyjny. Paweł VI dokonał jego beatyfikacji 2 maja 1976 r., a Jan Paweł II – kanonizacji 16 października 1983 r., w piątą rocznicę swego wyboru na Stolicę Piotrową.

„Ojciec Leopold był zawsze do dyspozycji, gotowy i uśmiechnięty, zamyślony i skromny, pełen taktu, mąż zaufania i wierny ojciec dusz, ceniony i wyrozumiały nauczyciel, cierpliwy kierownik duchowy. Gdyby spróbować go określić jednym słowem, jak to czynili za jego życia jego penitenci i współbracia, to jest on po prostu spowiednikiem. Umiał tylko spowiadać, lecz właśnie w tym tkwi jego wielkość. (…) Co, bracia kochani, mają nam do powiedzenia wzniesione, jak niegdyś u Mojżesza, ręce św. Leopolda? Co mają nam do powiedzenia ręce pokornego sługi konfesjonału? Mówią nam przede wszystkim, że Kościół nigdy nie może zaniechać dawania świadectwa o Bogu, który jest miłością” – mówił Jan Paweł II podczas Mszy kanonizacyjnej.

Relikwie św. Leopolda Mandicia znajdują się w jego dawnej celi, a ciało pozostało nienaruszone mimo upływu tylu lat. W 2016 r. – Roku Miłosierdzia – jego relikwie, wraz z relikwiami św. Ojca Pio, były wystawione w Watykanie na życzenie papieża Franciszka.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz tygodnika "Idziemy"

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter