Rok 2020 przyniósł pandemię. Ta wywróciła świat, jaki znaliśmy, do góry nogami. Zmieniła także reguły obowiązujące wokół zawodowego sportu.
fot. PAP/Grzegorz MomotNadal świetnie pamiętam początki oraz próby powrotu do normalności. Treningi w sportach zespołowych przeprowadzane indywidualnie? Anomalia, ale na szczęście chwilowa. Mecz piłkarski bez kibiców? Dziwnie, ale da się obejrzeć. Właśnie tak, krok po kroku sportowy świat stawał do pionu. I przez cały ten okres nie miałem nawet cienia wątpliwości – róbmy wszystko, by zawodnicy mogli rywalizować. Mimo obostrzeń, kłopotów i licznych nieobecności najlepszych atletów byłem przekonany, że tak trzeba. Żeby nie dać się zwariować. Żeby iść do przodu. Żeby zwyciężać. Bo każdy start małej czy dużej imprezy sportowej był takim zwycięstwem.
I jak wcześniej wątpliwości nie miałem, tak igrzyska w Pekinie
brutalnie to zmieniły. Historia, jakiej doświadczyła Natalia Maliszewska, jest po prostu straszna. Bez szukania dziury w całym, bez oceniania, co źle zrobili organizatorzy – najzwyczajniej nie jestem w stanie pojąć, dlaczego nasza reprezentantka musiała przeżywać takie huśtawki nastrojów, tak wielki niepokój, takie niezrozumienie tego, co działo się wokół niej. To było wręcz nieludzkie. To musiało zostawić wiele śladów. Myślenie o jakichkolwiek wyzwaniach sportowych było i jest wręcz nie na miejscu. Natalia wróciła w końcu na tor, do treningów, do rywalizacji. Pisząc te słowa, nie wiem, z jakim skutkiem. Powtórzę jednak: strona sportowa jest dziś na dalszym planie. Chcę wierzyć, że mimo traumatycznych przeżyć nasza zawodniczka stanie na nogi i wydarzenia z Pekinu nie będą miały wpływu na jej dalsze życie. To jest najważniejsze.
Zimowe igrzyska dobitnie udowodniły, że pandemia mocno wywróciła sportowy świat. Bo w tej chwili mamy nierozwiązane problemy. Jak traktować rywalizację odbywającą się w cieniu dramatów tych, którzy nie z własnej winy nie dostają szansy, by stawać do walki? Takie sytuacje były wcześniej i będą się pewnie powtarzały, ale to właśnie zamieszanie wokół Natalii Maliszewskiej powinno mocno otworzyć nam oczy. Żebyśmy w pogoni za powrotem do normalności nie zgubili czegoś ważnego. Dbałości o zdrowie, także – a może przede wszystkim – to psychiczne. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że brak mądrych, salomonowych wyjść.
Pandemia zmieniła swoje oblicze. Skrócono kwarantannę, w innym tempie wracamy do codziennych zajęć. I te zmiany dotykają również sportu. Także od złej strony. Za chwilę, przed ważnym meczem, na przykład piłkarskim, może dojść do manipulacji. Ktoś może zacząć kombinować i za pomocą testów, przepisów, obostrzeń starać się wykluczyć najlepszego zawodnika drużyny przeciwnej. Przesadzam? Być może. Niestety, tak podziałały na mnie wątpliwości, które zakiełkowały podczas igrzysk olimpijskich.