25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Małymi krokami do dużych sukcesów

Ocena: 0
1477

Jak Pan spędzał ostatnie godziny przed startem?

Na dobę przed startem byłem bardzo spokojny. Miałem świadomość, że jestem dobrze przygotowany. Nawet moja żona, z którą rozmawiałem on-line, była zdziwiona, że jestem aż tak spokojny, będąc na najważniejszych zawodach w swoim życiu. Powiedziałem wtedy: A czym mam się denerwować? Jeśli mam dyspozycję i formę, to ona nie uciekła w ciągu dwóch czy trzech dni. Losowanie mi odpowiada, fizycznie czuje się dobrze. Teraz tylko kwestia tego, aby to wykorzystać. Skupiłem się na tym, aby się nie stresować tą sytuacją.

Modlił się Pan przed startem?

Przed startem modlę się o bezpieczeństwo – aby przejazdy były bezpieczne, aby nie było kontuzji.

Osiągnął Pan sukces na skalę światową. Jakie to uczucie?

Myślę, że marzeniem każdego sportowca jest medal olimpijski. O złotym nawet nie marzyłem. Dla mnie najważniejsze było zdobyć medal, a czy on będzie srebrny, czy brązowy – nie miało to większego znaczenia.

Kiedy pojawiło się to pragnienie?

Mierzę siły na zamiary. Staram się małymi kroczkami dochodzić do dużych sukcesów. Pierwszym marzeniem, po tym jak dostałem się do reprezentacji, był wyjazd na igrzyska olimpijskie. Zrealizowałem to w 2010 r. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Mimo że zdobyłem 27. miejsce, to już wtedy wiedziałem, że jeśli będzie mi dane pojechać na następne igrzyska, to będę chciał pojechać po medal. Wiedziałem, że muszę pracować w taki sposób, aby zrealizować to marzenie.

Wcześniej Puchar Świata, niesamowite emocje – i chyba już prosta droga do celu?

Tak, wcześniej zdobyłem na tym dystansie Puchar Świata. Te wszystkie wyniki i sukcesy ułatwiały mi drogę do głównego sukcesu, jakim było zdobycie medalu olimpijskiego, ale nie traktowałem tego na zasadzie życia i śmierci (śmiech). Miałem świadomość, że jeśli coś się wydarzy, nie zdobędę medalu – to takie jest życie, taki jest sport.

Cel był, ale nie do zdobycia za wszelką cenę?

Służba w straży pożarnej nauczyła mnie podejścia do życia w taki sposób, że nie możemy planować wszystkiego w stu procentach... Nawet nie tak dawne wydarzenie z prezydentem Adamowiczem pokazuje, jak świat jest skonstruowany... Możemy planować, ale trzeba mieć świadomość, że życie jest kruche...

Służba w straży daje Panu większą świadomość kruchości życia?

Kiedy przekraczamy pewne granice, ważne jest, abyśmy mieli poczucie, że robimy to świadomie. Mimo to nie zawsze jesteśmy świadomi konsekwencji, jakie konkretna decyzja za sobą niesie. Kiedy jedziemy samochodem za szybko – co też mi się zdarza – wtedy w głowie zapala się światełko, że są przecież różne sytuacje...

Jak wygląda Pana rozkład dnia w miesiącach zimowych?

Ten czas jest mocno obciążony. Jeśli dobrze pójdzie, to jeszcze zrobię trening. Mamy tutaj siłownię. Sprawność strażaka jest wpisana w naszą służbę, więc jeśli tylko czas pozwala, podnosimy swoją wydolność. Zwykle tak planujemy, że w czasie, kiedy jesteśmy na służbie, robimy trening, ponieważ jest to łatwiejsze. Muszę się też dobrze przygotować do zawodów, więc między służbami jeżdżę na treningi do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie od niedawna mamy tor łyżwiarski. Jest to czas bardzo intensywny, który nie tylko dla mnie jest trudny, ale i dla całej rodziny. Kolejne wyjazdy, zgrupowania – i tak aż do mistrzostw.

W niedzielę jest czas na rodzinne obiady?

Niedziela to dzień odpoczynku, więc po Mszy Świętej staramy się spędzić jak najwięcej czasu wspólnie, mimo że każdy jest zapracowany. Nie zawsze jednak system mojej pracy na to pozwala.

Trening, służba, trening... A czas wolny?

Czasu wolnego to tak naprawdę nie ma (śmiech).

Jak Pan odpoczywa?

W sporcie. Nie zawsze jest to łyżwiarstwo szybkie. Dużo jeżdżę na rolkach, na rowerze. Niedawno wróciliśmy z Majorki – z tygodniowego zgrupowania na rowerze. Przez tydzień przejechaliśmy prawie 700 kilometrów. To odskocznia od dnia codziennego.

Angażuje się Pan w życie polityczne?

Staram się być daleki od polityki i myślę, że sport powinien być poza polityką.

W sporcie przestrzega się jeszcze fair play?

Mam to szczęście, że startuję w dyscyplinie, w której o zwycięstwie decyduje czas. Wiem jednak, że bywa różnie... Niestety, w różnych dyscyplinach bywa, że to sędziowie decydują o zwycięstwie...

Jak sukcesy zmieniły Pańskie życie?

Zmieniło się całe moje życie. Po zdobyciu złota olimpijskiego doświadczyłem, co tak naprawdę znaczy nie mieć czasu. Z osoby mało znanej stałem się dość rozpoznawalny. Gdybym jeszcze raz miał przechodzić tę drogę, to byłbym już o wiele mądrzejszy i łatwiej byłoby mi pewne rzeczy poukładać. Zostałem przy sporcie i przy służbie. Musiałem jednak wyznaczyć sobie priorytety. Dużą część czasu zajmują treningi. Do tego dochodzą wywiady i inne aktywności – one również zajmują czas, ale też muszą być. Nie zawsze mam czas na różne akcje charytatywne, do których jestem zapraszany, ale staram się we wszystkim znaleźć złoty środek. Choć kosztowało to mnie i moją rodzinę dużo wyrzeczeń i poświęcenia – jestem zadowolony z tego, co się wydarzyło.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter