20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Na szczęście...

Ocena: 0
1742

Najpierw zawieszenie imprez sportowych, potem z tygodnia na tydzień coraz trudniejsze decyzje.

fot. PAP/EPA/SRDJAN SUKI

Kalendarz, na który patrzyłem, nie kłamał. Był styczeń 2021 r. Ciepły jak niemal wszystkie stycznie ostatnio. Zimy brak. A jednak wokół czułem chłód… „No i co teraz? No i co? Mówiłem, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Wszyscy się pocieszaliśmy, żyliśmy nadziejami, a i tak z planów i marzeń nic nie wyszło.” Te słowa wykrzyczał mi w twarz niemłody już mężczyzna. Co mogłem mu odpowiedzieć? Nic mądrego. Mogłem co najwyżej spuścić głowę i przyznać rację. Bo sam miałem plany (choć odłożone w czasie), sam miałem nadzieje (niezbyt wielkie, ale jednak miałem), sam pocieszałem siebie i ludzi, z którymi się spotykałem. Po prostu wierzyłem. A może inaczej – chciałem wierzyć. W świecie otaczającej nas pandemii nie pozostawało już chyba nic innego. Dlatego wiara we mnie wciąż była. I nie zmieniały tego kolejne decyzje.

Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że tak musi być. Najpierw zawieszenie imprez sportowych, potem z tygodnia na tydzień coraz trudniejsze decyzje. Decyzje, które czasami oznaczały odwołanie takiego czy innego wydarzenia. Do wszystkich dotarło, że żarty się skończyły, gdy przełożono piłkarskie Euro oraz igrzyska olimpijskie. To był jasny sygnał: świat sportu jest w odwrocie. A mimo to wciąż można było się pocieszać i szukać pozytywów. „Sytuacja się odmieni.” „Będzie lepiej.” Byłem w tej grupie. Byłem w niej do końca. Aż do momentu gdy usłyszałem krzyk mężczyzny… pełen oskarżycielskiej złości.

„I co teraz?” Nie doczekaliśmy powrotu piłkarskich lig, nie ma wielkich turniejów tenisowych, głowy spuścili lekkoatleci, kolarze, siatkarze, hokeiści na lodzie, koszykarze i wielu innych sportowców. Już nie ma nadziei. Coraz bardziej oczywiste jest, że piłkarskich mistrzostw Europy ani igrzysk w Tokio nie będzie. Zabrakło terminów, czasu na przygotowania, chęci, sił i środków. W styczniu 2021 r. wszyscy wiedzą, że świat sportu przegrał z epidemią. Nie miał szans. I stąd wziął się ten przerażający krzyk: „I co teraz”? Ten krzyk dźwięczał im w uszach. Był niezwykle męczący. Na tyle męczący że… obudziłem się zlany potem i bardzo, bardzo zmęczony.

Obudziłem się. Na szczęście. Tak, szanowni Państwo. Na szczęście był to tylko sen. I na szczęście nikt w twarz niczego mi nie wykrzyczał. Ta senna, przerażająca wizja była tylko zmorą. Na szczęście. Bo ja wciąż wierzę, że ono przy nas, przy całej ludzkości jest. I chociaż coraz częściej jesteśmy zmęczeni i mamy dość, to trwamy. I wierzymy, że będzie lepiej. Musi być lepiej. Tak jak próbujemy wracać do życia, tak samo do życia wróci sport. Na szczęście!

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest dziennikarzem TVP Sport od 2008 r., wcześniej zaś Radia Warszawa, Radia Plus, TV Puls, TV 4 i Polsatu

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter